Utrata przepustki zmartwiła Amelię nie tylko ze względu na fakt, że przy całej ministerialnej biurokracji wyrobienie nowej trwało wieki, ale też z powodu samego faktu jej zagubienia. Mogła przecież wypaść jej z kieszeni na ulicy i odnaleźć się u mugola, co złamałoby zasady Kodeksu Tajności i przysporzyłoby Ministerstwu ogromu kłopotów. Scenariusz, w którym zostałaby zgarnięta przez czarodzieja, również nie napawał jej optymizmem ze względu na możliwości, jakie otwierały się przed osobą mającą wstęp do każdego pokoju we wszystkich istniejących departamentach.
Amelia w duchu dziękowała Merlinowi, że śmierciożercy nie paradowali na co dzień po ulicy, bo przepustka w niepowołanych rękach byłaby w stanie rozpętać armageddon porównywalny do Bitwy w Ministerstwie. W ciągu ostatnich kilku dni odwiedziła wszystkie miejsca, w których istniało prawdopodobieństwo jej zapodziania. Najpierw wywróciła własne mieszkanie do góry nogami, później niemalże zrównała z ziemią dom Syriusza – wszystko jednak zdało się na nic. Przepustka przepadła bez śladu.
Sny Syriusza na chwilę uległy uspokojeniu, lecz żadne z nich nie potrafiło stwierdzić, czy ten zwrot akcji zapowiadał duchowe uzdrowienie Łapy, czy stanowił jedynie ciszę przed burzą. Milan z kolei odzywał się do niej regularnie, ale wyłącznie w sposób korespondencyjny i niezmiennie lakoniczny, co tylko utwierdzało ją w decyzji, by po jego powrocie definitywnie zakończyć tę nieistniejącą relację narzeczeńską. Z tegoż tytułu jej zmartwień nie było końca.
Któregoś dnia usiadła przy biurku w swojej sypialni, by odpisać na listy od rodziny. Machinalnie kreśliła zdania typu „u mnie wszystko w porządku", „w pracy po staremu", kiedy w końcu, w połowie wiadomości do Edgara, coś w niej pękło. Za dużo spraw ją przytłoczyło, zbyt wiele czynników w ostatnim czasie nałożyło się w sposób, który emocjonalnie ją przerastał. Nienawidziła okazywać słabości, nie lubiła przyznawać się nawet sama przed sobą, że sobie z czymś nie radziła, ale wtedy po prostu schowała głowę w ramionach i się rozpłakała.
Wyznała Edgarowi całą prawdę o Regulusie, o snach, które dręczyły Syriusza, nawet o chylącym się ku upadkowi związkowi z Milanem. Zdobyła się na szczerość we własnych uczuciach, przelała na papier wszystkie skumulowane w sercu emocje. Pominęła jedynie szczegóły jej relacji z Łapą, chociaż wiedziała, że jeśli Edgar zinterpretuje jej wiadomość w odpowiednim kontekście, będzie w stanie domyślić się tego, do czego nie potrafiła się mu wprost przyznać.
List zwrotny przyszedł do niej już następnego dnia przy popołudniowej kawie.
Siostra,
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że postanowiłaś się tym ze mną podzielić. Przyznam, że jestem zaskoczony tym, ile się ostatnio u Ciebie zadziało i powiem Ci jedno – trzeba było od razu do mnie uderzać!
Sprawa Syriusza jest w pytę niepokojąca. Inferiusy, portale, Otchłań, wszystko to brzmi jak jakiś alternatywny świat. Jako że inferiusy nie należą jedynie do Świata Podziemi, bo bytują też w wodach bagiennych i jeziornych, podpytałem o nie zaufanego merkuna. Inferius jest istotą, która zatraciła wszelkie człowiecze instynkty, dlatego nie ma możliwości, by prawdziwy Regulus nawiedzał Syriusza w snach. Jedyne, co łączy go z nami, to szczątkowe, ludzkie ciało, nic więcej.
Najważniejszą informacją, którą chciałbym, żebyś zapamiętała, jest: inferiusy nie posiadają duszy!!! Ożywają wyłącznie w kontakcie z czarną magią. Jeżeli Syriusz powiedział Ci, że kiedyś szukał sposobu na uratowanie Regulusa, to możliwe, iż skutki tej próby odbijają się na nim właśnie w ten sposób. Nie powinien był tego robić i cokolwiek próbował, każ mu się zgłosić do Dumbledore'a, bo igranie z czarną magią bywa nieodwracalne.
CZYTASZ
Coś się kończy, coś się zaczyna 2 • Syriusz Black
FanfictionRok 1984, alternatywa. Amelia Bones wiedzie na pozór idealne życie. Rozwija karierę w Ministerstwie Magii, otacza się przyjaciółmi i rodziną, planuje ślub z mężczyzną, który jawi jej się jako wyśnione marzenie. Nie wszystko jednak jest takie, jakie...