Rozdział X

241 17 5
                                    

Katsuki sam nie mógł uwierzyć w to co się stało. Jego mama nareszcie poszła po rozum do głowy i zostawiła Risin'a. Chłopak sam nie wiedział co ma czuć, był szczęśliwy, że w końcu się uwolni od tamtego kolesia i cieszył się, że jego mama nie płakała za nim tak bardzo jak poprzednie kilka razy. Wszedł na szkolny korytarz będąc cały w skowronkach i nawet te ciągłe spojrzenia skierowane na niego mu nie przeszkadzały. Jego humoru nie mógł pogorszyć ani dzisiejszy sprawdzian z chemii, ani tym bardziej Kirishima i jego głupie podrywy. Podszedł do swojej szafki i otworzył ją chcąc schować część książek. Niespodziewanie ta jednak została zamknięta tuż przed jego nosem, a w oczu rzucił mu się zawadiacki uśmiech Eijiro.

-Witaj moje słoneczko, co cię tak raduje od rana? -zapytał czerwono-włosy, mając fryzurę w nieładzie, tak samo jak swoje ciuchy. Katsuki uśmiechnął się do niego zadowolony.

-Widzę, że od rana nie próżnujesz? Tak beze mnie? -odparł dezorientując wyższego - Oj wstydził byś się, niedobry z ciebie chłopczyk.

-Może więc pora go trochę zdyscyplinować? -Kirishima przysunął się zbyt blisko do Bakugou, który co jak co, ale swoją przestrzeń osobistą bardzo szanował.

-Jesteś tak zaślepiony mną, że nawet nie zauważyłeś, że masz niedopięty rozporek i twój excalibur wystaje –Katsuki zaśmiał się odsuwając od siebie chłopaka, który pośpiesznie zapiął klin. -Staraj się dalej, a ja będę czekał za linią, twoich desperackich prób zaciągnięcia mnie do łózka.

-Jaki ty jesteś zabawny maleńki -odparł wyższy idąc wraz z blondynem do klasy.

-Ktoś z nas musi -odpowiedział mu Katsuki, sprzedając czerwono-włosemu prztyczka w nos. -A tak między nami, mała to musi być twoja pała, a ja jestem co najwyżej niski.

-A co chcesz się przekonać? -zapytał go, szepcząc mu do ucha. -Mamy jeszcze trochę czasu...

-Jesteś niemożliwy palancie - odparł odsuwając od siebie playboy'a. Katsuki będąc dalej uśmiechniętym usiadł na swoim miejscu, które tym razem ku jego szczęściu nie znajdowało się obok Kirishimy. Na lekcjach chemii siedział wraz z Hagakure, która uchodziła raczej za niezauważoną.

Lekcje przebiegały blondynowi bardzo szybko i bez zbędnych problemów. Nawet nie zauważył, kiedy znalazł się tuż przed biblioteką, czekając na czerwono-włosego, który jak to zwykle miał w zwyczaju się spóźniał. Katsuki'emu jednak to nie przeszkadzało. Jego dobry humor nie opuszczał go przed cały dzień, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Wszedł do pomieszczenia, gdzie postanowił poczekać na Eijiro. Wyciągnął jeden ze swoich brudnopisów i zaczął coś bazgrać bez ładu i składu. Bakugou od zawsze fascynowała w jakiś sposób moda, więc nawet kiedyś w młodości marzył by iść nią, jednak się powstrzymał, uznając, że nie jest do praca dla niego. Nie był wulkanem inspiracji i pomysłów, by móc zasłynąć w świecie mody. Był na to zbyt bezbarwny. Wolał się trzymać z boku.

Nie chciał też iść na żadne studia, bo na co mu jakieś świstki, które i tak nic mu w życiu nie dadzą. Jego matka na przykład jest z wykształcenia magistrem psychologii, a że nie mogła znaleźć pracy w żadnej szkole, czy choćby jako psycholog, postanowiła robić to co naprawdę lubiła, czyli śpiewać.

Jego ojciec akurat znalazł pracę, którą lubił i która nakładała się z tym co lubi, jednak była ona na tyle nie elastyczna, że musiał przeprowadzić się do Ameryki, by tam pracować. Wcześniej też co chwile zmieniał miejsce zamieszkania by mieć łatwiej dojeżdżać do pracy.

-Jestem! -krzyknął Kirishima wbiegając do czytelni, za co został natychmiast zrugany przez bibliotekarkę. -Przepraszam...

-Nareszcie, kładź tą spóźnialską dupę i uczymy się -powiedział Bakugou chowając swoje rzeczy do torby. Do swoich przemyśleń powróci później. -Akurat to jest jeden z prostszych tematów, więc nie zejdzie nam długo.

