Rozdział XI

228 19 0
                                    

Kirishima podjechał wprost pod pizzerię, gdzie umówił się na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi. Oczywiście Ci czekali na niego cierpliwie, zamawiając przy okazji ich ulubioną pizzę. Eijiro wszedł do środka będąc cały w skowronkach. Sam nie wiedział, dlaczego, ale podobał mu się fakt, że Katsuki interesuje się jego zdaniem. Zazwyczaj większość lasek interesował tylko fakt, że jest kapitanem szkolnej drużyny i że ma duże szanse na zostanie sławnym sportowcem w przyszłości, dzięki czemu łatwiej mu było je wszystkie zaciągać na szybkie numerki. Czerwono-włosy pomijał nawet kwestie tego, że wszystkie jego kochanki w telefonie są podpisane "Dziwka" z odpowiednimi liczbami, a było ich nie mało. Katsuki był pierwszą jego ofiarą, do której czuł pewien sentyment. Sam nawet nie wiedział, dlaczego do tej pory mu się nie udało go przekabacić. Ten nieduży blondyn był dla niego niesamowitą zagadką. Rzadko kiedy się zdarzało by Kirishima czuł do kogoś co tak dziwnego. Pragnął by Bakugou był kimś więcej niż tylko chwilową łóżkową przygodą, którą ten pożuci, gdy mu się znudzi. Nie chciał widzieć jego łez, po zrozumieniu, że został wykorzystany, nie chciał też tracić z nim kontaktu, bo mimo że sporo cierpiał, lubił te ich wspólne dogryzanki.

-No nareszcie jest nasz królewicz? Znowu ci się bzykanko przedłużyło? -zapytał roześmiany Kaminari, który wyglądał na mocno rozbawionego. Cóż najwyraźniej ominęła go jakaś przezabawna historia Miny.

-Nie, korki miałem- odparł siadając obok niego i dając zabierając kawałek pizzy. Był mega głodny, a na co dzień, ze względu na dietę nie mógł sobie pozwolić na takie pyszności. -Trochę się zagadałem z Bakugou.

-Oh! Z Bakugou powiadasz? -Mina spojrzała zadowolona na Kirishimę. -Opowiadaj, jak było?

-Normalnie? -odparł zdezorientowany -Tłumaczył mi matmę, taką mamy umowę.

-Na pewno, przecież widzę, że ci się podoba! -powiedziała dziewczyna. Eijiro przewrócił oczami słysząc te słowa. Tak na dobrą sprawę podobała mu się połowa osób w liceum, więc dlaczego tak bardzo uczepiła się tego małego blondynka –Normalnie już dawno byś go zerżnął. Jesteś dla niego strasznie miły, a wszyscy wiemy, że jak coś idzie nie po twojej myśli to stajesz się wredny.

-Ta prędzej bym stracił jaja i godność niż śmiał być dla niego nie miły- odpowiedział dziewczynie, która przyglądała mu się niczym detektyw, który odkrywa jakąś tajemnice. W skrócie, chciała go rozszyfrować, by potwierdzić swoje słowa. -Niby taki drobny, a umie przywalić.

-Chodziłeś osiem lat na boks i dajesz się prać, jakiemuś świeżakowi? -zapytał podejrzliwie Sero, a Mina wychwyciła w tym swoją własną interpretację, uśmiechając się szeroko, spojrzała na Kirishimę, czekając aż ten przyzna jej racje.

-Mina- powiedział Kirishima będąc zawiedziony zachowaniem koleżanki -Wiesz, że ja nie wierzę w miłość, już nie.

-Kiedyś musi być kolejny raz -odparła spokojnie dziewczyna- Kto wie, może tym razem jest to prawdziwe? Bakugou nie wygląda na kogoś kto zostawi cię z byle powodu.

-Nie Mina, ja nie szukam sobie nikogo -powiedział jej chłopak chcąc zakończyć niewygodny temat –Wystarczycie mi wy, moi najlepsiejsi przyjaciele i moje dziwki, które są na każde moje zawołanie.

-Założę się z tobą o 2874 Yenów (około 100 zł), że będziecie razem. Mogę się założyć o moją mamę, że w ciągu najbliższych 6 tygodni między wami zaiskrzy!

-No to przejebałaś hajs w błoto koleżanko -odparł jej pewnie Kirishima –Jedyne na czym mi zależy to by go przelecieć i wyobraź sobie, że za tydzień u Monomy jest impreza i nawet się z nim o to założyłem. Nie zamierzam przegrać, ze względu na jakieś tam uczucia i sentymenty. Zerżnę go i tyle.

-Jeszcze tego nie widzisz, ale wkrótce to dostrzeżesz. -Ashido pozbierała swoje rzeczy i wraz z Sero opuściła budynek. Kaminari posiedział jeszcze przez chwilę z przyjacielem i również postanowił wrócić do domu.

Kirishima posiedział jeszcze chwilę i tak samo jak reszta zdecydował się na powrót. Wiedział, że jego mama ma pierwszą zmianę, więc nie musiał się śpieszyć do domu, jednak i tak nie miał co robić. Na siłownie dziś nie pójdzie, bo po co? Trening został dziś odwołany, gdyż trener zachorował, a on sam nie miał żadnych innych hobby, prócz grzebania przy swojej maszynie, ale tego raczej na środku drogi robić nie będzie. Jechał dość wolno, ze względu na to, że w między czasie zaczął padać deszcz. Przejeżdżając obok domu blondyna, sam nawet nie wiedział, dlaczego spojrzał na niego, doszukując się Bakugou w oknie.

Zaparkował pojazd do garażu i udał się do salonu, gdzie jego mama w akompaniamencie jakże energicznych opowiadań o przeżytych przygodach w szkole jego siostry, gotowała obiad. Chłopak podszedł do nich i przywitał się z nimi, całusem w policzek. Odkąd ojciec ich zostawił, jego mama brała na siebie strasznie dużo obowiązków, z którymi nie pozwalała sobie pomóc.

-Cześć skarbie-powiedziała kobieta widząc jak jej syn podchodzi do młodszej siostry i czochra ją po włosach. -Jak było w szkole?

-O dziwo dobrze -odparł jej chłopak -Dostałem cztery z kartkówki z matmy -pochwalił się kobiecie, która spojrzała na niego niedowierzając.

-Naprawdę? To cudownie! -Czarno-włosa podeszła do chłopaka i przytuliła go będąc dumna z syna –Wreszcie się zacząłeś uczyć! Wspaniale!

-Tak właściwie, to pomaga mi ten nowy chłopak, o którym wspominałem.

-Ten co ma tyłek nie z tej ziemi? -zapytała rozbawiona kobieta, widząc jak na jej pytanie Eijiro zakrztusił się podkradzionym siostrze sokiem. Tak, jego mama doskonale wiedziała co wyprawia jej syn i o tym jak bujne życie seksualne on ma.

-Tak, dokładnie ten - odpowiedział jej starając się uspokoić oddech -Naprawdę z mojej wypowiedzi wtedy zapamiętałaś tylko słowa o nieziemskim tyłku? Mówiłem też o ślicznych oczach, idealnych rysach twarzy i o wręcz porcelanowej skórze.

-Nie słuchałam, bo sądziłam, że jak zwykle skupiasz się na innych sprawach niż wygląd. -powiedziała kobieta, nieprzejęta pretensjami syna –Ale jeśli tak sprawiasz sprawę, to jeszcze nigdy nie mówiłeś tak o żadnej swojej "zdobyczy", że tak to brzydko nazwę.

-Źle zrozumiałaś! -odparł skrępowany jak zrozumiał, podejrzeniami swojej matki. -Idę do siebie, jak będzie obiad to proszę mnie zawołaj.

"Na wszystkie świętości najpierw Mina teraz mama! JA GO NIE KOCHAM"

Kirishima rzucił się na swoje łóżko i złapał za telefon w celu napisania do "swojego" maluszka.

RedKiri :No witam moje maleństwo!

Bakuhoe: Czego ty kurwa chcesz?!

RedKiri: Sobota. Ty+Ja=Idziemy na imprę do Monomy

Bakuhoe: Po pierwsze kim jest ten kurwa Monoma, a po drugie nie.

RedKiri: Monoma to przewodniczący szkoły i kapitan klubu matematycznego.

RedKiri: Aha okey. Zdjęcie mojego kutasa już się ładuje.

Bakuhoe: Nie waż się!

RedKiri: Albo idziesz, albo zobaczysz moje przyrodzenie! A jak mnie zablokujesz to jest wiele innych portali, gdzie cię znajdę!

Bakuhoe: Dobra wygrałeś zboczeńcu. Kurwa jesteś pojebany.

RedKiri: Wiem, dziękuje i do soboty skarbie 😘

Bakuhoe: Wal się palancie.

Kirishima uśmiechnął się do siebie. To zdecydowanie będzie udana impreza. 

In love? Not this time...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz