#1

120 5 0
                                    

Niedługo koniec wakacji, okres który uwielbiają wszystkie dzieciaki, niestety ja nie należę do tych szczęśliwców. Siedziałem przy oknie z nadzieją na list od przyjaciół. Nie napisali ani jednego przez prawie dwa miesiące wakacji. Słysząc cichy szmer odwróciłem sie od okna i usiadłem na łóżku. Z powodu mojego wuja bardzo pilnowałem się z jakimkolwiek kontaktem z magicznym światem. Wuj bardzo pilnował bym nie miał kontaktu z czarodziejami. Kolejnym moim powodem do nie znoszenia wakacji jest to, że przez ten okres czasu nie miałem co robić oczywiście nie licząc prac, które dostawałem od wuja i ciotki. Więc zacząłem czytać książki. Nie posiadam ich za wiele. Dlatego też zostały mi tylko podręczniki ze starszych lat. Sam się sobie dziwiąc sięgnąłem po podręcznik do eliksirów. Sam przedmiot był bardzo ciekawy wręcz niesamowity. Co ogromnie mnie zdziwiło, zagłębiając się w tajniki, odkryłem świat mikstur w totalnie innym świetle.

Po upewnieniu sie, że wuja nie ma. Ciotki i bekona, kuzyna dla sprostowania, więc jestem sam. Skończyłem robić wszystkie zadania jedynie wynieść śmieci i gotowe. Dziś poszło mi z wykonywaniem tych obowiązków dość sprawnie i szybko. Co również mnie zaskoczyło bo nie działo się to zbyt często.

Wychodząc na dwór zmierzałem w stronę kosza na śmieci. Gdy usłyszałem cichy pisk? W tamtej chwili byłem pewien, że coś mi się przesłyszało. Podchodząc do kosza wyrzuciłem zbędny mi worek i znów usłyszałem ten dźwięk. Postanowiłem się rozejrzeć. Przeszukałem podwórko lecz nic ciekawego nie znalazłem. Wyszedłem z posesji wuja po za ogrodzenie i stanąłem na chodniku. Po drugiej stronie ulicy w krzakach zauważyłem poszukiwanego który wydawał dźwięk. Podszedłem sprawdzić co to. Uchyliłem skrawek krzaków i był to.. nawet nie wiedziałem jakie szczęście sprawiło mi zobaczenie tej czarnej kulki kudłów.

-Łapa!- krzyknąłem ze szczęścia, lecz zobaczyłem plamę z krwi. Rozwiało to moją natychmiastową radość.

-Łapo! Co ci się stało?!- Krzyknąłem bez większego namysłu, i bez dalszych niepotrzebnych działań wziąłem Syriusza na ręce i udałem się z nim do domu.

Zacząłem opatrywać mu rany te głębsze były o wiele trudniejsze do zatamowania. Jedna z nich znajdowała się na brzuchu a druga na łapie.

-Uhh jak ty się tak urządziłeś? Pewnie dla tego nie możesz się przemienić.- Powiedziałem. Nie byłem tego pewny.

-Gdy się lepiej poczujesz naszykuje ci kąpiel.- Stwierdziłem czując nieprzyjemną woń wydostająca się z futra Łapy.

-Jak układa ci się z profesorem Lupinem?- Mimo iż wiedziałem że jako psia forma mi nie odpowie wydawało mi się że rozumiem go bez słów. Na moją wypowiedź momentalnie się rozbudził i zaczął merdać ogonem.

-Czyli to oznacza, że raczej dobrze.- Uśmiechnęłem się do niego wspominając chwilę w Hogwarcie z profesorem Lupinem. Był naprawdę świetnym człowiekiem i idealnym partnerem dla mojego ojca chrzestnego.- No dobra. Chodźmy na górę.- I pomagając łapie wszedliśmy. Do mojego pokoju

-Syriuszu chodź się wykąpać tam jest łazienka.- Powiedziałem pokazując na drzwi.- Od świerzej kąpieli powinno zrobić ci się lepiej.- Gdy skończyłem, poszedł do łazienki, a już chwilę potem było słychać szum wody. Co oznaczać mogło jedynie, że udało mu się przemienić w ludzką postać. Martwił mnie jedynie fakt, że Syriusz mógłby być nie zadowolony z moich warunków do życia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
519- słów

Ja już widzę poprawę i potencjał książki. Do usłyszenia kochani!

Rozdział po korekcie!

Wszystko od początku// drarry ale magiczne (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz