Nie ukrywał nawet swojego śmiechu, odwrócił się tylko w stronę swoich współpracowników.
-"Widzieliście to? Ona myślała, że chodzi o pendrive."
Mówił im wciąż się śmiejąc.
Ponownie zrobił obrót tym razem tak by patrzeć w moją stronę, już się nie śmiał, był raczej poważny.
-"Nie wygłupiaj się dziewczynko i daj mi go."
Powiedział.
-'Co? Co mam ci dać?"
Zapytałam zmieszana.
Zaśmiał się cicho, brzmiał jak cholerny psychopata, co ja gadam, on jest psychopatą.
-"Jake'a."
Powiedział a ja zamarłam na jego słowa.
-"Chce Jake'a w zamian za Hannah."
Oznajmił prostując swoją postawę.
-"Dlaczego?"
Spytałam z niedowierzaniem.
-"zrobiłem już swoje, oni mi pomogli, obiecałem im za to poszukiwanego hakera."
Powiedział wskazując na ludzi stojących za nim.
Całkowicie nie wiedziałam co mam zrobić, modliłam się żeby Jake mi pomógł, chciałam odzyskać Hannah, ale za żadne skarby nie oddam im Jake'a!
-"Więc jak?"
Zapytał, a ja byłam pogrążona w myślach.
Usłyszałam za sobą szelst i mogłam ujrzeć posturę Jake'a stanął zaraz obok mnie.
Cieszyłam się, że tu ze mną jest ale jednocześnie bałam się tego jaki ma pomysł.Hanson jak przeczuwam ucieszył się gdy ujrzał Jake'a, zresztą pewnie nie tylko on, pomyślałam patrząc na zamaskowanych mężczyzn.
-"Chcemy coś omówić."
Powiedział Jake patrząc prosto na nich.
-"Oczywiście, decyzja należy do was, i od was zależy dalszy los wasz i Hannah."
Powiedział i pozwolił nam kawałek odejść by omówić wszystko.
-"Jake, nie pozwolę im cię zabrać!"
Szeptałam tak by nas nie usłyszeli.
-"Mc, wiem, że to co teraz ci powiem ci się nie spodoba, ale tak będzie lepiej, chciałaś żyć normalnie i będziesz, ale tylko gdy odzyskacie Hannah, on da wam spokój."
Mówił chłopak a ja wpatrywałam się w niego z litością.
-"Jake, możemy coś wymyślić, zabrać Hannah i uciec!"
Błagałam go.
-"Możemy, ale chcę żebyś miała normalne życie, a nie będziesz takiego miała, jeżeli rząd wciąż będzie mnie ścigał, i będziemy musieli wiecznie uciekać."
Mówił trzymając mnie za ramiona.
-"Jake, to będzie moje wymarzone życie, bo będzie ono z tobą, nigdy nie będę mogła żyć normalnie bez ciebie!"
Mówiłam i czułam łzy które zbierały mi się pod powiekami za każdym razem, gdy je zamykałam.
-"Przepraszam Mc ale już zdecydowałem, snajperzy po wszystkim zabiorą ciebie i Hannah do domu."
Powiedział i ruszył na przód by oddać się w ręce rządu.
Mężczyzna wypuścił Hannah i pozwolił jej podejść do mnie, minęli się w połowie, już nie powstrzymywałam łez, które bezwładnie spływały po moich policzkach, nie. Nie, to się tak nie skończy, nie pozwolę na to! Podbiegłam za Jake'iem wyciągnęłam z jego kieszeni broń i nie mając o tym zielonego pojęcia strzelałam w tamtych ludzi na oślep. Wszystko działo się tak szybko, ale jednocześnie trwało wieczność, wiedziałam co ryzykuje, nie tylko swoje życie, ale też życie Hannah i Jake'a, prześladowcy również odpalili ognie i celowali we mnie, snajperzy za nami dołączyli do strzelaniny, nawet nie wiedziałam czy w coś trafiam, czy moje pociski mijały się tylko z powietrzem.
Hannah i Jake próbowali uchronić się przed postrzałem.
Widziałam broń, wystrzał, pocisk.
Wiedziałam co to znaczy.
Poczułam przeszywający mnie ból.
Oni uciekli, już ich nie było widziałam tylko, że Hannah i Jake byli już po naszej stronie.
Leżałam w ciszy, nie wcale nie było cicho, na zewnątrz nie, były krzyki i płacz, ale w środku, jak za szklaną wygłuszająca ścianą nie było słychać nic. Czekałam na sygnały pogotowia, potrzebowałam znaków, że wciąż żyje. Nie chce stracić teraz wszystkiego, ale nie radzę sobie. Czy powinnam się modlić i strzępić nerwy do siebie, az odejdę?
Albo do zbawcy, który potrafi naprawić zepsute i odwołać te wszystkie wypowiedziane słowa, odnaleźć nadzieję w beznadziejności? Błagam, niech ktoś wyciągnie mnie z tego bałaganu, niech pomoże mi uwolnić reakcje, jakąkolwiek reakcje. Nie jestem gotowa by umrzeć, jeszcze nie...POV: Jake.
Postanowiłem, że oddam się w ręce rządu, chciałem aby Mc miała normalne życie, strasznie mnie to bolało, że już nigdy się z nią nie zobaczę, ale tak będzie lepiej.
Ruszyłem w stronę oprawców, wypuścili Hannah, minąłem się z nią w połowie, jedyne co zrobiłem to spojrzałem w jej zmęczone oczy, usłyszałem za sobą szloch, nie odwracałem się nie mogłam patrzeć na cierpienie Mc. Minęła chwila, to był moment, poczułem coś za sobą, Mc wyciągnęła z mojej kieszeni broń, odwróciłem się, zaczęła do nich strzelać, pociski kierowały się w stronę naszych nieprzyjaciół. Ukucnąłem zasłaniając rękami głowę, Hannah robiła to samo, usłyszałem ostatni strzał, wszystko umilkło, odwróciłem się ich już nie było, popatrzyłem na Mc, opuściła rękę, wypuściła broń na ziemię i upadła.Podbiegłem do niej położyłem na swoich kolanach, i błagałem o to by mnie nie zostawiała, krzyczałem, łzy bólu i cierpienia kapały mi z oczu, wyciągnęłem telefon i trzęsąc się wybrałem numer alarmowy.
Nie myślałem o niczym, o tym, że będę podawać im swoje dane, że będą mogli mnie przez to łatwiej znaleźć. Teraz mnie to nie obchodziło, musiałem ją uratować.-"Mc, Mc, błagam nie zostawiaj mnie."
Mówiłem dławiąc się łzami.
-"Mc, pomoc zaraz przyjedzie, nie zamykaj tylko oczu!"
Krzyczałem z litością.
Hannah podbiegła również do nas i tak litościwe jak ja błagała swoją dawną przyjaciółkę o to by z nami została.
Mc patrzyła mi prosto w oczy.
-" znajdę cię w każdym możliwym wcieleniu kochanie."
Powiedziała po czym zamknęła oczy a ja tuląc się do niej wylewałem kolejne łzy.
-"Kocham cię, nie zostawiaj mnie, błagam!"
Powiedziałem szlochając.
Przyjechała karetka, zabrała ją, natychmiast ruszyłem za nimi.POV: Mc.
Jake wziął mnie na swoje kolana i starał się przywrócić mnie do rzeczywistości, odpływłam, śmierć złapała mnie za rękę, ale ja drugą wciąż trzymałam Jake'a i obiecałam mu, że znajdę go w każdym wcieleniu. Chociaż miałam to ziarenko nadzieji, które mówiło mi "nie umrzesz, jeszcze nie dziś." To ból był tak wielki, że przezwyciężał każdą moją najmniejszą myśl.
POV: Jake.
Biały korytarz szpitalny przesiąknięty typowymi zapachami lekarstw lub starych schorowanych ludzi, ten obraz ukazywał mi się za każdym razem gdy unosiłem głowę z nadzieją, że lekarz wyjdzie z sali i w końcu coś mi powie. Długo to trwało, obawiałem się najgorszego.
Hannie zrobiono podstawowe badania i odesłano ją do domu, jestem przekonany, że reszta dzięki niej już wie co się stało, chociaż nikt jeszcze się nie odezwał. Usłyszałem otwieranie drzwi i wstałem jak na zawołanie, doktor do mnie podszedł przytulając bardziej do piersi teczkę, którą trzymał.-"Co z nią? Przeżyje? Wszystko w porządku?"
Zalałem go falą pytań a on położył mi rękę na ramieniu.
-"Jest ciężko, ale walczy."
Oznajmił puszczając moje ramię.
-"Ale przeżyje?"
Pytałem z nadzieją.
Lekarz wziął głęboki wdech.Nie zabijcie mnie za to błagam...😢❤️
CZYTASZ
To nie tak miało być. [Duskwood/ Jake x Mc]
Mystery / ThrillerAkcja dzieje się po dziewiątym odcinku gry Duskwood, to co znajduje się w tej książce, nie jest w żaden sposób powiązane z tym jak będzie wyglądał dziesiąty odcinek, jest to tylko i wyłącznie moje wyobrażenie. Mc=ty.