CHAPTER 20

164 8 0
                                    

"I'm broken, do you hear me?"

-Nie, nie, nie!- Hollins zamachał rękami i parę razy aż podskoczył na swoim fotelu. "Zaraz normalnie odleci."- Boże, dlaczego wy tak kaleczycie Travoltę?!- wzniósł oczy do nieba. "Boże, dlaczego my tak kaleczymy Travoltę?" zapytałem posłusznie niebios. Boże, może łaskawie odpowiesz?
-Nie zaśpiewam tego. Nie nadaję się na tego całego Danny'ego i proszę nie oczekiwać cudów z nieba- usiadłem na podłodze w ramach buntu i walnąłem scenariuszem o parkiet sceny. Po cholerę mnie wybrał do głównej roli?
-Zayn. Błagam, jeszcze raz od początku. To jest najłatwiejsza piosenka. Przynajmniej nie musicie przy niej tańczyć.- Fakt. Scena z konkursu tańca była totalną porażką. Profesor stanął obok mnie.- Jesteś Danny'm. Gadasz z kumplami i chwalisz się nową laską, którą poderwałeś. Wy- wskazał na Nialla, Louisa i Josha.- jesteście nastolatkami, chcecie znać szczegóły, co robili, czy się z nią całował, a najlepiej, czy ją przeleciał i czy była dobra w te klocki.
Chyba nie tylko ja byłem w szoku. Szczęki z hukiem opadły całej naszej obsadzie. Scarlett z całych sił zagryzała usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem i chyba nagrywała kwestię profesora na telefon.
-Wilson, wyłącz tę kamerę!- ryknął Hollins, schodząc ze sceny.- Inaczej zagrasz dyrektorkę i jej sekretarkę naraz, a wiem, że nie podoba ci się rola starej baby!- Scarlett schowała komórkę i udała nagłe zainteresowanie scenariuszem. Wstałem z podłogi i wziąłem kartkę z tekstem. Resztę scenariusza pięknym ślizgiem posłałem za kulisy.
Jen stała po drugiej stronie. Profesorek wymyślił, że podzieli scenę na dwie połowy, jedna z boiskiem, druga ze stołówką, jak na filmie. Gdy przyjdzie nasza kolej na śpiewanie, zgaszą światła po stronie dziewczyn, a kiedy one zaczną śpiewać, oświetleniowcy wyłączą lampy na naszej połówce. Sprytne. Odwróciłem się do niej tyłem i czekałem na znak Hollinsa.
-Najpierw Kenickie. Zaczynamy z tekstem, potem piosenka.- Skinął przyzwalająco ręką.
-No i jak, stary?- Josh klepnął mnie po ramieniu.- Poderwałeś jakąś laskę na tych wakacjach?
-I to jaką!- wyszczerzyłem się zadowolony.- Była fantastyczna.- Teraz kolej na dziewczyny.
-To jak spędziłaś wakacje?- zapytała Anne, która wcielała się w rolę Frenchy.
-Byłam nad morzem.- uśmiechnęła się Jenny.- I... poznałam świetnego chłopaka...
-Serio? I jaki on był?
-Był taki... miły, opiekuńczy... romantyczny...
-Robiliście chociaż coś oprócz romantycznych spacerów za rączkę?- zakpiła Caitlyn, czyli Rizzo i odpaliła wyimaginowanego papierosa.
-Zakochałaś się w nim?
-Fajnie było?- po tej serii pytań my przejęliśmy pałeczkę.
-Co wy tam robiliście?- trącił mnie łokciem Niall, czyli musicalowy Doody.
-Pływaliście?
-Może nago przy księżycu!
-No, jak było?- uśmiechnąłem się jak Travolta... przynajmniej według mnie, wyglądałem jak Travolta.
-Summer lovin' had me a blast- zacząłem śpiewać.
-Summer lovin' happen so fast- dołączyła Jen. "Czy tylko mnie się wydaje, że nasze głosy idealnie się zgrywają?"
-I met a girl crazy for me...
-I met a boy, cute as can be...
-Summer days driftin' away to uh-oh those summer nights- zaśpiewaliśmy razem, zerkając na siebie.
-Tell me more, tell me more, did you get very far?- chłopaki okrążyli mnie z głupawymi uśmieszkami.
-Tell me more, tell me more, like, does he have a car?- dziewczyny rozsiadł się wokół Jen.
-Stop! Stop! Nie patrzcie się na siebie, Sorset, Malik, psujecie mi scenariusz!- Hollins chyba wyszedł z siebie i stanął obok.- W tej scenie nie jesteście obok siebie! Nie wiecie, że znajdujecie się w tej samej szkole, w tym samym miejscu! Jennifer, weź się trochę zamyśl, rozmarz! Jesteś po wakacjach, spotkałaś faceta idealnego... który potem okaże się mniej idealny, ale mniejsza. Zayn, wczuj się trochę, błagam! Czy ty nigdy nie gadasz z chłopakami o dziewczynach?
