Uwaga! Achtung! Rozdział zawiera scenę +18, więc jeśli nie chcesz tego czytać(choć nie wiem czego tu w takim razie szukasz), to omiń go, albo zaprzestań dalszego czytania tego opowiadania!!
Katsuki wszedł do domu, będąc gotowym na każdy możliwy scenariusz. Swoją torbą zasłaniał twarz, używając jej jak tarczy. Jego matka potrafiła być zdrowo jebnięta i rzucić w niego tym co pierwsze znajdzie po ręką, więc Katsuki chciał mieć pewność, że nie stanie się jego twarzy większa krzywda niż może. Z drugiej strony wypatrywał dyskretnie ojca, szukając wzrokiem jego twarzy, na której wyrażał by wyraźną dezaprobatę jego działań. Bakugou miał już przecież siedemnaście lat, więc wiedział na co ma się szykować, jeżeli chodzi o swoich rodziców. Masaru był spokojnym człowiekiem, aczkolwiek jeżeli blondyn coś zmalował to potrafił być stanowczy i pewny siebie. Katsuki zawsze wtedy starał się używać swojej tajnej mocy jaką było to podobieństwo do swojej matki i urokiem osobistym jaką udobruchać ojca.
W dziewięćdziesięciu procentach przypadków się udawało.
Mistuki natomiast była typem matki paranoiczki. Jeżeli chłopak nie odpisał jej w przeciągu kilku minut, ta już była w drodze na komisariat, aby zgłosić zaginięcie lub porwanie. Oczywiście z czasem się to zmieniło i Katsuki zauważył niego większy luz, jednakże wiedział, że ma mocno przejebane, jedyne co go ratowało to, to że Best zgłosił jego obecność, bo coś czuł, że gdyby nie on to teraz przybył by do domu z policją.
Jakie więc było jego zdziwienie, kiedy nie ujrzał nikogo. Żadnych krzyków, tak jak przewidywał w scenariuszu 45 ani lecących w jego kierunku przedmiotów, jak planował w 16. Zmartwiło go to. Odłożył torbę na ziemię i udał się w kierunku kuchni, skąd dochodził zapach prawdopodobnie obiadu. Zauważył niedokończone warzywa na parze, które były jeszcze letnie. Zmarszczył brwi zmartwiony tym stanem rzeczy. Podszedł bliżej blatu, gdzie leżała rozwalona szklanka i i pozostałości po apteczce. Zaraz obok stał dzbanek wypełniony tak samo lekko ciepłą kawą. Na ziemi leżała mokra szmatka, którą jak podejrzewał, wytarto kałużę po rozlanej kawie.
Kolejną zatrważającą rzeczą były okulary jego ojca leżące na ziemi. Zresztą nie tylko to. Kilka ubrań takich jak fioletowa bluzka czy choćby różowy koronkowy stanik. W jego głowie zaczęły wytwarzać się bardzo nieprzyzwoite sceny.
Czyżby jego ojciec miał kochankę?
Matka ją poznała i wyszła z domu?
Nie wiedział.
Udał się na piętro w poszukiwaniu kochanków. Wystarczyła mu Mitsuki, która sprowadzała sobie facetów na lewo i prawo. Jego ojciec mógł nie schodzić tak nisko. Zresztą wolałby nie poznawać kolejnej kobiety, która będzie mu zatruwała życie. Szczerze liczył na to, że nawet jeśli jego ojciec kogoś ma, to jest to tylko chwilowy skok w bok.
Wszedł na główny korytarz i udał się w kierunku sypialni matki, z której dochodziły radosne piski i śmiechy. Serce podchodziło mu do gardła, bojąc się co tam ujrzy. Ostatnie co chciał widzieć to starego w pełni gotowości. Pomijał już fakt możliwej kochanki, bo i tak jej prawdopodobnie nie znał, jednakże ojciec to już dla niego inna bajka. Stanął przed białymi drzwiami i niepewnie złapał za złotą klamkę. Wziął głęboki oddech i je otworzył.
Tego się nawet w najgorszych snach nie spodziewał.
Jego starzy leżeli nadzy i migdalili się w najlepsze, nie zwracając uwagi na Boży świat. Kobieta będąc wyraźnie szczęśliwa śmiała się głośno, co chwila całując byłego męża w usta, na co on odpowiadał radosnym pomrukiem. Dopiero skrzyp otwieranych drzwi wybudził ich z szczęśliwego transu.
CZYTASZ
In love? Not this time...
FanfictionKatsuki Bakugou to chłopak o dość burzliwym charakterze i nieudanym życiu. Stara się dopasować do ludzi, jednak nie wychodzi mu to tak jakby chciał. Kirishima Eijrio, sportowiec i playboy, który nie przepuści żadnej okazji by cię przelecieć. Nie ma...