Tego dnia nie było specjalnie gorąco, ale gdy Bakugo wszedł do namiotu Marie Chatier, przekonał się, że jest w nim niebotycznie wręcz duszno. Sądząc po tym, jak dziewczyna wachlowała się złożoną na wpół kartką z wypisanymi horoskopami po twarzy, najprawdopodobniej ona też tak sądziła. Miała przymknięte oczy i widocznie umierała od zaduchu, ale mimo to uparcie trwała na miejscu i czekała na potencjalnych klientów.
— Proszę się rozsiąść, duchy... — Otworzyła jedno oko, po czym zrzedła jej mina. — No nie, to ty.
— Spieprzaj — fuknął Katsuki, rozsiadając się wygodnie na stosie poduszek z frędzlami i posyłając jej naburmuszone spojrzenie. — Po co w ogóle jeszcze to robisz?
— Pytałeś już. Dla pieniędzy, czego innego?
— Po co ci pieniądze, mieszkasz sama czy jak? — Mimo że każda próba dowiedzenia się czegoś więcej o Marie póki co kończyła się fiaskiem, Katsuki nie zamierzał się poddawać. To nie fair, że ona tyle o nim wiedziała, a on o niej prawie nic.
— Nie mieszkam, ale zamierzam — ucięła temat, zaczynając tasować karty wprawnymi ruchami. — Partyjkę?
— A to nie te do wróżenia?
Zerknęła na karty zdezorientowana, po czym skinęła głową i odłożyła talię na bok, sięgając po kolejną.
— Faktycznie.
— Skąd w ogóle wzięłaś ten namiot? Poważnie, zaraz się ugotuję i wysadzę go w powietrze.
— Jeśli taki masz zamiar, wyjdź, bo wydałam na niego wszystko, co zarobiłam — burknęła, a Bakugo nasunęło się kolejne pytanie: jak zarobiła?
Może jednak była prostytutką? W końcu przy ich pierwszym spotkaniu, hm... Chociaż mówiła, że to tylko droczenie się.
Teraz w sumie nie miałby nic przeciwko, gdyby chciała się z nim trochę podroczyć. Gdy spod długich rzęs wpatrywała się w niego tym znudzonym spojrzeniem i tasowała karty, była naprawdę, naprawdę ładna.
— O czym myślisz? — zapytała w końcu nieco poirytowana, a on uśmiechnął się drwiąco, w duchu trochę ciesząc się, że jednak nie jest do końca prawdziwą wróżką.
— Nie widzisz?
— Przestań, dobrze wiesz, że tego nienawidzę — burknęła, rozdając karty i chowając połowę twarzy za swoją talią. — Ja zaczynam.
Katsuki miał dobre karty, ale Marie była silną przeciwniczką, zwłaszcza na trzeźwo (a teraz chyba trzeźwa była, w każdym razie nie czuł alkoholu), poza tym oszukiwanie z jej Darem przychodziło jej nadzwyczaj łatwo. Mimo to, postanowił wygrać.
— Coś cię męczy — stwierdziła niby od niechcenia gdzieś w połowie tury, gdy głowił się nad tym, jak tu zakończyć jej chwilową oczywiście przewagę. — Dawno nic nie mówiłeś o swoim chłopaku — dodała, a wtedy Katsuki zesztywniał, wbijając wzrok w karty i zaciskając usta w wąską linię.
Nie po to tu przychodził, żeby o nim myśleć...!
— Trafiłam, hmm? — wymruczała, mrużąc oczy i w tym momencie naprawdę wyglądając jak rozbawiony kot z tymi jej wąskimi źrenicami i stylizowanymi na kocie uszka koczkami na głowie.
— Zerwaliśmy przed przerwą.
— Wow, nie spieszyłeś się z nowinkami. — W jej głosie wybrzmiała nutka irytacji, ale nie wydawała się być zła... tyle że Katsuki nigdy nie był zbyt dobry w odczytywaniu cudzych emocji i nie mógł wiedzieć na pewno.
![](https://img.wattpad.com/cover/288980097-288-k867381.jpg)
CZYTASZ
,,I'm not his boyfriend", czyli jak ukryć to, co zdarzyło się w ferie ||Kiribaku
Fanfiction(DRUGI TOM ,,《I'm his boyfriend》, czyli jak zakochać się w dwa tygodnie") Bakugo i Kirishima mają sporo na głowie. Muszą przykładać się do nauki, wciąż trenować i rozwijać swoje umiejętności bohaterskie w elitarnej szkole UA, a przy tym... ukrywać s...