8

3.1K 128 315
                                    

Popatrzyłam na moją lewą rękę, bandaż, który musiał założyć mi Jake był ponownie przesiąknięty krwią. Gdy niebieskooki zauważył, że patrzę na rękę wstał, podszedł do szafki w kuchni i zaczął coś z niej wyciągać, obserwowałam każdy jego ruch. Zamknął szafkę i szedł w moją stronę z niewielkim pudełkiem w ręce, kucnął przede mną i odwrócił mnie w swoją stronę. Zaczął zmieniać mi opatrunek. Zdjął stary bandaż, moim oczom ukazały  się rany cięte, na całej ręce, przypomniało mi się jak bardzo cierpiałam gdy ten idiota je tworzył. Odwróciłam wzrok co zauważył Jake. Przetarł mi czymś rękę i nałożył nowy bandaż, odniósł apteczkę na miejsce, podszedł do mnie i przytulił od tyłu.

Jakiś czas później byliśmy u Jake'a w pokoju i staraliśmy się robić wszystko co naprowadziło by nas bardziej na ślad naszych przyjaciół.

Thomas: słuchajcie, wpadłem na pomysł.

Thomas: ale oczywiście potrzebuje do tego waszego poparcia bo sam nic nie zrobię.

Otworzyłam czat na telefonie a Jake zrobił to samo na komputerze.

-słuchamy Thomas.

Thomas: więc, moglibyśmy iść wszyscy do lasu i spróbować chociaż trochę go przeszukać.

Thomas: wiem, że to może być niezbyt mądry pomysł, ale tak naprawdę to jedyne co jesteśmy w stanie teraz zrobić.

Thomas: człowiek bez twarzy na pewno nie zaatakuje nas gdy będziemy tam grupą.

Popatrzyłam na Jake'a, był zamyślony i wpatrywał się w tekst na ekranie jakby dziesiąty raz czytał to co właśnie napisał Thomas.

Lilly: to może być nie taki głupi pomysł...

Jessy: to nam coś da?

Thomas: nie wiem, ale warto spróbować.

Dan: nie no, poważnie ludzie, mamy zamiar wbić temu kolesiowi na terytorium?

Dan: o mało nie zabił Mc.

Thomas: nikogo nie zmuszam, to tylko propozycja.

Cleo: myślę, że Jake i Mc powinni zadecydować.

Jake odwrócił się w moją stronę, wyglądał trochę na zdenerwowanego, dosłownie błagałam go wzrokiem by się zgodził.

-"Nie patrz tak na mnie"

Powiedział odwracając się w stronę komputera.

-"Jake"

Widziałam, że zaczął pisać coś na klawiaturze, prawdopodobnie to, że jest to cholerny pomysł i nigdzie nie idzemy. Szybko wstałam z łóżka, podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach łapiąc rękami za szyję i tym samym zasłaniając mu ekran, to spowodowało, że oderwał ręce od klawiatury oparł się na krześle i patrzył mi w oczy.

-"Serio?"

Uniósł brwi.

-"No proszeeeee"

Przeciągnęłam słowo tak długo jak się dało.

-"nie ma opcji, nie pozwolę ci wejść do lasu."

Powiedział, próbując się podnieść lecz mu to uniemożliwiłam.

-"ale ty też tam będziesz, a z tobą jestem bezpieczna."

Wciąż błagałam go wzrokiem.

-"Ale to nie zmienia faktu, że..."

Nie dokończył bo złączyłam nasze usta w pocałunek. Gdy się oderwałam uśmiechnęłam się widząc jego zdziwienie na twarzy.

-"To jest szantaż emocjonalny."

Powiedział zakładając moje włosy za ucho.

-"A jest chociaż skuteczny?"

Uśmiechnęłam się a on parsknął śmiechem.

-"Bardziej niż powinien."

Przysunął się bliżej komputera a ja wciąż będąc na jego kolanach oparłam się o niego i obserwowałam jak pisze wiadomość.

Jake: w porządku, ustalcie czas a my się przystosujemy.

-"Ale jeżeli spadnie ci z głowy chociaż jeden włos, to skrócę Thomasa o głowę."

Zrobił najbardziej poważną minę jaką potrafił.

-"Powinnam go ostrzec?"

Zaśmiałam się i przeczesałam jego włosy.

Thomas: to może jutro o 15, tak żebyśmy skończyli przed zachodem słońca.

Thomas: więc, może po krótce zapytam, kto idzie jutro na przeszukiwania lasu?

Jessy: ja

Lilly: ja

Cleo: ja jeszcze nie mam pewności, ale dam wam znać.

Thomas: Ok.

Dan: ja

Jessy: myślałam, że nie chcesz wchodzić na jego "terytorium".

Dan: bo nie chce, ale bezemnie sobie nie poradzicie.

Phil: ja

-"no poważnie, on?"

Powiedział Jake gestykulując, nie mogłam powstrzymać śmiechu, wiedziałam, że jest o niego zazdrosny, złapałam go za rękę a on ją ścisnął jakby bał się, że gdy ją puści zniknę i już nigdy nie wrócę. Wzięłam telefon i również napisałam.

-Ja.

Jessy: jesteś tego pewna Mc?

Czułam na sobie wzrok Jake'a jakby Jessy napisała coś o czym on myślał.

-Tak.

Jessy: nie wiem czy to dobry pomysł, ale to twoja decyzja.

-"Nie tylko ja się o ciebie martwię."

Powiedział i pocałował mnie w czoło.

Przysunął do siebie kalwiature i zaczął pisać.

Jake: ja.

-"zdajesz sobie sprawę, że już się przed nimi nie ukryjesz? Będą wiedzieć jak wyglądasz, Jake, nie boisz się?"

Uniosłam brew i patrzyłam na niego.

-"Wiem, i to mi się bardzo nie podoba, to nie jest bezpieczne, ale ty im ufasz, a ja ufam tobie."

Pogłaskał kciukiem mój policzek.

Dan: Wow, niesamowite, zobaczymy jak wygląda nasz tajemniczy haker.

Dan jakby całkowicie czytał mi w myślach, uniosłam oczy ku górze śmiejąc się do Jake'a.

-"Dobrze się bawisz?"

Patrzył ciągle na ekran.

-"a żebyś wiedział."

Również odwróciłam się w stronę ekranu.

Dan: ale nie narzekam, to by było całkiem niesprawiedliwe gdyby tylko Mc wiedziała jak wygląda hakerman.

Jake znów stukał w klawisze na klawiaturze i tak oto pojawił się jego słynny uśmieszek.

Jake: ;)





Jak Thomas coś wymyśli...ja bym się bała 🌚 Do zobaczenia jutro ;3

To nie tak miało być. [Duskwood/ Jake x Mc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz