Ocknęłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy. Acha czyli nie śpię. To tu jest tak ciemno że nic nie widzę! Podniosłam się, a moje ręce natrafiły na srebrną kratę. Nie no serio? Srebro? Westchnęłam.
Nie wiem ile tak siedziałam, ale wiem za nagle usłyszałam kroki na schodach. Podniosłam się, a moim oczom ukazało się światło wlewające się powoli do pomieszczenia w którym się znajdowałam. Wtedy ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka. Widząc mnie, spojrzał na mnie kpiąco.
- Oo widzę że nasza maleńka się zbudziła- powiedział dziwnie ciepłym głosem
- Czego wy ode mnie chcecie?!- warknęłam w jego stronę.
- Od ciebie? Nic. Chcemy czegoś od twojego ojca.- odpowiedział
- To po cholerę porwaliście mnie?- ponownie warknęłam
- Bo jesteś jego córką. Gdy dowie się że mamy jego małą córeczkę przybiegnie tu i da nam wszystko czego chcemy- powiedział i uśmiechnął się cwaniacko.Chciałam powiedzieć mu że każdy w domu ma mnie gdzieś, ale wolałam najpierw wszystkiego się dowiedzieć,a dopiero później uciekać czy mówić im prawdę.
- A teraz wstawaj.- rzucił w moją stronę
- Przecież już stoję, ślepy jesteś czy jak?- warknęłam
- Nie takim tonem maleńka, masz się do nas odnosić z szacunkiem.
- Na szacunek to trzeba sobie zasłużyć debilu- odpyskowałam mu
Wtedy on do mnie podskoczył i złapał mnie za szyję.
- Powiedziałem że masz nie mówić takim tonem!- warknął
- A ja powiedziałam że macie mnie zostawić w spokoju, i to już dawno temu- powiedziałam i kopnęłam go w krocze.
Zaskoczony jęknął z bólu i zgiął się w pół. Po sekundzie jednak podniósł się i ponownie do mnie podszedł.
- Teraz to przegięłaś.- powiedział wściekły i złapał mnie za nadgarstki.
- Puść mnie!- krzyknęłam
Ale on nie reagował. Podniósł moje ręce nad głowę i zapiął je srebrnym łańcuchem. Jęknęłam cicho gdy srebro dotknęło moich nadgarstków. Chłopak podszedł do mnie i uderzył mnie z pięści w twarz, następnie kopnął mnie w brzuch. Bolało. Bardzo. Nagle usłyszałam zbawienny szczęk otwieranych drzwi.- Stary, co tak dłu.. Co ty do cholery robisz?!- krzyknął i podbiegł do mnie odciągając chłopaka ode mnie.
- Popieprzyło cię?! Szef chce ją nietkniętą! Ogarnij się!- powiedział chłopak. Następnie podszedł do mnie i odpiął łańcuchy. Moje nadgarstki były całe czerwone i obtarte. W dodatku piekły niemiłosiernie.
- Chodź, teraz idziesz ze mną- powiedział i pociągnął mnie za sobą.Szliśmy przez mnóstwo korytarzy i zaułków. Gdy nareszcie dotarliśmy do gabinetu 'szefa' on zapukał cicho i gdy usłyszeliśmy ciche 'Wejść' weszliśmy do środka. Za drewnianym szerokim biurkiem, siedział wysoki facet, o czarno - brązowych włosach i wściekłych szaro - czarnych oczach.
- Co tak długo?! Ile można do cholery czekać?!- krzyknął
- Mieliśmy mały problem- odparł mój 'wybawca'.
- Dobra, niech siada. Musimy sobie porozmawiać.- powiedział spoglądając na mnie. Chłopak który mnie trzymał popchnął mnie w stronę stojącego nieopodal krzesła i wyszedł.
- Siadaj- powiedział jakby znudzonym głosem 'szef'
- Postoję- opowiedziałam
- Powiedziałem siadaj!-wydarł się wkurzony.Usiadłam.
- No dobrze. A więc zaczniemy od tego. Jak się nazywasz?- powiedział już spokojniejszym głosem.
Nie odpowiedziałam.
- Zadałem ci pytanie!- wrzasnął
- Słyszałam, ale nie mam zamiaru odpowiadać.- powiedziałam.
- Nie pogrywają sobie że mną! - wydarł się.- Masz mnie słuchać! Kiedy wydaje ci polecenie masz..
- Nathali- przerwałam mu
Spojrzał na mnie dziwnie.
- Dobrze. A teraz tak. Jak sądzisz kiedy twój ojciec nas zaatakuje?
- Wątpię żeby wogóle to zrobił.- odpowiedziałam
- Jak to? Przecież jesteś jego córką! W dodatku przyszłą alfą!
- Co do córki to tak jestem nią, ale jestem omegą.- powiedziałam
- Co proszę?! Przecież moi ludzie mieli mi porwać córkę alfy!- wydarł się
- I to właśnie ja.- skwitowałam
- Co?- spojrzał na mnie jak na idiotę
- Jestem córką alfy, i jestem omegą.- powiedziałam twardo.
- Ale to..
- Niemożliwe, przecież wiem, ale co zrobić?- spytałam sarkastycznie.
- Czyli nie jesteś alfą?- zapytał
- Tak, no przecież mówię!
Po tym jak to powiedziałam spojrzał na mnie wściekle.
- Lorens!-wrzasnął, po czym po chwili do pokoju wszedł ten sam chłopak który mnie ' uratował '.
- Tak Panie?- spytał
- Zabierz dziewczynę do celi B- powiedział twardo.
- Celi B?- powtórzył chłopak
- Tak.
- Oczywiście Panie- powiedział i podszedł do mnie.
Zaciągnęłam się powietrzem.
Facet który mnie przesłuchiwał był alfą, a mój ' wybawca' był betą.
Super.
- Idziemy.- powiedział ostro.
Wstałam i poszłam posłusznie za nim. Może chociaż podczas tej wędrówki zdołam zorientować się gdzie jestem.
CZYTASZ
Krew Alfy
Hombres LoboNathali jest wilkołakiem. Tak samo jak jej rodzina. Tyle że jej ojciec jest alfą stada, a jej matka luną. A ona? Jest nędzną omegą. Do dziś nikt nie wie jak to się stało. Pewnego dnia jednak dziewczyna zostaje porwana. Czy uda jej się uciec? Czy da...