Rozdział 7

533 16 0
                                    

-Co do chuja?!- usłyszałam głos jednego z goniących mnie facetów.

-Skąd tu zapach alfy?!- powiedział kolejny

Ja sama byłam w kompletnym szoku. Zapach alfy? U mnie?! Kompletnie nic nie rozumiałam. O co tu chodzi?

Wtem usłyszałam że mężczyźni oswoili się już z zapachem i sprawdzają teraz każdą skałę. Rozumiałam, że to kwesta sekund zanim mnie odnajdą. Ale wraz z zerwanym naszyjnikiem obudziła się we mnie dziwna siła. Czułam się jakbym miała w sobie moc by dowodzić watahą.

Wtem tuż koło mnie rozległ się głos. A raczej chrząknięcie.

Zamarłam. I wtedy na szyi poczułam czyjąś rękę.

-Nie ładnie tak uciekać- powiedział ktoś z kpiną w głosie, a następnie pociągnął mnie ku górze.

Gdy stałam już na własnych nogach rozejrzałam się. W jaskini oprócz mnie, było 4 mężczyzn, plus ten który mnie trzymał.

Szarpnęłam się.

-Puść mnie do cholery!-warknęłam.

-Fev może popełnił ten błąd gdy zostawił cię na ścieżce, ale ja tego nie powtórzę- powiedział ze złośliwym uśmiechem.-Idziemy!- dodał i pociągnął mnie do wyjścia.

Nie miałam wyboru, więc zaczęłam iść.
Reszta natychmiast mnie otoczyła.

Całą drogę nikt się nie odzywał. Biegnąc nie zwracałam na nic uwagi, ale teraz widziałam że nie uciekłam daleko, w chwilę byliśmy pod gabinetem szefa.

Zza drzwi usłyszałam krzyki.

- Jedno. Mieliście do cholery jedno zadanie debile! Z kim ja pracuję skoro zjebaliście coś tak prostego?!- darł się Noth.

-A-aale s-sszefie już ją mmamy- wydukał ktoś stojący w jego gabinecie.

-Wynocha! I przyprowadzić ją!- krzyknął szef i ciężko opadł na fotel.

I wtedy mnie wprowadzili.

Noth od razu spojrzał na mnie i powoli zaciągnął się powietrzem. Trzymający mnie wilkołak puścił mnie i wepchnął do gabinetu, a następnie zatrzasnął drzwi.

-A więc alfa- powiedział z namysłem mój brat.

Nie odezwałam się.

-Czyli jednak ojczulek zrobił sobie zastępcę. A ty mnie okłamałaś.- dodał patrząc na mnie intensywnie. Widziałam że czeka aż się odezwę.

-Nie miałam o tym pojęcia. Ja nie wiedziałam o czymś takim, od małego byłam przekonana że jestem omegą. - odparłam

-Przestań kłamać!- wrzasnął Noth wstając.

-Mówię prawdę! Nie wiedziałam o tym!- krzyknęłam.

-Jeśli to prawda to po co ojciec wszystkich okłamał?!

-Nie wiem! Naprawdę nie mam pojęcia!

-No chyba że..- zaczął z uśmiechem - uznał że i ty nie nadajesz się na alfę.- rzekł z błyskiem oka.

O tym nie pomyślałam. A on może mówić prawdę.

-Ale..- zaczęłam

-Ty też nie byłaś mu potrzebna. Ale ciebie nie wygnał, tylko okłamał. Zrobił z ciebie nic nie wartego śmiecia! Przez dziewiętnaście lat traktował gorzej niż gówno!- mówił histerycznie.

Niestety, ale jego słowa były prawdą.

-A teraz, gdy to wiesz, możesz się zemścić. Możesz pokazać mu że ty wiesz. Że nigdy się nas nie pozbył tak naprawdę. Że nas nie da się odrzucić.
Mam armię Nathali. Mam środki, ludzi i broń aby go zaatakować. A teraz jeszcze mam ciebie, a ty prawdę o sobie i ojcu. Przestań się opierać i stań przy mnie jako moja siostra, i sojuszniczka. Zabij go że mną. Wróćmy do naszej watahy.- powiedział i spojrzał na mnie wyczekująco.

Nie odpowiedziałam od razu. A on widział że się waham.
Przeanalizowałam jego słowa. Dokładnie i powoli. I wiedziałam co mu odpowiem. Przybrałam pewny siebie wyraz twarzy i spojrzałam mu w oczy.

-Pójdę z tobą. I pokaże kim jestem.- powiedziałam.

Krew Alfy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz