Rozdział 2
Stałam osłupiała jeszcze przez chwilę zastanawiając się, co się tak naprawdę stało. Co musiałam zrobić, żeby mój - obecnie eks chłopak był w takim stanie żeby płakał. To jest aż niemożliwe.
Zdekoncentrowana poszłam szukać moich ubrań. Zaczęłam zmierzać powoli w kierunku schodów gdy usłyszałam ciche pojękiwanie. Gdy podeszłam zaparło mi dech w piersiach. Przede mną leżał cały zakrwawiony chłopak już w ostatkach sił łapiąc ostatnie wdechy. Miałam wrażenie, że skądś go znam.
Jak miałam zadzwonić na pogotowie nie mając telefonu?
Jak miałam podać adres jak nie wiem gdzie jestem?
Jak mam wytłumaczyć, że całą noc byłam *chyba* w domu z jakimś zakrwawionym chłopakiem nic o tym nie wiedząc? Prawdę mówiąc i bez świadomości skąd ja się tu wzięłam.-Jesteś w stanie kiwać głową? -zapytałam.
*Chłopak kiwnął na tak.*
-Wiesz jak się tu znalazłeś?
*Kiwnął na tak.*
-Wiesz kto Ci to zrobił?
*Znowu kiwnął na tak.*
-Czy ta osoba jest gdzieś tutaj?
*Jego oczy otworzyły się szerzej jakby ujrzał ducha.*
-Uciekaj. -wyszeptał.
Nim zdążyłam cokolwiek zrobić ktoś złapał mnie za ręce boleśnie wykręcając je do tyłu.
-Teraz już nie uciekniesz. -usłyszałam wolno wypowiadane słowa tuż koło mojego ucha. Czułam jak ciepłe powietrze z każdym wyrazem delikatnie odbija mi się od szyi wywołując przyjemny dreszcz.
Coś w jego głosie sprawiało, że czułam się zrelaksowana mimo iż sytuacja była ku temu zupełnie przeciwna. Napastnik przyłożył mi coś miękkiego do ust po czym odpłynęłam.
Co się tak naprawdę wczoraj stało?
------------------
Hej!Wybaczcie, kompletnie zepsułam ten rozdział, wiem :c
Ale mam nadzieję, że chociaz trochę się podoba. Postaram się go poprawić c:Naprawdę bardzo bardzo was proszę o jakiś znak z waszej strony. To nic nie boli a mi da motywację do dalszego pisania.
Miłego weekendu :))
CZYTASZ
Ostatni wdech
EspiritualNarkomanka? Schizofreniczka? A może po prostu obłąkana dziewczyna zagubiona w tym chorym dla niej świecie?