33 ☀️ z Bakugo Katsukiego się nie kpi

362 60 53
                                    

  Katsuki nie był głupi - wiedział, że za tą nagłą zmianą w zachowaniu Rena raczej na pewno  stał Kirishima. Doszedł do tego wniosku, gdy, już po uspokojeniu się jego matki i wuja, siedzieli znów wszyscy w salonie i słuchali nieco poirytowanego prawnika, który bardzo już chciał skończyć swoją pracę i iść do domu. Nikt mu się nie dziwił.

  Skoro Kirishima rozmawiał o nim z Renem... to z Marie też, nie? Właściwie nie byłoby to takie dziwne, a choć dziewczyna niezbyt za nim przepadała, Katsuki wiedział, że kto jak kto, ale on nawet nieświadomie bardzo szybko zjednywał sobie ludzi... Więc pomogła w jego planie, tak?... To dlatego namawiała Katsukiego do bycia milszym dla Rena... Zdrajczyni...

  Głupi Kirishima, zawsze musiał wtykać nos w nie swoje sprawy! Katsuki wcale nie chciał godzić się z Renem... Tyle że chciał być bohaterem. I złożył kiedyś tę głupią obietnicę, że niby będzie Rena chronił... No i jakoś tak dziwnie mu się robiło za każdym razem, gdy myślał o tym, co Shigeru Koyama robi swojemu synowi. Miał ochotę obić mu mordę.

  Patrząc na to wszystko... sam już nie wiedział.

  Spotkanie dobiegło końca, a Katsuki dowiedział się, że w posiadłości muszą zostać na noc. Na szczęście nikt nie przyczepił się do tego, że chłopak po prostu zamknął się w swoim pokoju i z nosem w telefonie zaczął wypisywać wściekłe wiadomości do Marie Chatier, informując ją wszem i wobec, że jest dziwką, skoro się tak łatwo Kirishimie sprzedała, i że on już jej nigdy w życiu z niczym nie zaufa (oczywiście kłamał, zresztą robił to przynajmniej trzy razy w ciągu tygodnia, bo dziewczyna nie była jedną z tych osób, które specjalnie starały się go niepotrzebnie nie złościć). Nie wychodził więc do kolacji, a gdy wreszcie musiał się na nią stawić, wziął tylko talerz z nałożonym już jedzeniem (ignorując natarczywe spojrzenie Shigeru Koyamy), po czym już chciał wyjść, gdy przeszkodziła mu w tym jego matka, wciskając mu do ręki drugi.

  — Weź dla Rena — mruknęła cicho, a Katsuki zmarszczył brwi, wyrywając nadgarstek z jej silnego uścisku i wreszcie opuszczając pomieszczenie.

  Czy ten debil naprawdę nie zamierzał przyjść na kolację? Może się głodził? Nie, takim idiotą chyba nie był...

  — Mam twoje żarcie — powiedział głośno, po kilku minutach stojąc już pod drzwiami pokoju Rena i uderzając w nie kolanem.

  — O. — Chłopak otworzył mu dopiero po chwili, wyglądał na zaskoczonego. — Dzięki. Połóż na biurku.

  Jakbyś sam tego nie mógł zrobić, zasrańcu jeden, pomyślał Katsuki, ale zacisnął zęby i nie powiedział nic.

  W pokoju Rena niewiele się zmieniło od kiedy był tu ostatnim razem. Zniknęło tylko kilka rzeczy, na przykład stół do piłkarzyków... Właściwie to pomieszczenie, mimo wieloletniego lokatora, pozostawało dziwnie bezosobowe. Te dyplomy, jasne, ale poza tym... Nic, co wskazywałoby na to, że mieszka tu żywa osoba z jakimikolwiek indywidualnymi zainteresowaniami. To w ogóle nie pasowało do charakteru Rena i wybitnie pokazywało, jak bardzo nie na miejscu czuł się w tym domu.

  — Nie zamierzałeś przyjść? — zapytał Katsuki po chwili milczenia, podczas której Ren przypatrywał mu się uważnie, najpewniej nie będąc pewnym, czego może się po nim spodziewać.

  — Nigdy z nimi nie jem — wyjaśnił, trochę marszcząc przy tym brwi. Oczywiście miał na myśli swoich rodziców. — Przychodzę do kuchni, jak skończą.

  Czyli jadł resztki, ewentualnie jakieś przekąski. Wybitna dieta.

  — Powinieneś brać sobie jedzenie do pokoju, zanim oni przyjdą.

,,I'm not his boyfriend", czyli jak ukryć to, co zdarzyło się w ferie ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz