Quackity/Alex
Kolejnego dnia dałem klucze od lokalu dla Fundy'ago żeby zają się nim bo mnie nie będzie cały dzień.
Po otwożeniu casina wszedłem i tak jak wczoraj planowałem latałem se wte i wewte
Latając tak zauważyłem jakąś osobę która naprawdę ładnie grała na gitarze podleciałem po cichu i usiadłem za nim na jakimś randomowym drzewie i tak słuchałem jak gra nie widziałem jak on wygląda bo jakbym usiadł z przodu to by mnie zauważył i zapewne przestał by grać.Po kilku minutach przestał grać jak na niego spojrzałem zauważyłem że się na mnie patrz i zauważyłem że to członek l'manbergu?! Dużo o nich słyszałem i widziałem na zdjęciach ale nie widziałem nigdy nikogo z nich na żywo znaczy jedną osobę widziałem bo pracuje u mnie (jeśli się pomyliłem nie bijcie mnie błagam)
Odłożył gitarę i zaczął iść w moją stronę przestraszyłem się ale po paru sekundach sobie usiwiadomiłem że jestem na drzewie I on raczej mi nic nie zrobi chociaż
-czego mnie przesiladujesz mały?- odezwał się a ja słysząc że nazwał mnie małym zaczołem się drzeć
-to że mam 167 centymetrów wzrostu a mam 21 lat to nie oznacza że jestem mały! JASNE?!-
- dobra nie denerwuj się bo ci żyłka pęknie
Ale tak serio to czemu mnie przesiladujesz?- powiedział a ja nie wiedząc co odpowiedzieć zaczołem cos bełkotać pod nosem-Boooooooooo latałem seee iiii noooo tennn usłyszałe- nie dokoniczyłem bo mi przerwał
-czekaj latałeś?- zapytał a ja patrze na niego jak debil
-no tak a co w tym dziwnego?
- bo znam tylko jedną osobę która umie latać-
-no Dobra i co z tego?-
-nic po prostu się zdziwiłem i tyle a wracając to czemu na mnie się gapiłem gdy grałem?
-kurwa a już myślałem że Nie spytasz mnie o to usłyszałem jak grasz i podleciałem że by posłuchać bo ładnie grasz
-te kaczka jak jeszcze raz tak zrobisz to ci nogi z dupy powyrywam
-KACZKA?!
-no masz żółte skrzydła to jesteś kaczką-
Nie No zajebisicie jeszcze czego se wymysilił że ja kaczka już widzę że się nie polubimy (No a kto będzie się z nim lizał ją czy ty bo coś mi się wydaje że ty)
-jak cię zwą kaczko- zapytał a ja myślałem że go udusze ale się opanowałem
-jestem Alex ale wolę kiedy mówi się na mnie Quackity bo nie lubię swojego imienia
Aaaaa ty to kto jak można wiedzieć-jestem Wilbur miło mi-
-a mi tak miło że aż wcale-
-oi no weź się nie denerwuj za to że nazwałem cię kaczką może chcesz się przejść pi lesie i się lepiej poznać?-
-ta jeszcze czego-
- toż cię nie zgwałcić durniu-
- z kąd mam wiedzieć że mnie nie zgwałcisz hmmm! ... Czekaj... KURWA PRZECIEŻ TY JESTEŚ JEDNYM Z CZŁONKÓW L'MANBERGU NO CO ZA DEBIL ZE MNIE- zacząłem się walić w łeb i za ostatnim razem walnołem się tak mocno że spadłem z gałęzi nie straciłem na szczęsicie przytomności
-ej w szystko w pożądku?- podszedł do mnie i pomógł mi stać
-t-tak chyba tak- złapałem się za lewe oko bo mnie bolało i poczułem jakąś ciecz.
Oderwałem rękę od głowy i zauważyłem że mam rękę całą we krwi
-Kurwa mać rozjebałem sobie bliznę mieszkasz gdzieś blisko może?-
-tak choć szybko-
Gdy przyszlisimy do jego domu odrazu zaopatrzył mi ranę jak już to zrobił zapytał mnie gdzie mieszkam i czy dam radę dojść przed zmrokiem odpowiedziałem mu że nie bo mieszkam w tym casinie a to jest naprawdę daleko stąd
-to przenocujesz u mnie-
-a ty sam mieszkasz? Masz bardzo ogromny dom-
-tak sam mieszkam i się często nudzę bo nie mam z kim nawet pogadać znaczy czasem wpadną do mnie bracia i nocują ale co ja z nimi zrobię kłucić się i tyle- jak skończył mówić to bardzo posmutniał a ja próbowałem go pocieszyć i powiedziałem że jak chce to może do mnie wpadać do domu to se może i napijemy ten tylko się ucieszył i zgodził
649 słów nie wiedziałem że tyle potrafie napisać
CZYTASZ
Idiota<Quackbur>
Poetry1. Nie zwracajcie uwagi na błędy ortograficzne jeśli będą bo mam dyslekcje 2. sceny 18+ 3. Przekleństwa 4. MIłego Czytania