EPILOGUE

167 9 1
                                    

"I'm sorry if I say I need ya... But I don't care, I'm not scared of love... Cause when I'm not with you, I'm weaker... Is that so wrong? Is it so wrong that you make me STRONG?"


-Wychodzisz, Malik.

-No, co ty nie powiesz, Sheridan.- Wywróciłem oczami, mijając go w bramie.

-Powodzenia, stary. Nawet cię lubiłem.

-Taaa, wzajemnie. Ale sorry, więcej cię nie odwiedzę.- Przybiliśmy sobie piątkę i wreszcie wyszedłem na rozpaloną słońcem ulicę.

Po tym, jak sam zgłosiłem się na policję, sprawy potoczyły się mega szybko. Jeszcze tego samego dnia trafiłem do aresztu śledczego, a potem przez kilka dni regularnie mnie przesłuchiwali. Mieli szczęście, że postanowiłem powiedzieć im absolutnie wszystko. Zaczynając od wypadku spowodowanego przeze mnie, przez handel narkotykami, aż po wsypanie Gregory'ego i jego "firmy". Podobno policja zrobiła nalot na jego siedzibę i zgarnęli dosłownie wszystkich. Oprócz góry pieniędzy, jaką zdołał zgromadzić przez ładnych parę lat, dobrali się też do mini plantacji marihuany, kontaktów ze światkiem przestępczym całej Anglii i sporej liczby przemytników. Ogólnie można powiedzieć, że dzięki mnie rozbito gang. "Możesz być z siebie dumny."

Sypanie szefa i tak nie zadziałało na moją korzyść. Znaleziono u mnie broń, którą dał mi Gregory, przesłuchali jego goryli, którzy zaraz nawymyślali o mnie niestworzone historie. A ja... jak ostatni kretyn przyznałem się do wszystkiego, co mi zarzucali. Oprócz jakichkolwiek morderstw. Na szczęście nie mieli na nie żadnych dowodów.

W połowie sierpnia odbył się proces. Zarzuty? Prowadzenie pojazdu po pijanemu, nieumyślne spowodowanie śmierci, nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku, nielegalne posiadanie broni, handel narkotykami, bójki, uszczerbek na zdrowiu kilku osób, paserstwo... Tak, odrobinkę się nazbierało. Wyrok? 4 lata, w zawieszeniu na 5.

Od razu po procesie umieszczono mnie w zakładzie karnym. A mówiąc krótko, wsadzili mnie do pierdla. Lepiej bym tego nie ujął. Pierwsze pół roku to było piekło. Cela z prawdziwym mordercą, przemytnikiem i chorym psychicznie gwałcicielem. Z nas czterech byłem najmłodszy, przez co przez dłuższy czas byłem ich popychadłem, kimś, na kim można się wyżyć. Taki worek treningowy. Do tej pory się zastanawiam, czemu tak właściwie im nigdy nie oddałem. A nie, jednak wiem. Nie chciałem, żeby mnie przymknęli na dłużej. Chciałem wyjść do ludzi, spotkać się z rodziną, z... Z Nią.

Dopiero po roku przenieśli mnie do innej celi, gdzie jedynym moim towarzyszem był gość oskarżony niesłusznie o napad na kilka sklepów jubilerskich. Miał facet pecha, znalazł się w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej porze. Nawet się z nim zakolegowałem. Ale i tak najlepsze stosunki miałem ze strażnikami. Na przykład Michael Sheridan. Starszy ode mnie o pięć lat, świeżo po szkole wojskowej, ojciec rocznego Jake'a i mąż Georgii. Opowiadał mi często o swojej rodzinie i chyba mnie polubił. Ja jego zresztą też. Przynajmniej dostarczał regularnie papierosy i w razie co przekazywał jakieś wiadomości między mną a rodzinka i kumplami.

Mama przychodziła do mnie co tydzień. Jej pierwsza reakcja po tym, jak wyznałem jej prawdę... Była załamana. Płakała przez kilka godzin, cały czas pytała, czy jestem tego pewny, czy mówię prawdę. A może się pomyliłem? Ale gdy powiedziałem jej, że mam zamiar do wszystkiego się przyznać, przytuliła mnie. Byłem w szoku, gdy odparła, że cieszy się, że zachowałem jeszcze resztki godności. Podczas procesu stała za mną murem, załatwiła najlepszego adwokata i broniła mnie przed całym światem, który się uparł, żeby mnie dobić. "Najlepsza matka świata, na którą nie zasłużyłem..."

Niall i Harry nie dostali takiej kary jak ja. Harry'emu, ze względu na stan zdrowia, fizyczny i psychiczny, zamienili odsiadkę na pięćset godzin robót społecznych po ukończeniu rehabilitacji. Z tego, co mi mówił, to już się z tym uporał i obecnie walczy z biurokracją, zakładając warsztat samochodowy. Nialler odsiedział dziewięć miesięcy i wypuścili go za dobre sprawowanie. Farciarz. A miał wyrok na półtora roku.

Would you know my name? I know I don't belong here in HEAVEN... || Zayn Malik fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz