Nothero: Jestem tu, by Cię wysłuchać. Jestem dla Ciebie.
Fakelilou: To zdarzyło się sześć lat temu. Dokładnie sześć lat i dwa tygodnie temu. Miałam wtedy szesnaście lat. Spotkałam chłopaka, starszego ode mnie. Zakochałam się. Ale tak prawdziwie. Z drżącym sercem i motylkami w brzuchu. Później, moje uczucie przeradzało się w coś o wiele poważniejszego. Nie przeszkadzały nam cztery lata różnicy. Nikt nie mógł nam przeszkodzić. Sądziłam, że go znam. Sądziłam, że mnie kocha. Chyba nigdy wcześniej tak bardzo się nie myliłam.
Fakelilou: Jego urodziny. Setki znajomych, alkohol lał się litrami. On nigdy nie znał granic. Żadnych. Chciałam dać mu piękny, uroczy prezent. Coś, co zapamiętałby na długo. On miał inny plan. Znaleźliśmy się w ciemnym pokoju. Nie pamiętam już nawet jak to się stało. Był pijany. Okropnie pijany. Nigdy tego nie robiliśmy. Wiem, że może Ci się to wydać dziwne i nierealne w tych czasach. Ale ja chciałam poczekać. Nie byłam gotowa. Ten wieczór był najgorszym w moim życiu. Rzucił mnie na łózko, rozrywając moją sukienkę. Kochałam go, ale nie chciałam tego. Czy to tak trudno zrozumieć?
Fakelilou: Bałam się. Jak jeszcze nigdy wcześniej. On po alkoholu tracił jakiekolwiek hamulce. Płakałam, błagałam by tego nie robił. Chciałam uciekać, ale był zbyt silny. Zbyt podniecony i nastawiony na jedno. Nie czułam w jego zachowaniu jakiegokolwiek uczucia. Nie czułam delikatności. Ból przeszył całe moje ciało. rozrywający ból, który sprawiał, że chciałam umrzeć. Ból nie tylko fizyczny. Zawiodłam się na największej miłości mojego życia. Uderzył mnie, gdy próbowałam coś mówić. Zakrył mi usta i tak po prostu spełnił swoje pragnienie. Zostawił mnie w tym ciemnym pokoju. w brudnej od krwi pościeli, pulsującym z bólu ciałem i okrutnym zawodem w sercu. Zostawił po sobie ślad, którego nigdy nie wymarzę.
Nothero: Mała.. Boże.. nie mam pojęcia co powiedzieć.. w najśmielszych domysłach nie spodziewałem się takiej historii.
Nothero: Nawet nie wyobrażasz sobie jak cholernie wstyd mi jest za niego. za wszystkich mężczyzn.
Nothero: Gdybym tylko mógł.. Gdybym tylko mógł, przytuliłbym Cię. Przepraszam za moją wcześniejszą wścibskość.
Fakelilou: Nie ma sprawy.
Nothero: Słońce, przepraszam..
Fakelilou: Za co znowu?
Nothero: Za niego. a przede wszystkim za to, że nie mogłem być przy Tobie. Nie mogłem być, kiedy mnie potrzebowałaś.
Fakelilou: Chyba za bardzo się tym przejmujesz, nothero.
Nothero: Jak się teraz czujesz?
Fakelilou: Szczerze? Nie spodziewałam się, że będę czuła się w taki sposób. Czuję jak gdyby jakiś mały głaz spadł mi z serca.
Fakelilou: Mam tylko jedną prośbę.
Nothero: Tak?
Fakelilou: Nie żałuj mnie. nie czuj wobec mnie litości. Nie potrzebuję tego.
Nothero: Jest mi cholernie przykro, ale obiecuję. To nie litość odczuwam. Zrobiłbym w tym momencie wszystko, byś zapomniała. Byś czuła się lepiej.
Fakelilou: Nie musisz robić wszystkiego.
Nothero: Tylko co?
Fakelilou: Po prostu bądź.
Nothero: Będę. Już zawsze będę.
CZYTASZ
S@motność w sieci • styles ✔
FanfictionNiefortunna znajomość internetowa, która może uratować dwa życia. On bał się samotności, ona bała się skrzywdzenia. © fakelilou 2015