Rozdział VI

268 18 0
                                    

Ku niezadowoleniu Bakugou lekcje przeminęły bardzo szybko, co niestety oznaczało korki dla Kirishimy, na które blondyn nie miał ochoty. Szkoda tylko, że bardzo zależało mu na dodatkowych punktach do zachowania, a on sam wolał nie mieć problemów z uczniami, jeśli by zawiesili tego idiotę. Po zakończeniu się ostatniej lekcji, udał się w stronę biblioteki. Nie śpieszył się zbytnio, gdyż miał jeszcze sporo czasu na to. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył pod drzwiami czytelni stojącego w skowronkach Kirishimę. Gdyby czerwono-włosy posiadał ogon, za pewnie latał by on w te i z powrotem, ukazując to jak chłopak cieszy się z prywatnych korków.

-I co się tak szczerzysz jełopie? -zapytał blondyn, którego humor uległ nagłemu pogorszeniu. Cóż chyba dopiero co dotarło do niego, że czeka go godzina męczenia się z kolesiem, który ciągle i nieustannie podrywa go. -Wystarczy jedno twoje słowo, podtekst czy jakaś aluzja, dotycząca pieprzenia się, a wychodzę stąd i radź sobie sam.

-Dobrze, dobrze maleńki, już się tak nie piekl -odparł Kirishima siadając przy stoliku, leżącym w pomieszczeniu. Wyciągnął odpowiednie książki i czekał na jakiś ruch ze strony blondyna –Uwierz mi, ale moja drużyna jest dla mnie ważniejsza niż szybki numerek.

-Cóż w to nie wątpię -odparł podejrzliwie i otworzył książkę na temacie, z którego miała być w wkrótce kartkówka. -Dobra powiedz mi co potrafisz z funkcji wymiernych i logarytmicznych?

-Wiem, że istnieją, ale po co, to już nie -powiedział chłopak przyglądając się zadaniom widniejącym na otwartej przez Katsuki'ego stronie.

-Cóż też nie wiem, ale puki od tego zależy moja przyszłość to się tym interesuje -odpowiedział mu czerwono-oki –Ale takimi problemami zajmę się po ukończeniu szkoły, teraz wolę zdać.

-Fajne podejście, więc teraz bądź tak miły i mi to wytłumacz tak bym mógł również zdać.

Bakugou bez dłuższego przeciągania, zaczął powoli i dokładnie tłumaczyć Kirishimie temat z Funkcji wykładniczej, której nie rozumiał w ogóle, więc blondyn musiał wrócić do samych podstaw jakimi były potęgi. Dopiero po przerobieniu tego, czerwona łepetyna zaczęła coś rozumieć, jednak przed nimi jeszcze długa droga, gdyż Eijiro robił najprostsze błędy, jakie mogły występować w zadaniach.

Kirishima ku zdziwieniu Bakugou nie był głupi, po prostu nie skupiał się na rzeczach, które go nie interesują, zresztą jak prawie każdy uczeń. Jednak czerwono-włosy nie był głupi, po prostu potrzebował więcej czasu na zrozumienie czegoś, a skomplikowane tłumaczenie danego tematu, tak jak robił to Aizawa, nie docierało do niego. Katsuki jak to się mówi, wyłożył mu to na "chłopski rozum", dzięki czemu wykonywanie zadań z podręcznika szło mu lepiej.

-Już siedemnasta, musimy się zbierać -odezwał się w pewnym momencie Katsuki, który przyglądał się robiącemu zadania Eijiro.

-Tak szybko? Nawet się nie rozkręciłem! -zbulwersował się chłopak.

-Trudno się mówi, wychodzimy, no chyba że chcesz tu zostać, to ci nie bronię. -odparł blondyn zbierając z ławki swoje rzeczy, które spakował do czarnej torby, a następie wyszedł z biblioteki, nie przejmując się siedzącym tam Kirishimą.

Szedł przez ciemne korytarze szkoły, które przyprawiały go o ciarki. Czasami się dziwił czemu większość horrorów nie jest po prostu nagrywane w szkołach nocą, bo według niego była by to idealna sceneria. Odetchnął z ulgą widząc przed sobą drzwi wyjściowe. Chłodny majowy wiatr otulił jego twarz, a krople deszczu raz po raz uderzały o chodnik. Westchnął cierpiąco wiedząc, że jego matka nie da rady dziś po niego przyjechać, a on nawet nie brał ze sobą parasolki, bo w telewizji zapowiadali słoneczny dzień. Trudno, najwyżej zachoruje i umrze, dostając wreszcie upragniony spokój.

-Podwieźć cię? -chłopak usłyszał nagle głos. Podskoczył przestraszony i obrócił się szybko w kierunku osobnika, który go zaskoczył. Mógł się spodziewać, że to Kirishima, bo kto by o tej godzinie jeszcze był w szkole. -Mój motor stoi niedaleko stąd, więc zmokniesz mniej niż gdybyś miał iść -po ciele Bakugou przeszedł dreszcz, słysząc te słowa.

-Nie dzięki -odparł szybko odskakując od Eijiro –Mam złe wspomnienia z motorem.

-Będę jechał powoli –nie dawał za wygraną Kirishima. -Odwiozę cię bezpiecznie do domu, uwierz mi nie jeżdżę jak wariat. Mam też zapasowy kask. No nie daj się prosić i daj się jakoś odwdzięczyć za pomoc z matmą.

-Kirishima dzięki za dobre chęci, ale zrozum, że poradzę sobie sam - odpowiedział mu blondyn i ruszył przed siebie, czując na sobie pierwsze krople zimnego majowego deszczu.

-Jaki ty jesteś uparty -zaśmiał się czerwono-włosy i podbiegł do idącego blondyna. Następie podniósł go i przerzucił przez swój bark i w akompaniamencie jego wrzasków, udał się w stronę swojego pojazdu.

-Puszczaj mnie ty wyrośnięty baranie na sterydach! -krzyczał blondyn w drodze do jednośladowca. Gdy Kirishima go w końcu odłożył, Bakugou chciał mu przyłożyć, ale przed jego oczami pojawił się czerwony kask, a torba, którą jeszcze sekundę temu miał na ramieniu znalazła się w bagażniku pojazdu.

-Wolisz zmoknąć czy pojechać ze mną? -zapytał Eijiro choć było to pytanie retoryczne, w końcu Bakugou chciał odzyskać torbę, w której miał wszystkie rzeczy, łącznie z kluczami do domu.

-Dupek -odpowiedział mu tylko i założył na swoją głowę kask. Kirishima uśmiechnął się zwycięsko i wsiadł na motocykl. Katsuki również to zrobił i oplótł mocno kierowcę w pasie, na co ten wydał z siebie prześmiewcze prychnięcie.

Kirishima ruszył powoli, jednak Bakugou przestraszył się na tyle, że mocniej zacisnął się na czerwono-włosym. Bał się i to bardzo, ale nie chciał tego ukazywać przed nim. Przed oczami migały mu wspomnienia z dnia wypadku. Pamiętał, że trzymał się drążka z tyłu, a były partner matki przyśpieszał coraz bardziej, mimo próśb chłopaka. Odwoził go w ten czas ze szkoły, gdyż Mitsuki nie mogła po niego przyjechać. Weszli w zakręt i wtedy wyjechał tir. Nie dziwił mu się, w końcu miał pierwszeństwo.

-Gdzie mam jechać? -zapytał w pewnym momencie Kirishima.

-******** przy takich białych blokach -odpowiedział mu blondyn wtulając się w jego plecy, chcąc wymazać z głowy przykre wspomnienia. Przecież Eijiro nie był tamtym kolesiem i nie jechał szybko. Wróci bezpiecznie do domu.

-To ze dwie przecznice od mojego domu, więc za chwilę będziemy, nie musisz się tak bać mały -starał się go uspokoić wyższy chłopak, niestety, bez skutku.

-Stul pysk i patrz na drogę, proszę -Kirishima usłyszał cichy głos zagłuszony spadającym deszczem.

Eijiro nie mówiąc nic więcej, przyśpieszył motor nie chcąc utrudniać ruchu na drodze, co spotkało się z jeszcze mocniejszym uściskiem siedzącego za nim chłopaka. Chłopak wjechał na osiedle blondyna i wzrokiem zaczął szukać numeru domu chłopaka. Gdy w końcu go znalazł zatrzymał się przed nim.

-Jesteśmy -Blondyn niczym oparzony zszedł z pojazdu i stanął obok Kirishimy, który wyciągał jego torbę z bagażnika. -Przynajmniej podręczniki ci nie zmokły. Może jakaś nagroda dla mnie, za uratowanie twoich książek i zdrówka?

-Jesteś idiotą gówniano-włosy -powiedział Bakugou bez krztyny zawahania- Jutro po lekcjach znowu w bibliotece nie spóźnij się...i dziękuje za pomoc -chłopak podszedł do czerwono-włosego i złapał go za rąbek bluzy, przyciągnął go do siebie, składając krótki pocałunek na policzku wyższego.

Bakugou uciekł szybko do domu, chcąc przebrać się z mokrych ciuchów i ukryć czerwone od rumieńców policzki. 


----------

Wiem, że długo każe czekać na rozdziały, ale ostatnio mam mega problem z ich pisaniem. Staram się czytać dużo Kiribaku by jakoś odzyskać tą wenę, bo mam mniej więcej zakończenie, ale brak mi tego środka, żeby akcja się za szybko nie działa. Jestem wielce wdzięczna za waszą cierpliwość i obiecuję, że postaram się to wszystko jakoś ułożyć i wstawiać wam rozdziały regularnie.

In love? Not this time...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz