29

2.1K 114 337
                                    

Wszedłem przez szklane drzwi Aurory, tak jak mówiła Jessy, wszyscy tutaj byli, łącznie z Philem, który również z nimi siedział. Dosiadłem się do stolika.

-"jak się czujesz Hannah?"

Zapytałem.

-"w porządku, dziękuję."

Odpowiedziała nieśmiało.

-"Chciałam też ci podziękować."

Powiedziała zakładając kosmyk włosów za ucho.

-"Naprawdę nie ma potrzeby."

Odpowiedziałem w połowie sztucznym uśmiechem.

-"Hannah już wie, że jesteś naszym bratem."

Oznajmiła Lilly.

-"Tak, muszę przyznać, że to była dla mnie dość szokująca informacja."

Powiedziała.

-"Nie dziwię się."

Odpowiedziałem bawiąc się kluczykami od samochodu.

-"To dlatego się ze mną kontaktowałeś? Żeby mi to powiedzieć?"

Zapytała z lekkim smutkiem.

-"Tak Hannah, dlatego."

Temat się urwał i zastała nas chwila ciszy.

-"co z Mc?"

Zapytał Phil, akurat jemu nie miałem chęci mówić cokolwiek związanego z Mc, ale wziąłem głęboki oddech i ostatecznie mu odpowiedziałem.

-"nie budzi się..."

Odpowiedziałem wędrując wzrokiem wszędzie byle nie patrzeć im wszystkim w oczy.

-"A... Czy oni dają jej jakiekolwiek szanse na to, że się obudzi?"

Zapytała Jessy, tak spokojnie jakby bała się, że mnie tym urazi.

-"Nic takiego mi nie mówili."

Odpowiedziałem i znowu nastała cisza.

Przesiedzieliśmy tak dość długi czas, w większości tylko milczałem i słuchałem ich rozmów. Nie miałem ani trochę chęci na to by tu być więc przeprosiłem wszystkich i postanowiłem wrócić do domu, wychodząc z budynku usłyszałem za sobą kroki, będąc już na zewnątrz odwróciłem się by zobaczyć kto za mną podąża, no cudownie... Phil, odwróciłem się ponownie i ignorując go szedłem do samochodu.

-"No nie wściekaj się już o to, że kiedyś tak na nią patrzyłem."

Mówił wciąż za mną idąc.

-"o co ci teraz chodzi człowieku."

Powiedziałem nie zatrzymując się ani na sekundę.

-"o to, że nie chce być twoim wrogiem."

Dotrzymywał mojego tępa.

Ignorowałem jego kolejne próby nawiązania ze mną kontaktu.

-"Też chcę z wami tworzyć jakże świetną rodzinkę."

Mówił z sarkazmem.

-"No nie bądź taki zazdrosny."

Wciąż za mną szedł co jakiś czas przyspieszając tępo.

-"faktycznie Mc bardzo mnie pociąga i..."

Gdy to powiedział odwróciłem się do niego i stanąłem bardzo blisko jego twarzy, jesteśmy identycznego wzrostu więc moje oczy były idealnie na tym samym poziomie co jego.

To nie tak miało być. [Duskwood/ Jake x Mc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz