Na wstępie chcę poinformować że ta książka jest pisana po pijaku i nwm co się w niej dzieje więc nie zwracać uwagi na jakieś pojebane akcje tam
MIŁEGO CZYTANIA :)
Per.Quackity
Czekałem na Sapnapa i Karla i na przebieg akcji bo powiedziałem dla Sapnapa to co miałem I uzyskałem jedną odpowiedź "pogadamy" na te słowo się przeraziłem bo Sapnap jest do wielu rzeczy zdolny Wilbur prubował mnie pocieszyć że wszystko będzie okej ale ja w to nie wieżyłem.
Po 4 godzinach usłyszałem trzask drzwi I już wiedziałem że Sapnap był zdenerwowany
Bałem się ale przed wejściem chłopaka Will powiedział mi że jeśli coś to będzie obok mnie i mnie obroni-h hej Sapnap G gdzie Karl?- zapytałem łamiącym się głosem
-w domu i żeby lepiej się o tym nie dowiedział że nas zdradziłeś z tym zabiakiem!-
-wypraszam sobie- wtrocił się Will
-no ale z wyglontu trochę jesteś-
-dobra nie ważne ale jak Karl zobaczy cię z tym czymś to wiec że on tego nie wytrzyma-
-oiii no wiem ale to nie moja wina że jestem takim alkocholikiem przepraszam-
Byłem już ku płaczu-nie rycz tylko i po prostu udawajmy że Ni byłeś z nim ok?-
-po pierwsze ten "nim" ma imię a po drugie to przezemnie tak się stało Quackity niczemu nie zawinił bo nawet przezemnie prawie umarł-
-czemu to powiedziałeś?-
-jakto prawie umarł?!-
I zaczęła się kłutnia o to a ja tylko Siedziałem I płakałem jak malutkie dziecko nie chcę żeby się kłućli
-PRZESTANICIE!- krzyknołem
-nie wtrącaj się krasnalu-
-cofnij te słowa-
Will wyją wźoł nóż z półki miał już się rzucić na Sapnapa ale stanołem pomiędzy nimi cały we łzach i wtuliłem się w mojego chłopaka żeby odebrać mu nóż i im zagrozić że se go wbije jeśli się nie uspokoją jak to zrobiłem to od razu podziałało i siedzieli spokojnie.
Po 2 godzinach kłócenia i grożenia im przyszedł karl zapłakany od razu sapnap ruszył do niego a karl wyjąkał że słyszałem wszystko i powiedział żebym robił co chcę Alę żebym się nie zabił a ja go tylko uspokajałem żeby te dwa dałny mnie słuchały
A ten dalej płakał aż po 30 minutach wkońcu Sapnap i Karl poszli do domu a ja zostałem z Willem sam na sam (uu sam na sam powiadasz?😏) podzeszłem do chłopaka I go przytuliłem ten tylko od wzajemnie usicisk-przepraszam cię z tą aferę Wlii-
-Nie szkodzi i cię kochałem od dawna-
-co? Ale przecież byłeś z Katy do nie dawna-
-no tak przed poznaniem jej kochałem ciebie a jak poznałem ją to się w niej zakochałem i tak to wyszło ale okazało się że ta sucz mnie zdradziła to znowu pokochałem ciebie i to mam bardzo szybkie zmiany w zakochiwania się- (No stary też tak mam raz kocham ciebie a raz Quackitiego a raz Jschlatta nwm czy tak to się pisze) zaśmiałem się pod nosem I próbowałem chłopaka pocałować ale jestem za niski a jakbym podleciał to bym pół domu rozwalił skrzydłami bo mam je tak ogromne po rozłożeniu
-i co nie sięgniesz co?- powiedział zasimiewczo
-jagbyś miał 167 centymetrów wzrostu też byś nie sięgał to twojej wielkości nawet nie wiem ile Mas wzrostu?-
-205 około-
-ile?! Jezu jaki z ciebie skurczybyk-
-no widzisz kaczuszko-
Odwróciłem się do niego tyłem i to był błąd bo chłopak zaczął obmacywać moje skrzydła jak poparzony odskoczyłem i chciałem się już drzeć ale chłopak mnie pocałował
Konieccccc 12 rozdział zakończony jej 560 słów
CZYTASZ
Idiota<Quackbur>
Poetry1. Nie zwracajcie uwagi na błędy ortograficzne jeśli będą bo mam dyslekcje 2. sceny 18+ 3. Przekleństwa 4. MIłego Czytania