Rozdział 11

19 3 0
                                    

30 września 1939 roku

Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i nasłuchiwałam, czy to nie jest przypadkiem jakiś Niemiec. Zachowywałam się cicho, ponieważ gdyby faktycznie stał tam jakiś szkop, nie chciałam, aby usłyszał, że ktoś jest w mieszkaniu.
- Ula, dalej otwieraj! - Krzyknęła Rysia.
Od razu rozpoznałam jej głos i wiedziałam, że to ona.
- Serwus wejdzie! Herbata już jest gotowa. - Oznajmiłam.
Przywitałam się z każdym po kolei i zaprosiłam moich gości do dużego pokoju.
- No to co to za pilna sprawa? - Zapytała Benia.
- Chciałabym Wam coś powiedzieć i zapytać o Wasze zdanie. Od jakiegoś czasu myślę o wstąpieniu do jakiejś organizacji małego sabotażu i pomyślałam, że skoro wujek Grzesia ma takie znajomości, to może wie, gdzie mogliby mnie przyjąć. - Powiedziałam i spojrzałam na wszystkich siedzących obok, oraz naprzeciw mnie. Przez dłuższą chwilę panowała cisza.
Chlopacy spojrzeli na siebie i kiwnęli do siebie głową, jakby chcieli się ze sobą porozumieć.
- Najpierw to my musimy coś powiedzieć. Poprosiłem wujka o wyrobienie fałszywych dokumentów, ponieważ jakiś czas temu wraz z Czarkiem zgłosiłem się do takiej organizacji i rozpatrzyli naszą prośbę pozytywnie. - Oznajmił Grzesiu. Było mu trochę głupio, że dopiero teraz nam to mówi.
- Zaraz zaraz, ty tesz Cezary!? - Zawołała Benia.
- No tak. - Odparł jej brat krótko.
- Ale, dlaczego ja nic o tym nie wiem! Jestem twoją siostrą i takie rzeczy powinnam wiedzieć! - Krzyknęła Bernadeta, wstając z krzesła.
- Nie tak głośno, bo się szkopy zlecą! - Powiedziała Marysia.
- Dobra, wiemy, że głupio wyszło, ale trudno. - Odparł Grzegorz w celu zmniejszenia napięcia sytuacji.
- Ja nie wypominam Ci do tej pory tej akcji z Niemcem z kawiarni, więc ty też masz nie mieć do mnie o to pretensji! - Oznajmił Czarek patrząc mrożącym krew w żyłach wzrokiem na siostrę.
- Dobra. - Odparła naburmuszona Bernadeta.
- A wracając do Twojego udziału w akcjach, to uważam, że jest to nieodpowiedzialne! - Powiedział stanowczo Cezary.
Po dłuższej chwili dyskusji z chłopakiem, zaczynało brakować mi argumentów.
- A może dziewczyny się wypowiedzą. Marynia i Benia, co myślicie? - Zapytałam.
- Ja jestem, za. Gdybyś wstąpiła do organizacji, to ja pragnęłabym uczestniczyć w niej razem z Tobą! - Oznajmiła dumnie Rysia stając osób mnie i kładąc mi rękę na ramieniu.
- Jak wszyscy, to wszyscy! - Powiedziała Bernadeta.
- Patrz Czaruś jak nas te baby urządziły. Chyba nie mamy wyjścia. - Odparł bezradnie Grzesiu.
- Dobrze, ale jest jedno ale - macie na siebie uważać. Nie chcę, aby coś wam się stało. Uważajcie na siebie! - Powiedział Cezary.
- Myślę, że możemy złożyć propozycję, abyście też dołączyli. Nasz dowódca tworzy nowy oddział i poszukuje nowych harcerzy. - Oznajmił Grzesiu.
- Akcje rozpoczęły by się w październiku. SZP (Służba Zwycięstwu Polski) musi dostać od Was list z prośbą o dołączenie. - Powiedział, kończąc pić herbatę.
- Ja mogę spytać naszego Wodza, czy przyjęli by Was. Kiedy ostatni raz go widziałem, mówił, że potrzebują ludzi, którzy są gotowi walczyć o Polskę. - Oznajmił Grzegorz.
Przez jeszcze dwie godziny dyskutowaliśmy o organizacji i sprawach z nią związanych.

Wojna, czyli pierwsze skrzypce 1939 roku. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz