Kamienna promenada prowadziła zakolem pomiędzy szeroką, piaszczystą plażą, a zielono-szarymi błoniami. Na linii nieba tuż nad nimi szczęśliwcy zbudowali domy, mając szmaragd oceanu codziennie na wyciągnięcie ręki, a turystów było tego dnia jak na lekarstwo. Dzień był co prawda słoneczny, więc knajpki na promenadzie, były otwarte, ale wiatr wiał chłodny i przenikał ubranie. Właściciele zapewne liczyli na spory utarg, ale cóż, nie każdego zachęcało jedynie słońce.
— Jesteś głodny? — zapytał Jeong-guk, gdy szli powoli po promenadzie w stronę klifów ostro rysujących się na widnokręgu, kończących tym samym plażę.
— Nie — odpowiedział V, rozglądając się wokoło. — Naprawdę tu ładnie — chwalił.
Wyszli po raz pierwszy na spacer. Podjechali co prawda nieco samochodem, ale po promenadzie szli już pieszo. V ubrany w workowate spodnie koloru khaki i granatową bluzę z kapturem zapinaną na zamek, w którą wcisnął go jego opiekuńczy JK, wyglądał jak nastolatek. Wiatr rozwiewał mu przydługawe, dawno niestrzyżone włosy, a na policzkach pokazał się po raz pierwszy od bardzo dawna zdrowy rumieniec. Jeong-guk obserwował go bacznie i dostrzegał każdą zmianę.
— Nie jest ci zimno? — dopytywał zatroskany.
Powietrze było ostre i bał się, że V się przeziębi, ale on nic sobie z jego troski nie robił.
— Nie, przestań marudzić, jest mi gorąco — upomniał go w odpowiedzi.
Jeong-guk się zaśmiał.
— A zmęczony nie jesteś? — zapytał znowu, nieco przekornie.
V przystanął i spojrzał na niego z irytacją.
— Jak nie przestaniesz, to ucieknę od ciebie, gdzie pieprz rośnie — zaszantażował.
Jeong-guk znów parsknął śmiechem, ale tym razem z drwiną i wzruszył lekceważąco ramionami.
— Złapię cię po dwóch krokach.
V się skrzywił i rozejrzał wokoło. Tu było tak spokojnie, kojąco. Naprawdę czuł się tak, jakby znów miał czternaście lat.
— Zjemy lody? — zapytał ni stąd, ni zowąd.
Jeong-guk westchnął i przewrócił oczami.
— Robisz mi na złość?
V popatrzył na niego pytająco.
— Dlaczego? — zapytał z pretensją i przystanął na ułamek sekundy.
Jeong-guk się skrzywił i machnął bezradnie rękami.
— Jest chłodno, a ty mam wrażenie, wymyślasz wszystko, byleby zrobić coś głupiego — zirytował się na niego.
— Co to znaczy „coś głupiego"? Chcę tylko zjeść lody — naburmuszył się V.
— Jesteś na lekach, jest zimno, uparłeś się na spacer, a teraz w dodatku chcesz jeść lody? — zapytał z roszczeniem Jeong-guk.
V wymierzył w niego palcem.
— Obiecałeś mi ten spacer — zarzucił mu.
— Obiecałem, ale jak będzie ciepło — argumentował dalej Jeong-guk.
— Jest dwadzieścia stopni! To jak u nas latem! — zakwestionował ostro V i rozpiął zamek w bluzie do połowy.
Jeong-guk znów westchnął zirytowany.
— Ale odczuwalna jest niższa, zapnij bluzę z powrotem, wieje — nakazał i już wyciągnął ręce, żeby zrobić to za niego.
— Głupiś — zaśmiał się V i odsunął krok w tył, robiąc unik. Rozpiął bluzę całkowicie, spod której wyjrzał biały podkoszulek. — Chcę mieć czternaście lat i spotkać cię na plaży.
CZYTASZ
폭군 || Tyran 5 • Taekook
Fiksi PenggemarNikt, nie był bez serca, zawsze. Piąta część serii.