-Nie.
-Co?
-Nie, nie gadam o dziewczynach z kumplami. Zwłaszcza o mojej dziewczynie.- Odpowiedziałem spokojnie i chyba przyprawiłem gościa o mały zawał. Chciałbym go widzieć, jak obgaduje z kolegami czyjś tyłek lub nogi. "W przypadku Hollinsa byliby to staruszkowie od bingo paplający o nowych oprawkach ślepej z naprzeciwka..."
-Dobra, nieważne.- Machnął ręką.- Na dzisiaj dosyć. Inaczej osiwieję.
-A nie jest profesor już siwy?- Jessica wyjęła mi to z ust. Staruszek poczerwieniał jeszcze bardziej.
-Wynocha, bo inaczej zamknę was tu na noc!- zagroził.
Złapałem plecak i oparłem się o ścianę przy wyjściu, żeby poczekać na Jen. Mieliśmy dziś iść do mnie, żeby powtórzyć matmę przed jej egzaminem poprawkowym. Gordon zaplanował go na jutro i Jenny naprawdę chciała go zaliczyć od razu. Moim zdaniem da radę. Wałkowałem z nią materiał w te, wewte i z powrotem. Była przygotowana, by zaliczyć minimum na trzy z plusem. "Obstawiając najgorszy scenariusz, gdy wszystko jej się pomiesza..."
-Możemy iść.- Dziewczyna pożegnała się z Danielle i Scarlett.- Hej, Zayn?- pomachała mi ręką przed nosem.- Żyjesz? Czy może mam cię reanimować?
-Zamawiam metodę usta-usta.- odparłem, łapiąc ją za rękę i prowadząc w stronę samochodu. Byłem już tak przyzwyczajony do zwyczajnego trzymania jej dłoni, że chyba wypracowałem już sobie taki odruch. Jej dłoń, idealnie pasująca do mojej, palce splecione z moimi, poczucie ufności, bezpieczeństwa... Świat zamknięty w złączonych dłoniach. "Jezus, Malik, na starość chcesz zostać poetą?! Co się z tobą dzieje, człowieku?! Własny mózg cię nie poznaje!" Jak przystało na początkującego romantyka, otworzyłem Jen drzwi samochodu. Wsiadła, obdarzając mnie wspaniałym uśmiechem. Uskrzydlony popędziłem do drzwi kierowcy. "Głupek, debil, kretyn, zakochany kundel..."
-Scarlett idzie odwiedzić Harry'ego.- Oznajmiła Jennifer. Znieruchomiałem.
-To chyba nie jest dobry pomysł.- Stwierdziłem ostrożnie. Hazz siedział w domu, bo ostatecznie okazało się, że ma złamaną w trzech miejscach nogę i obite żebra. Wypisał się na żądanie. Oczywiście, musiał okazać swoje wieczne niezadowolenie. Krótko mówiąc, bluzgał na wszystkich najgorszymi przekleństwami. Szybko się pozbierał po wypadku. "A minęły dopiero cztery dni... I nie wie jeszcze wszystkiego."
-Scar twierdzi, że musi go zobaczyć. Jej ciągle bardzo na nim zależy- powiedziała cicho Jen. Zerknęła na mnie.- Mówiliście mu?
-Na razie nie. Policja też do niego jeszcze nie przyszła, chcą, żeby bardziej do siebie doszedł. Matka broni go jak lew w swojej twierdzy.
-Jeżeli dziś Scarlett mu nie powie...- zaczęła Jennifer, ale zaraz jej przerwałem.
-Jeśli nie powie, to ja to zrobię.
-Nie- popatrzyłem na nią zdziwiony.- Oczy na drogę. Ja chcę mu powiedzieć.
-Ale...
-To nie będzie żadna zemsta. Rozumiem, że nie mógł nic zrobić, było ślisko, ktoś mu pomajstrował przy hamulcach i w ogóle... I tak muszę z nim pogadać.
-O tym, co mówił Niall?- Horan po wypadku Stylesa wziął nas na rozmowę i w skrócie wyjaśnił, że Harry chce się dobrać do Jenny. Na samą myśl robiło mi się niedobrze i miałem ochotę obić mu mordę, ale powstrzymywała mnie myśl, że teraz i tak jest przykuty do łóżka.
-Między innymi tak.
-Mogę pójść z tobą?
-Zayn, przecież on mi nic nie zrobi.- Wywróciła oczami. Nie widziałem, ale mogłem to wyczuć. Znałem ją już na wylot.- Nie może się ruszać, dlatego to najlepszy moment, żeby pozbawić go złudzeń i dać czas na przemyślenie.
-Może masz rację.- Zgasiłem silnik na podjeździe. Wysiedliśmy z samochodu.
-Zayn! Jeeen!- Safaa bez żalu opuściła swojego maleńkiego bałwana, którego zrobiła z ciapiastego śniegu i przykleiła się do nóg mojej dziewczyny. "Oho. To się pouczyliśmy matmy."

Would you know my name? I know I don't belong here in HEAVEN... || Zayn Malik fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz