Rozdział 3

711 25 0
                                    

Wyszliśmy na zewnątrz. Już zmierzchało. Ile ja tu siedziałam? Pół dnia? Miałam wrócić przed obiadem, a jest wieczór. Ciekawe czy ktoś już to zauważył..? Co ja gadam! Kludia na pewno od kilku godzin wyzywa mnie i wrzeszczy na każdego kogo spotka na swojej drodze. Tak samo jak cztery lata temu, pieląc rośliny w ogródku, Julita zamiast wykonać swoją pracę w półtorej godziny, nie wracała przez trzy. Gdy w końcu ją znaleźli okazało się że zasnęła podczas pracy. Kludia darła się na nią przez dwa tygodnie. Dopiero miesiąc później okazało się że miała problemy neurologiczne, i to przez to zasypiała gdzie popadnie. Ale ja nie jestem chora, więc Kludia na pewno wyżywa się teraz na wszystkich omegach. Westchnęłam cicho, wiedząc jakie piekło się tam teraz dzieje.

- Coś nie tak?- zapytał chłopak

- Nie, wszystko jest idealnie, przecież zostałam porwana, pobita i nawet nie wiem gdzie jestem!- powiedziałam sarkastycznie.

- Uwierz, gdybym to ja tu dowodził, nie marnował bym czasu i możliwości na porywanie jakichś nędznych omeg.

Warknęłam na niego.

- Nie jestem nędzna!- powiedziałam, chociaż zaprzeczałam sama sobie.

- To się jeszcze okaże- mruknął

- Dobra, lepiej powiedzcie czego chcecie od mojego ojca!- warknęłam.

Ile ja przez nich warczę!

- Nic, co powinno cię obchodzić- powiedział i spojrzał na mnie.

- Boże, przecież i tak się dowiem!- odpowiedziałam wkurzona

- Już my zadbamy o to że byś się jednak nie dowiedziała- powiedział i sięgnął do kieszeni spodni po klucze.

Nawet nie zauważyłam że doszliśmy na miejsce!

Chłopak otworzył drzwi i wepchnął mnie do budynku. Podszedł do jakiejś celi i wepchnął mnie tam, przy okazji zamykając.

- I lepiej nic nie kombinuj bo to się źle dla ciebie skończy.- mruknął idąc w kierunku drzwi

- Czekaj!- krzyknęłam za nim.

Zatrzymał się i odwrócił.

- Co chcesz?- zapytał zirytowany

- Nazywasz się Lorens?- zapytałam, ale on odwrócił się i wyszedł.

- Odpowiedź mi! Słyszysz!? Otwórz te cholerne drzwi!- krzyczałam, jednocześnie waląc rękami w kraty.

- To nic nie da.- powiedział ktoś za mną. Natychmiast się odwróciłam. W celi obok mnie siedział jakiś facet. Jego widok przerażał. Miał brązowe lekko falowane włosy do ramion, podbite prawe oko, rozciętą wargę i zaschniętą krew pod nosem. Był ubrany w białą podartą i zakrwawioną bluzkę i tak samo białe i podarte spodnie.

- Kim jesteś?- zapytałam

- Nazywam się Delive- odparł

- A co ci się stało?- zapytałam mimowolnie

- Oni.

- Co?- nie rozumiałam

- Oni. Ci ludzi którzy tu mieszkają.- odpowiedział głosem przeszytym bólem.

- Ci porywacze?

- Nazywaj ich sobie jak chcesz, ale tak oni.- powiedział obojętnie

- Dlaczego ci to zrobili?- spytałam

- Bo nie chciałem nic powiedzieć.

- Powiedzieć o czym?- spytałam zaciekawiona

- Dlaczego cię tu zamknęli?- spytał

- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.- powiedziałam

- I tak tego nie zrozumiesz.- zaciągnął się powietrzem- Jesteś omegą?

-Tak- mruknęłam wkurzona

- Po co Bandzie Północy jakaś omega?- powiedział zdziwiony

- Mnie się pytasz? Porwali mnie! I.. jaka Banda Północy?

- Ci ludzie którzy tu mieszkają nazywają się Banda Północy.- powiedział cicho

- Banda Północy...- powtórzyłam

- Po co ci ten naszyjnik?- zapytał spoglądając na mój dekolt

- Ojciec mi go dał.

- Kim jest twój ojciec?

- Alfą

- Imię.

- Rut

- Alfa Rut... - powtórzył cicho.

- Tak, a po co ci ta wiadomość?

- Kiedy dał ci ten naszyjnik?

- A co cię tak interesuje?

- Odpowiedź mi to powiem ci coś ciekawego.

- Miałam wtedy trzy lata, zakazał mi go ściągać- powiedziałam chociaż wcale nie chciałam.

- Ściągnij go.- odparł spokojnie.

- Nie słyszysz co powiedziałam? Nie mogę. Obiecałam.- powiedziałam lekko wkurzona

- Czy ty nie wiesz? Jesteś omegą, a twój ojciec alfą. W dodatku musisz to nosić- wskazał na mój naszyjnik- Czy to nie daje ci do myślenia?

- Nie.- skwitowałam. Co on do mnie gada?

Mężczyzna przewrócił oczami.

- Przecież ten naszyjnik to..- zaczął

- Wstać!- rozległ się donośny głos w pomieszczeniu.

Spojrzałam w kierunku drzwi. Ten chłopak który mnie pobił tu przylazł.

Nie no serio? Jeden oszołom mi wystarczy!

- Zaczniesz w końcu gadać, czy znowu tortury?- spytał nowo przybyły.

Tortury? Boże gdzie ja trafiłam!

Westchnęłam.

- Nie wzdychaj tak bo będziesz następna. - powiedział chłopak

Zajebiście.

Krew Alfy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz