5
NO WAY TO GO
telefon, który dzwonił należał do beomgyu. dziewczyna zauważyła nagłą zmianę na jego twarzy. jak przed chwilą czuć było od niego spokój, tak teraz cały się spiął. całe szczęście z niego uleciało w ułamku sekundy. beomgyu wpatywał się w telefon jak zamurowany.
t.i: kto to?
t.i: beomgyu? nie odbierzesz?
beomgyu: a- em... tak...
beomgyu po chwili odebrał z zawachaniem. cała ta sytuacja bardzo niepokoiła dziewczynę. nie wiedziała kto do niego dzwonił ale na pewno nie był to ktoś z kim chłopak miał ochote rozmawiać.
od razu kiedy beomgyu odebrał połączenie i przyłożył słuchawkę do ucha było słychać głośne krzyki. był to donośny męski głos. t.i przez sam dźwięk czuła niepokój i zagrożenie ze strony osoby, do której ten głos należał. od razu się zmartwiła dlaczego ktoś w tak niemiły sposób odnosi się do jej nowo poznanego kolegi.
beomgyu tylko słuchał. patrzył się przed siebie bez żadnej reakcji. po jego minie było widać, że ma dość zaistniałej sytuacji i osoby, którą właśnie z trudem słuchał. facet po drugiej stronie telefonu był tak głośny, że dziewczyna mogła usłyszeć całą rozmowę jeśli się w nią wsłucha. nie chciała mieszać się w cudze sprawy ale widok miny chłopaka ją niepokoił tak bardzo, że postanowiła się przysłuchać rozmowie.
...: znowu zacząłeś pogrywać sobie na tej swojej gitarce? myślisz, że ci wolno? myślisz, że możesz być szczęśliwy. nie zasługujesz na szczęście. bogu dzięki, że twoje dzieciństwo już się kończy. nigdy więcej i ani minuty dłużej nie będziemy się tobą z matką zajmować. nie zasługujesz na to co ci daliśmy. jesteś śmieciem. twoje miejsce jest na śmietniku. razem z tą twoją gitarą. masz dzisiaj nie wracać do domu rozumiesz? nie chce cię widzieć-
nagle głos się urwał. dziewczyna nie mogła się otrząsnąć z tego co właśnie usłyszała. nie mogła uwierzyć, że istnieją tak podli ludzie na tym świecie. jak można w taki sposób w ogóle odnosić się do dziecka. t.i nie mogła na to pozwolić. beomgyu na to nie zasługiwał. nie dziwne teraz, że spotkała go pod tym mostem. on naprawdę chciał się wtedy zabić? i ten smutek w jego oczach kiedy pierwszy raz go spotkała... dziewczyna odtrąciła od siebie te myśl. nie mogła przyjąć do wiadomości tego, że chłopak chciał odebrać sobie życie. nie mogł. i nie może.
t.i: kto to był?
beomgyu: nie ważne-
t.i: ważne. powiedział, żebyś nie wracał. jak tak można powiedzieć? chodziło mu żebyś nie wracał do domu? czy on zwa-
beomgyu: to nie twój interes
beomgyu popatrzył na dziewczynę. w jego oczach było czuć smutek zmieszany z gniewem. nie wiedziała czy to co przed chwilą usłyszał mocno go zabolało. było czuć, że ma to zupełnie gdzieś. jakby to nie był jego pierwszy raz, kiedy przeprowadza tego typu rozmowę. t.i nie wiedziała co ma czuć w tej sytuacji. było jej szkoda chłopaka. było jej smutno. nie mogła dopuścić żeby został sam. po tym co usłyszała, zaczęła obawiać się, że w każdej chwili beomgyu może zrobić sobie krzywdę. na dodatek nie ma teraz gdzie się podziać. postanowiła, że zabierze go do siebie. chwyciła chłopaka za rękę i zaczęli iść w stronę jej domu. na szczęście nie był on tak daleko. bała się, że może nie dociągnąć beomgyu i zacznie się buntować po dłuższym czasie.
beomgyu: co ty robisz? puść mnie
t.i: nie. idziemy do domu
beomgyu: ja nie mam domu
t.i: od dziś ja jestem twoim domem.