Podszedł do nas powoli.
Trzymał w ręku broń i patrzył porosto na mnie z szaleństwem w oczach.
-Co tak zamilkłeś? Czyżbyś się bał? Wielki Alfa się boi!
Pamiętasz jak mnie wyrzuciłeś? Na oczach całego stada? Nie uważasz że to zabawne? Teraz to ja stoję przed tobą i decyduje o twoim losie. Na zewnątrz giną twoi ludzie a ty nic nie możesz z tym zrobić.- mówił- twój własny syn cię zabije!- zaśmiał się-Ja nie mam syna.-odpowiedziałem patrząc mu w oczy
Noth uniósł broń.
I wtedy do pokoju wpadł Delive.
Nie widziałem go kilka miesięcy.
Co dzień mi go brakowało, od małego byliśmy przyjaciółmi.
Jest nie tylko jednym z moich ludzi, ale i przyjacielem rodziny.
Każdego dnia przypominałem sobie strach jaki mnie ogarnął gdy usłyszałam że zaginął a ja nic nie mogłem wtedy zrobić.Myślałem że on nie żyje.
Ale teraz stał za Nothem z nożem w ręce.
Z całych sił starałem się na niego nie patrzeć żeby nie zdradzić jego pozycji.
Zaszedł Notha od tyłu i przyłożył mu nóż do gardła.
-Dobrze ci radzę Noth'cie Calpe opuść broń-powiedział
Był wyraźnie wyczerpany, ale pewny siebie jak zawsze.
Widziałem że Noth się zawahał. Ale nie opuścił broni.
Nagle do pomieszczenia wpadła Nathali.
Była ubrana w kuloodporny strój a za paskiem miała broń.
Nic już nie rozumiałem.Wtedy moja córka krzyknęła.
Noth uderzył mojego przyjaciela a następnie patrząc mi z uśmiechem szaleńca w oczy zabił go.
-Delive kurwa!-wrzasnąłem
Ciało Delive'go upadło na ziemię a krew zaczęła tworzyć plamy na jego bluzce.
Martha stała oniemiała. Ona również była w szoku.
Cały czas nie mogłem uwierzyć w to co się stało.
Mój najlepszy przyjaciel, opiekun mojej córki i najbardziej lojalna osoba jaką znałem nie żyje.
Delive nie żyje.
A zabił go Noth.
![](https://img.wattpad.com/cover/301066919-288-k558308.jpg)
CZYTASZ
Krew Alfy
Hombres LoboNathali jest wilkołakiem. Tak samo jak jej rodzina. Tyle że jej ojciec jest alfą stada, a jej matka luną. A ona? Jest nędzną omegą. Do dziś nikt nie wie jak to się stało. Pewnego dnia jednak dziewczyna zostaje porwana. Czy uda jej się uciec? Czy da...