Wilbur (nikt się nie spodziewał)
Po kilku dniach od kiedy poznałem Quackitiego zdołżyłem być u niego już 20 razy jak nie więcej czasem pomagałem u zrobić robotę bo chciał ja zostawić na później ale mu na to nie pozwalałem i z nim to robiłem.
Nie będę kłamać ale ta papierkową robota jest w huj trudna.
-hej Quackity co tam?- zapytałem go wchodząc do jego biura.Jak weszłem i zamknołem drzwi to nie było go przy biurku tak jak on ma to w zwyczaju poczekałem jeszcze chwile na niego i gdy się nie pojawił postanowiłem go poszukać znalazłem go upitego w jego pokoju
-ja pierdole Quackity-
-no co?- zapytał nietrzeźwym głosem
-gówno mówiłem Ci żebyś bezemnie nie pił bo się nachlejesz w cztery dupy- tłumaczyłem mu to choć wiedziałem że nie zapamięta nic nagle podszedł do mnie i oplutł swe ręce wokół mojej szyji szybko go odebchnołem
Wiem że jest pod wpływem alkoholu i by nic nie pamiętał... właśnie nic by nie piętał czyli mogę go pocałowaćZbliżyłem się do niego i złapałem go za podprudek i go pocałowałem ten tylko oddał pocałunek i nic z tego nie robił No bo co mógł by zrobić jak jest pijany a i tak jestem od nigo silniejszy.
Po około minucie oderwałem się odniego
-dobra wystarczy Quackity ić spać bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz-
-nie chce spać sam może chcesz ze mną?- zapytał a ja tylko się na niego krzywo spojrzałem i poszedłem z nim do jego łóżka jak się położyliśmy Alex prawie natychmiastowo zasną poleżałem jeszcze trochę i bawiłem się jego kosmykami włosów przez jakieś 3 minuty aż w konicu się uspałem
<Skip Time rano>
Quackity/Alex
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy podniosłem się do siadu i to był mój błąd bo głową zaczęła mnie jeszcze bardziej boleć i zaczęło jeszcze mi się kręcić w głowie więc się spowrotem położyłem obruciłem się na bok i zobaczyłem Wilbura sipiącego W MOIM ŁÓŻKU przestraszyłem się że mogło do czegoś dojść że mógł mnie nie wiem zgwałcić ale raczej nie bo po niżej pasa mnie nic nie boli z zamysileń wyrwał mnie zaspany głos chłopaka
-Hej jak się spało alkocholiku?-powiedział a ja tylko warknołem na niego
-Nie warcz na mnie nie moja wina że wczoraj się nachlałeś jak świnia-
-tiaaaaa a możeeee wiesz czy coś No wiesz-zaczołem nie pewnie mówić
-tak doszło coś pomiędzy nami-powiedział z szyderczym uśmiechem
-N-n-naprawdę?-
-nie tylko żartowałem bo chciałem zobaczyć twoją reakcje- jak to usłyszałem od razu mi ulżyło.
Po parunastu minutach gadania z nim do mojego pokoju wszedł Fundy po zobaczenia mnie i Wilbura w jednym łóżku zaczął się powoli wycofać ja jak to ja zaczołem za nim biec i dziećmi że jak komuś to powie
to straci robotę choć tak by nie było<___________________________________________________________>
459 słów miłego dnia albo nocy
CZYTASZ
Idiota<Quackbur>
Poetry1. Nie zwracajcie uwagi na błędy ortograficzne jeśli będą bo mam dyslekcje 2. sceny 18+ 3. Przekleństwa 4. MIłego Czytania