13 ☀️ domysły ciemnej nocy

543 91 25
                                    

  Eijiro zacisnął powieki, powoli kręcąc głową z niedowierzaniem. Więc jednak... jednak jej stan stał się tak poważny, jednak Ren miał powody, żeby być przerażonym sytuacją...

  — Co się stało? Kiedy ją zabrali? — zapytał cicho, choć być może nie powinien był tego robić. Nie widział twarzy Rena, jego emocji mógł się domyślić jedynie przez uważne wsłuchiwanie się w głos i w oparciu o to, co już o nim wiedział.

  Jego babcia była dla niego najważniejszą osobą na świecie. Jego ratunkiem, ucieczką i pocieszeniem. Kochał ją i... i gdyby miało jej się jednak coś stać, on...

  — Jakąś godzinę temu — wyszeptał Ren, jego głos delikatnie się łamał. Eijiro domyślił się, że dłoń musiał mocno zacisnąć w pięść. — Wróciłem ze szkoły, jedliśmy wspólnie kolację, a wtedy ona zaczęła tak strasznie kaszleć i złapała się za serce, i... kurwa mać — urwał, biorąc drżący wdech.

  — Hej, przepraszam, nie musisz...

  — Nie jestem pizdą — wycedził Ren przez zaciśnięte zęby. — Wiedziałem, że to prędzej czy później się stanie.

  Szkoda tylko, że prędzej, co...?

  — Oczywiście, że nie je...

  — Czekaj na chwilę. — Ren nie rozłączył się, ale ewidentnie odszedł od telefonu. Gdzieś z oddali Eijiro wydawało się, że usłyszał tykanie zegara. Na którymś z korytarzy stał chyba taki. Stary i spóźniający się o jakieś pół godziny. Niepotrzebny, ale wciąż zajmujący swoje niezmienne miejsce, odmierzający każdą kolejną sekundę bez chwili wytchnienia.

  — Ren...?

  — Jestem. — Głos chłopaka jednak wciąż dochodził gdzieś z oddali.

  — Prawie cię nie słyszę.

  Dźwięk kroków, Ren pewnie poszedł po telefon.

  — Wydawało mi się, że ojciec wrócił. Siedzi tam już długo.

  Eijiro zmarszczył brwi. Ta nerwowa reakcja... No tak, przecież skoro babci nie ma, to by znaczyło...

  — Jesteś z mamą sam w domu?

  — Tak. — W jego głosie pojawiła się twarda nuta. Albo bardzo szybko ochłonął, albo usilnie starał się udawać, że tak się stało.

  Eijiro doskonale wiedział, która z dwóch opcji była tą poprawną. Rozumiał też, dlaczego Ren tak gwałtownie zareagował na choćby podejrzenie, że jego ojciec mógł wrócić do domu. Bez pani Otake i babci w pobliżu na pewno czuł się bardzo nieswojo.

  — Jak... jak się trzymasz? — To było bardzo głupie pytanie, ale Eijiro musiał coś powiedzieć, żeby przerwać tę ciszę.

  Boże, Ren miał przecież tylko czternaście lat...

  — Hm. — Przez chwilę nic nie mówił, a potem wyznał cicho: — Trochę się... obawiam, co się stanie, gdy on wróci. W sensie... raczej nic, ale... Ja trochę... — Eijiro mógłby się założyć, że w tym momencie pokręcił głową ze smętnym uśmiechem na ustach. — To strasznie głupie.

  — Wcale nie.

  — Nie jestem tchórzem, rozumiesz? — Teraz w jego głosie pobrzmiała irytacja, a Eijiro poczuł się nieco skonsternowany. Skąd się wzięła? — Nie boję się go. Nie może nic zrobić. Nic nie zrobi. — Zamilkł, żeby zaraz dodać szybko: — A nawet jeśli, i tak szybko się zregeneruję.

,,I'm not his boyfriend", czyli jak ukryć to, co zdarzyło się w ferie ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz