Nowe wydanie Świata Quidditcha czekało na Amelię w dziobie nastroszonej Pchełki, która pohukiwała z parapetu, by wpuścić ją do środka. Gdy otworzyła okno, sówka złożyła magazyn w jej dłonie, po czym sfrunęła na głowę, wczepiła się pazurami we włosy i obserwowała z góry, jak wertuje wzrokiem nagłówki artykułów. Amelia uśmiechnęła się czule na myśl, że Pchełkę zawsze interesowała treść przesyłek, które jej przynosiła – tak jakby rozpoznawała ludzki alfabet i w swojej mądrej, puchatej główce przerabiała go na ptasią mowę.
Świat Quidditcha zaraz jednak wylądował w koszu na śmieci, gdy Amelia dowiedziała się, że mecz Armat z Chudley z Japonią został przełożony na drugi tydzień lipca, a ona dowiadywała się o tym nie z listu od narzeczonego, a z pierwszych stron magazynu. Czuła się tym faktem rozgoryczona, wprost odnosiła wrażenie, jakby w obliczu wielkiej kariery zupełnie przestała się dla Milana liczyć. Jakież to było frustrujące, że oczekując na jakąkolwiek wieść od osoby, dla której powinna być przecież najważniejsza na świecie, musiała na własną rękę poszukiwać informacji o tym, co działo się w jej życiu.
Ta sytuacja stanowiła najbardziej dotkliwy obraz ich narzeczeńskiego kryzysu – Milan jeszcze nigdy nie wyjechał na tak długo i jeszcze nigdy się tak wobec niej nie zachowywał. Ten fakt zdawał się potwierdzać, że ich związek był jedynie niesformalizowanym układem, w którym tkwili, pragnąc dostosować się do ogólnie przyjętych norm i oczekiwań rodziny, pogłębiał w niej chęć rozstania. Może irytacja wzięła nad nią w tym momencie górę, ale Amelia pomyślała, że wolałaby już być sama do końca życia, niż brnąć w tak niesatysfakcjonującą, nieopartą na żadnej, głębszej więzi relację, w której z każdym dniem jedynie się od siebie z Milanem oddalali.
Świat byłby o wiele lepszym miejscem, gdyby ludzie wykazywali wobec siebie więcej empatii i rozważniej podchodzili do uczuć innych osób. Ta refleksja tkwiła w niej cały dzień, aż w końcu osiągnęła swój punkt kulminacyjny – po pracy Amelia postanowiła zerwać płachtę własnej ignorancji i pojawić się w domu Syriusza, by sprawdzić, jak sobie radził. W końcu ze swoim problemem Łapa w pierwszej kolejności zwrócił się do niej, a w momencie, w którym ona całą swoją chęć pomocy zawęziła do wizyty na Grimmauld Place, prezentowała poziom empatii godny jej, pożal się Merlinie, narzeczonego.
Amelia aportowała się milę od domu Syriusza – resztę drogi postanowiła pokonać pieszo, by rozchodzić nieco złość na Milana. Gdy znalazła się w znajomej dzielnicy i rozpoznała charakterystyczny dom z wieżyczkami, skierowała się do drzwi. Już miała pukać we framugę, gdy z boku dojrzała prostokątny kawałek blachy z dużym, okrągłym guzikiem. Spojrzała na niego z fascynacją: miał szlachetny, stalowy kolor, gładkie obrysy i równą fakturę – aż sam się prosił, żeby go wcisnąć. Wbrew wszelkim prawom zdroworozsądkowej logiki stwierdziła, że zaryzykuje. W końcu co by się mogło stać?
Amelia podskoczyła w miejscu, gdy z wnętrza domu rozległa się głośna, dźwięcząca melodia. Natychmiast ściągnęła palec z guzika, ale było za późno. Zamarła, uświadomiwszy sobie, że być może właśnie uruchomiła alarm, a horda policjantów lada chwila wyskoczy zza rogu, zakuje ją w kajdanki za domniemane złodziejstwo i wsadzi do mugolskiego odpowiednika Azkabanu. Rozejrzała się gorączkowo, próbując odnaleźć przynajmniej jedną kryjówkę, która uchroniłaby ją przed nieuniknionym, i zastygła z przerażenia, gdy w oddali rozbrzmiał pisk przypominający dźwięk trących o asfalt opon. O leśna nimfo, co ona pocznie?
W całym swoim napięciu nawet nie zauważyła, że drzwi rozwarły się, a w progu stanął Syriusz, który odchylił głowę i cofnął się o krok na widok jej spanikowanej miny.
– Co się stało?
Gdy tylko dojrzała otwarte drzwi, wpadła do środka jak huragan i rzuciła się na niego tak, że oboje zatoczyli się w głąb korytarza, po czym wpadli na stojak z płaszczami, który przewrócił się pod ich ciężarem, i rąbnął o podłogę. Syriusz pierwszy odzyskał równowagę; chwycił ją mocno w pasie i przytrzymał, ratując przed niechybnym upadkiem.
![](https://img.wattpad.com/cover/278947208-288-k865805.jpg)
CZYTASZ
Coś się kończy, coś się zaczyna 2 • Syriusz Black
FanficRok 1984, alternatywa. Amelia Bones wiedzie na pozór idealne życie. Rozwija karierę w Ministerstwie Magii, otacza się przyjaciółmi i rodziną, planuje ślub z mężczyzną, który jawi jej się jako wyśnione marzenie. Nie wszystko jednak jest takie, jakie...