16

2.3K 104 126
                                    

-"Richy!"

Potrząsałam nim lekko.

-"Richy!"

Zaczęłam już mówić przez łzy.
Jake również usiadł na ziemi i złapał mnie za ramię.

-"Richy!"

Powiedziałam kładąc na nim głowę, aż poczułam jak jego klatka się porusza, uniosłam głowę, oddychał.

-"Zabiłem go."

Udało się mu wypowiedzieć.

-"człowieka bez twarzy?"

Zapytałam.

-"Nie."

To było ostatnie co udało się mu powiedzieć, bo znowu przestał być przytomny.
Jake odwrócił się do tyłu. Po czym mnie szturchnął. Również się odwróciłam by zobaczyć co chłopak chce mi pokazać.
Na końcu pomieszczenia leżał mężczyzna, Jake wstał i do niego podszedł, kopnął go by zobaczyć z kim Richy miał doczynienia.

-"Myślę, że miałaś rację mówiąc, że mężczyzna bez twarzy współpracuje z naszymi prześladowcami, to był jeden z nich."

Powiedział i sprawdził jego tętno.

-"Nie żyje."

Oznajmił i wrócił do mnie i Richy'iego.

-"Musimy go zabrać do szpitala."

Powiedziałam.

Richy ponownie wrócił do świata żywych, pomogliśmy mu wstać i przejść do samochodu.
Byliśmy już blisko szpitala.

-"Musisz wejść tam sama, dla mnie jest zbyt niebezpieczne by podawać swojej dane."

Powiedział brunet.

-"W porządku."

Odparłam i gdy Jake zaparkował natychmiast wyskoczyłam z auta i pomogłam Richy'iemu wyjść, weszliśmy przez drzwi szpitala a chłopak znowu zemdlał, upadł prosto w moje ramiona.

-"Niech mi ktoś pomoże!"

Zawołałam i natychmiast zjawił się lekarz i pielęgniarki. Przenieśli go do sali i coś podłączali, nie mogłam wejść, czekałam na korytarzu. Zajęło to chwilę, ujrzałam lekarza opuszczającego sale i wstałam by się czegoś dowiedzieć.

-"Co z nim?"

Zapytałam zestresowana.

-"Jest w ciężkim stanie, ale przeżyje."

Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na krześle.

-"Dzięki Bogu."

Powiedziałam.

-"Ma dużo obrażeń wewnętrznych, ale proszę się nie martwić, wyjdzie z tego."

Siedziałam na krześle i cieszyłam się jak nigdy.

-"Naprawdę nie wiem jak panu dziękować."

Patrzyłam na lekarza.

-"Nie ma potrzeby, taka moja praca."

Uśmiechnął się.

-"Czy mogę do niego teraz iść?"

Zapytałam.

-"Oczywiście."

Odpowiedział i pokiwał głową.

-"Jeszcze raz dziękuję."

Powiedziałam i wbiegłam do sali.
Richy był przytomny ale nie bardzo wiedział co się dzieje. Przytuliłam go a po moim policzku spłynęła łza, lecz była to łza szczęścia.

To nie tak miało być. [Duskwood/ Jake x Mc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz