Rozdział 13

386 11 0
                                    

Wydawałem rozkazy, atakowałem i szukałem córki.
Musiałem robić mnóstwo rzeczy na raz, a doskonale widziałem że przegrywamy.

Sporo moich ludzi leżało martwych lub rannych na ziemi.

Moja żona na szczęście uciekła wraz z medykami oraz dziećmi i starszymi do domu opieki, i pomagała przy rannych.

Gorzej że nie mogłem znaleźć Nathali. Jeżeli coś jej się stało..

-Panie! Alfo! Alfo!!

Uniosłem zdziwiony głowę.

-Co jest?!- spytałem

-Wiemy już kto dowodzi armią. Widziano jak wchodzi do domu Głównego.

Zamarłem. Opuściłem broń i spojrzałem wyczekująco na chłopaka. Kto to był?

-Atakuje nas Noth Calpe.

Nie wiedziałem co powiedzieć. W głowie analizowałem wszystko. Noth, mój pierworodny syn uprowadził moją córkę. Biedna uciekła a on wypatrzył okazję by nas zniszczyć.

Dobrze wiedziałem że jest tu by zabić mnie i Marthę.

W końcu odzyskałem rozum.

-Lik zbierz ludzi i natychmiast idziemy do domu opieki. Tam jest Luna.
Rozglądajcie się gdzie jest ten gnój i zabijcie go jeśli ktoś go zobaczy. A jeśli znajdziecie moją córkę natychmiast przyprowadźcie ją do nas, do domu opieki. Jazda!- wydałem rozkaz i natychmiast pognałem w kierunku budynku. Oby Martha była jeszcze żywa.

Wpadłem jak dziki do domu i od razu skierowałem się do pierwszych drzwi. Otworzyłem je i wbiegłem do środka.

-Martha! Martha!-krzyczałem

-Rut!- usłyszałem głos żony. Pobiegłem tam i zobaczyłem ją. Całą i zdrową.

-Martho.. - powiedziałem i podbiegłem do niej. -To Noth nas atakuje.

-Nie..-wyszeptała wbijając mi palce w ramiona.-Boże nie..-szlochała.

-Przykro mi Martho.

-Gdzie jest Nathali?

Nie odpowiedziałem.

-Gdzie jest moja córka? Rut!

-Nie wiem Martho. Szukamy jej.

Wtedy otworzyły się drzwi.

Stał w nich Noth.

Krew Alfy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz