Rozdział II

321 18 2
                                    

-Bierz kartkę i siadaj, mam nadzieję, że pójdzie ci lepiej niż ostatnia kartkówka- odparł czarno-włosy nauczyciel i podał chłopakowi kartkę papieru z zadaniami.

-Ta oczywiście, że tak- zaśmiał się chłopak i udał się do swojej ławki, gdzie ku jego zdumieniu siedział jakiś osobnik o spiczastych blond włosach. -A co to za urocza niewiasta w moich skromnych progach?

-Chuj cię to boli, daj mi pisać -odpowiedział mu szorstki męski głos pełen pogardy do Kirishimy. Czerwono-włosy nie wyglądał jednak na przejętego, co lepiej, podobały mu się takie odzywki.

-Już dobrze, nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi malutki- Kirishima uśmiechnął się zadziornie i usiadł na swoim miejscu, wyjmując uprzednio piórnik z plecaka.

Katsuki choć nie chciał tego przyznać przed samym sobą nigdy nie przekonał się do faktu którą z płci woli. Podobali mu się i wysocy faceci i drobne kobiety o delikatnej urodzie. Jego upodobania należały raczej do dziwnych lub skomplikowanych. Ku jego ogromnemu nieszczęściu siedzący obok niego wysoki idiota, był zdecydowanie w jego guście. Nie chcąc o tym dłużej myśleć kontynuował zadanie z obliczaniem nierówności wymiernej. Blondyn próbował się skupić na reszcie zadań, jednak rozpraszał go siedzący obok niejaki Kirishima, który nucąc coś pod nosem rozwiązywał co łatwiejsze zadanie. Teraz Katsuki był pewny, że obok niego siedzi idiota, widząc, że nawet przy najprostszym działaniu sąsiad z ławki poświęca większą część swojego czasu lekcyjnego.

I to wcale nie jest tak, że Katsuki patrzy na wszystkich z góry, po prostu po wielu tygodniach przebywania wśród ludzi w wielu różnych szkołach, potrafił rozpoznać co poniektórych delikwentów. Szczególnie było to łatwe w przypadku Kirishimy. Wysoki, przystojny i wysportowany facet, zdecydowanie nadawał się do jakiegoś szkolnego klubu, który dzięki jego umiejętnościach sportowych dostawał spore dotacje od miasta. I najwyraźniej nie mylił się też w osądzie, że chłopak poświęcał większość czasu sportowi przez co na naukę nie było albo czasu, albo ochoty. Ale to już raczej nie jego sprawa. Bakugou po prostu lubił też analizować ludzi.

Spojrzał na zegar i uśmiechnął się do siebie widząc, że już niedługo zadzwoni dzwonek i będzie mógł się udać na sale gimnastyczną, gdzie przez całe 45 minut lekcji będzie się przysłowiowo "opierdalać". Bakugou nie ćwiczył na lekcjach wychowania fizycznego od kiedy skończył 12 lat i uległ poważnemu wypadkowi, przez co jego lewa ręka już nigdy nie będzie tak funkcjonalna jak kiedyś. Nie narzekał na taki obrót wydarzeń, gdyż nigdy nie ciągnęło go do sportów. Do sportowców owszem, ale nie do wysiłku fizycznego.

Gdy dzwonek wydał upragniony dźwięk, chłopak odstawił swoją pracę na biurku nauczyciela i wyszedł z klasy kierując się gdzieś, gdzie nikt nie będzie na niego patrzył jak na wystawę sklepową. Szczególnie, że kilka lasek przypatrywało mu się z zaintrygowaniem. Przewrócił oczami i udał się najpierw w poszukiwaniu swojej szafki, która ku jego nieszczęściu najwyraźniej znajdowała się zaraz obok szafki jego dawnego koleżki Midoryi, który aktualnie rozmawiał z jakimś wysokim chłopakiem o dwóch kolorach włosów.

"Czyli męskie wersje alternatywek też tu są? Świetnie"

-O Kacchan! Masz tu szafkę? Za pewnie obok mnie, bo odkąd wyrzucili takiego jednego to jest pusta- powiedział szybko zielono-włosy uśmiechając się przyjacielsko do blondyna.

-Tak, ku mojemu nieszczęściu jak zwykle muszę być na ciebie skazany- Bakugou szafkę otworzył wcześniej wysłanym mu przez szkołę kodem i powkładał do niej rzeczy, których nie używa- A ta alternatywka to kto?

-Jestem Shoto Todoroki, i nie jestem alternatywką, tak się urodziłem- odpowiedział na pytanie obiekt zainteresowania blondyna- Jestem dobrym przyjacielem Izuku i jego tarczą obronną, przed starszymi uczniami.

-Znowu dajesz sobą pomiatać? - zapytał zaciekawiony tematem Katsuki, a Izuku nieśmiało pokiwał głową -Nie ćwiczyłeś czasem karate czy tam judo?

-No tak, ale nie po to by krzywdzić innych- zawstydzony Izuku zarumienił się siarczyście i schował trzymane książki do swojej szafki, zamykając ją z trzaskiem.

-Głupota- odparł tylko blondyn i udał się w kierunku sali gimnastycznej, po usłyszeniu sygnału rozpoczynającego lekcje. Izuku pobiegł zaraz za nim ledwo co go doganiając.

-Nie ćwiczysz Kacchan?

-Nie mogę, a ty dalej masz problemy z kolanem? -zapytał choć tak naprawdę nie interesowało go to. Deku od zawsze był dla niego kulą u nogi, ale niestety był jego jednym kolegą, który nie obrażał się na niego z byle powodu, znosząc trudny charakter swojego kolegi.

-Tak, wystarczy nawet krótki bieg i padam jak Polska w 39- Katsuki zaśmiał się cicho słysząc to porównanie, ale jako typowy kujon, musiał przyznać, ten żart się nerdowi udał. -A ty? Dlaczego tak nagle nie ćwiczysz? Byłeś kiedyś dobry w lekkoatletyce.

-Dałem się namówić partnerowi staruchy na przejażdżkę motorem. Koleś jak się okazało był naćpany i uległem wypadkowi, dość poważnemu, przez co już nigdy nie będę miał w pełni sprawnej lewej ręki. - Katsuki wraz z chłopakiem w milczeniu wszedł na sale, gdzie czekała na nich klasa, wraz z nauczycielem, który wyglądał na bardzo surowego.

-Przyszły gwiazdy -powiedział donośnie- Gdzie macie stroje? Ty siadaj Midoryia, ale ty mój drogi tłumacz się, bo na moich lekcjach pozwalam nie ćwiczyć dopiero jak umrzesz.

Katsuki nic nie mówiąc podszedł do trenera i podał mu kartkę z zaświadczeniem lekarskim. Nic już nie mówiąc usiadł obok zielono-włosego. Nauczyciel spojrzał na kartkę przez krótką chwilę i schował ją do swojego notesu. Następnie wydał kilka poleceń, a reszta je wykonywała. Bakugou czuł na sobie wzrok innych. No tak, w sumie to było normalne. Nowy uczeń przychodzi sobie jakby nigdy nic na w-f i tak po prostu nauczyciele mu odpuszczają. Katsuki nie lubił się chwalić faktem, że nie jest do końca sprawny. Tak samo jak nie przepadał za opowiadaniem o sobie. Nie widział w sobie nic ciekawego, a ludzi i tak nie obchodzą problemy innych, przejmują się nimi, bo tak wypada. Blondyn spojrzał na biegającego z piłką Kirishimę. Chłopak wyglądał jakby był w swoim żywiole, co zdecydowanie mu się podobało i choć nie miał zamiaru wdawać się z nim w żadną relację to pomarzyć sobie może.

-Nie radzę Kacchan- z rozmyślań wyrwał go głos Deku. -Kirishima to nikt z kim chciał byś się zadawać. On wymieni cię szybciej niż zdążysz go poznać.

-O co ci chodzi? -zapytał z pretensją - Nie interesują mnie ludzie i tak pewnie za tydzień mnie tu nie będzie, bo matka wprowadzi się do nowego gacha. Nie szukam przyjaciół, a tym bardziej nie szukam sobie kochanka.

-Ostrzegam cię jednak Kacchan, Kirishima miał już wielu i pragnie więcej.

----
Wstawiam rozdział zaraz po napisaniu kartkówki z matmy. Twierdzenie Cosinusów pozdro. Zjebałam xd

In love? Not this time...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz