POV: Mc
Czekałam w samochodzie, muszę przyznać, że trochę stresowało mnie czekanie, Jake nigdy wcześniej nie rozmawiał z Philem, szczerze bałam się, że może im coś odwalić, co jakiś czas wyglądałam przez okno, chociaż przyciemniane szyby wcale nie ułatwiały mi sprawy. Nie mogłam nic usłyszeć, ani skrawka ich rozmowy, po prostu czekałam wpatrując się w telefon lub rozglądając się po samochodzie. Zerkałam co jakiś czas na godzinę upewniając się ile mamy czasu. Jake wrócił do samochodu, nie był zbytnio zadowolony.
-"Wszystko..."
Przerwałam na chwilę by odwrócić się w jego stronę.
-"Wszystko w porządku?"
Zapytałam zaskoczona.
A on tylko odpalił samochód i ruszył patrząc na drogę.
Myślałam, że jest zły na mnie, nie wiem za co, ale tak myślałam, więc po prostu odwróciłam się w stronę szyby i wyglądałam na puste ulice.-"On jest taki..."
Próbował coś powiedzieć gestykulując.
-"Taki..."
Odwróciłam się w jego stronę obserwując jak usiłuje coś powiedzieć ale mu nie wychodzi.
-"Jest takim..."
Wciąż na niego patrzyłam.
-"Jestem słaby w wyzwiskach."
Oznajmił i wziął głęboki wdech.
-"Takim idiotycznym, zapatrzonym w siebie kobieciarzem?"
Powiedziałam z uśmiechem.
-"Ta, coś w tym stylu."
Powiedział skupiając się na kierowaniu.
-"nie wiem co on ci wmówił, ale strasznie mnie irytuje, widziałam jak się na mnie gapił."
Mówiłam patrząc na drogę.
Jake natomiast złapał mnie za rękę i wpatrywał się we mnie z uśmiechem.-"I co?"
Zapytał chłopak.
-"Hm?"
Mruknęłam w jego stronę.
-"Ja też się na ciebie gapie, nie irytuje cię to?"
Poszerzył swój uśmiech.
-"Nie, irytuje mnie to, że zaraz spowodujesz wypadek."
Uśmiechnęłam się równie szeroko jak on.
1 godzina do spotkania z człowiekiem bez twarzy.
Czułam jak stres wyżera całe moje ciało od środka, jakby ktoś conajmniej wlał we mnie kwas. Jake wytłumaczył mi plan poraz dziesiąty, tak bym niczego nie zapomniała. Siedziałam na krześle bawiąc się pendrive'm, który trzymałam w ręce.
-"Wszystko jasne?"
Zapytał kucając przede mną.
-"Mówisz mi to chyba poraz tysięczny. Tak wszystko jasne."
Odpowiedziałam ze zmęczeniem w głosie.
-"Co czujesz?"
Zapytał łapiąc mnie za ręce.
-"Co?"
-"Powiedz mi o swoich odczuciach, co czujesz?"
Wytłumaczył i zapytał ponownie.
-"Noo.."
-"Radość, że w końcu odzyskamy Hannah."
Uśmiechnęłam się sztucznie.
-"Nie okłamuj mnie."
Bardziej objał moje ręce w swojej ciągle patrząc mi w oczy.
-"Stres, być może strach, sama nie wiem."
Czułam jakby ogrzewał mnie sowim ciepłym i przytulnym spojrzeniem.
-"Czego się boisz?"
Zapytał czule.
-"Bo mam złe przeczucia."
Powiedziałam spuszczając wzrok.
-"A mianowicie?"
Dopytywał.
-"Nie wiem... Coś będzie nie tak."
Oznajmiłam.
-"Wszystko będzie dobrze, to pójdzie gładko i zgodnie z planem, ten koszmar wreszcie się skończy, tak jak tego chcieliśmy."
Uśmiechnął się i mnie przytulił.
20 minut do spotkania z człowiekiem bez twarzy.
Jesteśmy właśnie w drodze do wyznaczonego miejsca, poraz milionowy upewniłam się, że na pewno wzięłam ten cholerny pendrive. Zaparkowaliśmy samochód na poboczu i staliśmy na moście.
Nie byłam pewna czy to na pewno dobre miejsce, wędrowałam w koło zauważyłam czerwoną strzałkę na murku, zawołałam Jake'a i razem zeszliśmy po schodkach we wskazanym kierunku. W ten oto sposób znaleźliśmy się pod mostem, kawałek dalej była niewielka rzeczka a wokół wysoka trawa, staliśmy na placu usypanym ze żwiru i większych kamieni, zostało nam tylko czekać.-"Mc."
Zawołał mnie Jake w swoją stronę więc od razu do niego podeszłam, pokazał mi miejsca w których są ukryci snajperzy, no muszę przyznać, z tego się nie spodziewałam.
Wyciągnął z kieszeni pistolet.-"Skąd ty..."
On tylko się uśmiechnął i wsunął broń w tylną kieszeń spodni.
-"Jesteś bezpieczna."
Odetchnęłam z ulgą gdy to powiedział.
Usłyszałam nadjeżdżające samochody, ostatni raz przytuliłam Jake'a i go pocałowałam, on odsunął się trochę do tyłu i stanął w cieniu ledwo widoczny by nie przeszkadzać w wymianie a ja stałam już trochę bardziej pewna siebie, mimo że wciąż miałam to dziwne uczucie. Widziałam go... Zszedł do nas i stanął na przeciwko mnie, za nim stali czterej mężczyźni w kominiarkach z broniami w ręku, nie musiałam się domyślać, dobrze wiedziałam, że to nasi prześladowcy.-"Naprawdę byłem pewien, że się tu nie pojawisz, myliłem się co do ciebie, twarda jesteś."
Powiedział głos, który tak dobrze znałam, głos, który prześladował mnie w moich najgorszych koszmarach, głos człowieka, który zabrał mi normalne życie.
-"Oddaj mi to co chce a ja oddam ci Hannah."
Oznajmił wystawiając obie ręce do przodu.
-"Nie tam szybko, gdzie ona jest?"
Zapytałam pewnie.
-"W samochodzie."
Powiedział idiotycznym tonem głosu.
Zaśmiałam się sarkastycznie na jego słowa.
-"Przyprowadź ją, muszę ją zobaczyć."
Zastanowił się chwilę po czym odwrócił się w stronę jednego ze swoich ludzi i ruchem ręki rozkazał przyprowadzenie dziewczyny.
Czekałam chwilę i zauważyłam wracającego zamaskowanego mężczyznę, prowadził związaną dziewczynę, była w złym stanie, myślałam, że pęknie mi serce gdy ją tak ujrzałam, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać, musiałam być twarda.
Stanął z nią obok winowajcy tego wszystkiego co się teraz dzieje.-"Daj mi go."
Powiedział człowiek bez twarzy, a ja podeszłam o krok bliżej i wystawiłam rękę z pendrive'm.
Patrzył najpierw na rękę a później na mnie, Minęło parę sekund po, których on mnie wyśmiał, moja pewność siebie prysnęła w jednej sekundzie, opuściłam rękę i czekałam aż coś powie.-"Czekaj, naprawdę myślałaś, że chodzi o ten głupi pendrive?"
CZYTASZ
To nie tak miało być. [Duskwood/ Jake x Mc]
Misteri / ThrillerAkcja dzieje się po dziewiątym odcinku gry Duskwood, to co znajduje się w tej książce, nie jest w żaden sposób powiązane z tym jak będzie wyglądał dziesiąty odcinek, jest to tylko i wyłącznie moje wyobrażenie. Mc=ty.