Czerwono-włosy położył swoją torbę na stole i wyciągnął odpowiednie książki potrzebne do nauki matematyki.

-Jak ci poszła chemia? Jeśli dostaniesz szmatę, to obiecuję ci, że będziesz martwy- powiedział blondyn sięgając po podręcznik do matmy, należący do wyższego. Otworzył go na odpowiedniej stronie, a z środka wypadła jakaś ulotka. Blondyn podniósł ją chcąc przeczytać co na niej pisze –Rekrutacja do straży dla młodych? Po tobie bym się tego nie spodziewał.

-W przyszłości chciałbym być na stałe strażakiem, ale to nic takiego.

-Rozumiem. -odpowiedział blondyn, widząc niechęć Kirishimy na rozmowę w tym temacie.

Bakugou zaczął tłumaczyć chłopakowi kolejne tematy, które były jednymi z łatwiejszych jakie czekają ich w tym roku. Eijiro słuchał go uważnie od czasu do czasu pytając go o niektóre z rzeczy, których nie rozumiał. Blondyn starał się je mu wytłumaczyć w jak najprostszy sposób, jednak nie wszystko wychodziło mu po jego myśli.

Po niecałych piętnastu minutach czerwono-włosy wykonywał zadania, które nakazał mu wykonać niższy. Gdy Kirishima był pogrążony w obliczeniach, Katsuki spojrzał jeszcze raz na kartkę. Od kiedy poznał tego wysokiego idiotę myślał, że jest on typem osoby, która chce po szkole zajmować się dalej sportem. Z tego co słyszał Kirishima był naprawdę dobry w football 'u, a kapitanem został w połowie pierwszej klasy. Po kimś takim jak on, Bakugou spodziewał się braku planu na życie.

-Fajnie jest mieć jakikolwiek plan na siebie -powiedział w końcu blondyn, przypatrując się Eijiro i czekając na jego reakcję.

-Ta, powiedz to innym -odpowiedział mu krótko -Większość uważa, że straż to głupi pomysł i z moim talentem mógłbym stać się kimś sławnym, ale kogo obchodzą moje marzenia? I tak pewnie skończę jako jakiś tam sportowiec i...

-Mnie obchodzą -przerwał mu blondyn –To ważne byś robił to co chcesz, bez względu na słowa innych. Jeśli twoim pierdolonym marzeniem jest być jak Strażak Sam to będziesz jak jebany Strażak Sam! -zbulwersował się blondyn, nie mógł zrozumieć, dlaczego tak duży wpływ na czyjeś zdanie mają ludzie, którzy nas otaczają- Nie możesz się ograniczać, bo ktoś nie popiera twoich działań!

-To chyba najmilsza rzecz jaką usłyszałem, od kiedy zamarzyłem sobie o byciu strażakiem.

-Uwierz mi sam fakt, że wiesz co chcesz robić jest niezwykły! -Bakugou przysunął się Kirishimy -Też bym chciał wiedzieć kim mam być. Chciałbym nie słuchać się tych wszystkich ludzi na około. Chciałbym móc zdecydować, wśród tylu rzeczy jakie lubię.

Kirishima uśmiechnął się do Katsuki'ego, jednak po chwili jego mina zrzedła, czując na swojej dłoni, tą mniejszą i delikatniejszą, należącą do blondyna, który najwyraźniej sam nie wiedział co robi. Spojrzał na niższego chłopaka, który przypatrywał mu się cały zarumieniony.

Oh, jak Kirishima pragnął go teraz pocałować!

Natychmiast wyrzucił tą myśl ze swojej głowy. On się nie zakochuje, nie i koniec. On nie potrzebuje czegoś tak prozaicznego jak miłość.

-------

Chłopcy wychodzili właśnie ze szkoły idąc na parking. Bakugou w oddali zauważył samochód swojej matki, więc żegnając się z Kirishimą udał się w jego kierunku. Blondyn zatrzymał się jednak i spojrzał na Eijiro, który stał obok swojego motoru i ubierał na siebie kask. Katsuki uśmiechnął się sam do siebie.

-Kirishima! -krzyknął, chcąc by ten zwrócił na niego uwagę. Udało mu się -W stroju Strażaka wyglądałbyś seksownie -powiedział i pobiegł w kierunku samochodu.

Kirishima uśmiechnął się sam do siebie i mając w głowie słowa blondyna wskoczył na motor. 


-----

Pozwalam mnie bić. Sama chce sobie przypieprzyć. Mam napisane już 18 rozdziałów, a mimo to zwlekam z dodawaniem nowych. Sama nie wiem czemu. W szkole mi się nie chce, a w domu tracę wszelakie chęci do czegokolwiek.

Pozwalam więc mnie zbić, może to mi poukłada we łbie choć trochu.

In love? Not this time...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz