3

3.3K 119 250
                                    

Czas dotarł do 00:7 i udało mi się odeprzeć atak. Szybko wróciłam na czat grupowy.

-Jake!

Jake: co się stało Mc?

-Nymos cię nie powiadomił?

-to znowu atak hakerski

Jake: co?

Jake: nie, nymos mnie nie powiadomił.

Jake: dziwne...

Dan: atak jaki przepraszam bardzo?

-Hakerski.

Lilly: myślałam, że już ich nie będzie.

Jake: ja też.

Jake: wygląda na to, że moi prześladowcy są sprytniejsi niż myślałem.

Jessy: chwila. Prześladowcy Jake ścigają również Mc?

-niespodzianka.

Jessy: i my nic o tym nie wiemy? Mc.

-tak jakoś wyszło...

Jake: a czego chcieli tym razem?

-lokalizacje.

Jessy: że co?!

Lilly: spokojnie Jessy.

Jessy: jesteś w niebezpieczeństwie Mc!

-Nie, Nymos mnie chroni.

Jessy: ale z tego co widzę to nie zadziałał.

Jake: zadziałał, po prostu nie powiadomił o tym mnie. Gdyby to zrobił szybciej udało by się odeprzeć atak.

Jessy: Mc. Straciłam już Richyego, nie chce stracić również Ciebie.

-Nic mi nie będzie Jessy naprawdę.

Jessy: jak możesz być tego taka pewna?

-nie jestem. Wróćmy teraz do tematu.

Jake: Mc, czy jest coś co chciałabyś powiedzieć o rozmowie Amy i Hannah?

-tak, właściwie jest coś.

-a mianowicie: Amy chciała spotkać się z Hannah pod domem Michaela Hansona.

Jake: zgadza się.

-Myślę, że w tym czasie Amy mogłabyć już martwa, porywacz miał jej telefon i napisał do Hannah by przyszła pod jego dom.

Thomas: więc Hannah podała się mu na tacy.

-oczywiście to tylko teoria, nic na pewno.

Jake: myślę, że to bardzo dobra propozycja

Jake: dobrze, zrobię jeszcze parę rzeczy, jeżeli ktoś coś jeszcze wymyśli niech pisze.

Wszyscy przeszli offline a ja nareszcie wstałam od tych cholernych notatek, poskładałam je i wzięłam się za przygotowanie obiadu. Zastawilam wodę na makaron i zrobiłam sos.
Mój telefon zaczął dzwonić więc szybko wrzuciłam makaron do gotującej się wody i odebrałam. To był Phil.

-"Cześć Mc."

Jego głos był bardzo radosny.

-"Cześć Phil."

Odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam kiedy pomyślałam o tym, że Jake prawdopodobnie słucha tej rozmowy a gdy tylko się rozłącze napisze do mnie.

-"Cóż, jeżeli cię to interesuje to dziś wieczór wypuszczają mnie z więzienia, wiedziałem, że uda ci się dostarczyć dowody na to że jestem niewinny."

-"Oh, to nie tylko moja zasługa, właściwie nie zrobiłam wiele."

-"Niepotrzebna skromnoś, dziękuję Mc. Wpadniesz jutro do Aurory?"

-"Eh, nie, mam jeszcze dużo do roboty."

Powiedziałam i pomieszałam makaron.

-"No tak, liderka musi poprowadzić swoją grupę detektywistyczną."

Słyszałam jak się zaśmiał.

-"tak, do zobaczenia Phil."

-"Mam taką nadzieję pani detektyw."

Usłyszałam po czym się rozłączyłam. Teraz czekałam już tylko na wiadomość Jake'a.

Jake: no cóż.

Zaśmiałam się gdy tylko przeczytałam treść wiadomości.

-Sczerze mówiąc, wiedziałam, że napiszesz kiedy się rozłącze.

Jake: a czy to źle, że napisałem?

-wręcz przeciwnie.

Jake: :)

Jake: dobrze mnie znasz.

Jake: faktycznie masz tyle pracy by się z nim nie spotkać? Obciążam cię ciągłymi zadaniami?

-nie obciążasz mnie.

-po prostu nie mam ochoty się z nim spotkac.

Jake: jednak on wręcz przeciwnie.

-naprawdę ten koleś to całkowicie nie mój typ. Nigdy w życiu bym się z nim nie związała. No chyba, że po pijaku.

Jake: w takim razie nigdy nie pozwolę ci pić.

Jake: :)

Nałożyłam na talerz jedzenie i przeniosłam na stół, sięgnęłam po widelec i zaczynałam właśnie jeść gdy dostałam wiadomość. Myślałam, że to Jake coś napisał ale myliłam się.

Nieznany: Smacznego.

Gdy to przeczytałam nie byłam w stanie się ruszyć, dreszcze przeszły po całym moim ciele, czy ktoś mnie obserwował? Czy to był numer porywacza? Odłożyłam telefon i starałam się o tym nie myśleć. Nie zjadłam całego obiadu bo przez tą wiadomość straciłam apetyt. Posprzątałam po sobie i usiadłam na kanapie w salonie.
Jake nic nie napisał odnośnie tej wiadomości, czy to możliwe, że osoba, która stoi za numerem stosuje jakieś kodowanie które chroni przed nim wiadomości?
Włączyłam piosenki na telewizorze, muzyka zawsze pomaga mi się zrelaksować i równocześnie pozwala mi się skupić.
Byłam w trakcie przeszukiwania chmury Hannah gdy dostałam kolejną wiadomość.

Nieznany: zmień piosenkę, ta mi się nie podoba.

Serce zaczęło mi mocniej bić, ciarki przeszyły całe ciało, ręce mi się spociły, i zrobiło mi się gorąco. To już była przesada. Nie wiedziałam czy mam napisać do Jake'a czy raczej nie. Gdybym to zrobiła tak bardzo by się martwił, że zabronił by mi robić cokolwiek w kierunku znalezienia Hannah, a tego bym nie chciała, stwierdziłam, że nie będę mu nic o tym mówić. Może ten koleś znowu próbuje mnie tylko przestraszyć. Zignorowałam wiadomość i wróciłam do chmury. Aż telefon wydał kolejny dźwięk, pokręciłam oczami z myślą, że to znowu też szurnięty facet. Jednak to była wiadomość z czatu grupowego.

Jessy: właśnie dostałam telefon od Phila, dziś wieczór go wypuszczają!

Dan: no brawo.

Jessy: będę musiała go później odebrać.

Jessy: tylko chciałam wam powiedzieć. Do zobaczenia.

*Jessy jest teraz offline*

Od przeszukiwania chmury moja głowa już całkowicie parowała, wyszłam więc na chwilę na balkon by się przewietrzyć, oparłam się o barierkę i wpatrywałam się w niebo. Na moją twarz spadło parę pojedyńczych kropel deszczu, wystawiłam rękę by upewnić się czy mi się wydawało czy faktycznie zaczyna padać. Nie wydawało mi się, chwilę później byłam już w środku i obserwowałam niebo z zza okna, padało coraz mocniej, i robiło się coraz ciemniej. Dostałam kolejną wiadomość...

Hejka, mam nadzieję, że rozdział jest w porządku, przepraszam na możliwe błędy ;)

To nie tak miało być. [Duskwood/ Jake x Mc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz