- To co? Powiesz wszystko czy powtórka z rozrywki?- zapytał chłopak znudzonym głosem
Więzień milczał.
- Czyli tortury. No cóż, twój wybór- powiedział i wzruszył ramionami
Następnie podszedł do wielkiego pudła. Po chwili wsadził rękę do pudła i wyciągnął z niej dwie rękawiczki oraz jakąś pieczątkę. Następnie założył rękawice i chwytając pieczątkę podszedł do celi mężczyzny.- Ostatnia szansa. Mówisz coś?- zapytał znudzony
Mężczyzna milczał.
- Twój wybór.- powiedział i szybkim ruchem rozerwał mu resztkę koszuli, przykładając pośrodku jego klatki piersiowej pieczątkę. Mężczyzna jęknął z bólu. Chłopak przycisnął pieczątkę jeszcze mocniej. I wtedy zobaczyłam czym jest pieczątka. To była srebrna pieczątka, nasączona rtęcią! Napowietrzyłam się ze zgrozy. To musi strasznie boleć! Po chwili mężczyzna zatrzęsł się i opadł na ziemię. Nie wiedziałam co powiedzieć. O cholera! Teraz ja! Ale nie. Chłopak podszedł do skrzyni i schował rękawice oraz pieczęć.
Widząc moje zdziwione spojrzenie uśmiechnął się głupio.- Jeszcze nie dzisiaj. Ciebie jeszcze zdążę potorturować- powiedział z głupim uśmiechem i wyszedł.
Odetchnęłam z ulgą.
Spojrzałam na mężczyznę obok. Leżał bez ruchu od czasu do czasu cicho jęcząc i poruszając dłonią. Z jego klatki piersiowej spływała wolno krew. Odwróciłam wzrok. Nagle torturowany podniósł się z wysiłkiem i spojrzał na mnie. Miałam nadzieję że nie wróci do tematu naszyjnika.
-Z której watachy pochodzisz?-spytał z wysiłkiem.
-Z watachy Karmes-rzuciłam
Pokiwał głową.
-W jakim jesteś wieku?-spytał po chwili
-Mam 19 lat-odparłam-Dziś mam urodziny-dodałam.
-Wszystkiego najlepszego-powiedział z bólem.
-Dzięki, ale w tej sytuacji nam się to nie przyda-powiedziałam z westchnieniem.
-Co racja to racja-mruknął
-A ty jak się tu znalazłeś?-spytałam po chwili ciszy.
-To nieistotne. Ja to ja i nie trzeba się mną przejmować.-powiedział
Spojrzałam na niego.
-To powiedz chociaż z jakiej watachy jesteś?-spytałam.
Milczał. Zdawał się nie słyszeć pytania lub skutecznie je ignorować. Po chwili odezwał się.
-Żal mi cię. Całe życie przed tobą, a musisz tu tkwić.
-W domu i tak nie miałam lepiej. Przypomnę ci że jestem omegą. Nikt nie traktuje mnie dobrze i poważnie.-powiedziałam tłumiąc westchnienie.
Kiwnął głową.
-Wracając do tematu twojego naszyjnika..-zaczął lecz nie dane było mu skończyć. Do celi wszedł jakiś ciemnoskóry chłopak i włożył do mojej celi kromkę chleba i trochę wody. Drugiemu więźniowi podał to samo. Gdy skończył odwrócił się i bez słowa wyszedł. Zaczęłam jeść. Byłam całkiem głodna.
Gdy skończyłam spojrzałam na mężczyznę obok. Na jego talerzu wciąż znajdowała się jedna kromka chleba, a w szklance troszkę wody. Nie jadł.-Najadłaś się?-spytał widząc że patrzę na jego talerz.
-Tak-odparłam przenosząc na niego wzrok.
-Potrzebujesz sily-powiedział podsuwając mi swój talerz. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ja i tak długo tu nie posiedzę. Zabiją mnie prędzej czy później a ty masz szansę się stąd uwolnić. Zjedz i nabierz trochę siły.-powiedział.
Niepewnie podniosłam talerz.
-Jesteś pewien?-spytałam.
Kiwnął głową.
Zaczęłam jeść.
Gdy skończyłam odłożyłam talerz i spojrzałam na mężczyznę. Leżał on ciężko oddychając opierając głowę o zimną ścianę.
-Radzę ci się położyć.-mruknął spod zamkniętych powiek.
Miał rację. Musiałam nabrać sił by jakoś tu przeżyć. Ułożyłam się w miarę wygodnie i spróbowałam zasnąć. Do głowy napłynęło mi wspomnienie słów mojego byłego 'oprawcy'. "Ciebie jeszcze zdążę potorturować..".
Wzdrygnęłam się i zamknęłam oczy zasypiając.
![](https://img.wattpad.com/cover/301066919-288-k558308.jpg)
CZYTASZ
Krew Alfy
WerewolfNathali jest wilkołakiem. Tak samo jak jej rodzina. Tyle że jej ojciec jest alfą stada, a jej matka luną. A ona? Jest nędzną omegą. Do dziś nikt nie wie jak to się stało. Pewnego dnia jednak dziewczyna zostaje porwana. Czy uda jej się uciec? Czy da...