Mógłby ją chociaż przelecieć

1.3K 48 21
                                    

– Nie mam pojęcia co mogę jej kupić - powiedziałam chyba tysięczny raz w ciągu piętnastu minut.

– Nie da się z tobą wytrzymać, mam już dość - powiedziała Sarah zdenerwowanym głosem. - Kup jej jakąś bransoletkę i tyle, po co się tak starać? Miała ciebie gdzieś przez pare miesięcy i nagle zgrywa wielką przyjaciółeczkę - wymachiwała rękoma w powietrzu, przez co lekko się zaśmiałam. - Chociaż ja to bym nawet tam nie poszła.

– Wiem, dobra chodź do jubilera - pociągnęłam ją za rękę do pobliskiego sklepu.

Wybrałam najzwyklejszą srebrną bransoletkę, która miała zawieszkę w kształcie serca wokół którego były cyrkonie. Była bardzo ładna, a Ela lubiła takie rzeczy. Ekspedientka zapakowała mi ją odrazu na prezent, po czym wyszłyśmy i zmierzałyśmy w stronę jakiś restauracji. Przez dłuższy czas myślałam o słowach Sarah, o tym że Ela miała mnie gdzieś przez wiele miesięcy. Owszem miała rację. Ale ja idę na te urodziny tylko po to, aby dobrze się bawić z innymi starymi znajomymi. Elizabeth Martinez na każdej swojej imprezie zajmowała się jedynie gośćmi płci przeciwnej. Dlatego byłam już przygotowana na to, że wieczór spędzę prawdopodobnie z każdym tylko nie z jubilatką i wcale mi to nie przeszkadzało. Lubiłam ją, ale była strasznie przeciwna moim niektórym postępowaniom, przede wszystkim narkotykom. Na tej imprezie będzie pełno bogatych dzieciaków, które napewno będą coś przy sobie miały. Muszę skorzystać z tej okazji, że napewno Jeff też tam będzie i coś mi da.

– Może tu? - spojrzałam na restaurację, którą mi wskazywała.

– Rodziców Kiary? - spytałam ze zdziwieniem.

– Mają naprawdę dobre jedzenie, a wszędzie indziej możemy spotkać Topper'a, którego naprawdę nie chcę widzieć. Chodź.

Zaparkowała na miejscu parkingowym i odrazu wyszła. Westchnęłam i chwilę później zajęłyśmy miejsce przy wolnym stoliku, który wybrała blondynka. Po chwilowym zastanowieniu postanowiłam zamówić jakieś danie z krewetkami. Moja przyjaciółka chciała to samo, po długich namowach poszłam zamówić. Nie miałam żadnego problemu z zamawianiem, w przeciwieństwie do blondynki. Może nie należała do najwstydliwszych osób, ale lubiła się mną wyręczać w takich sytuacjach. Podeszłam do lady, za którą stał Mike Carrera.

– Dzień dobry, chciałabym zamówić dwa zestawy krewetek z frytkami i do tego... - odwróciłam się szybko do tyłu, gdzie za mną stał Luke Maybank. Bełkotał coś pod nosem niewyraźnie, patrząc na jakiegoś wytatuowanego mężczyznę. - Przepraszam na chwilę.

Nie słuchając już tego co ojciec Kiary do mnie mówił, ruszyłam prosto w stronę Luke'a mijając przy tym zdziwioną Sarah. Dziewczyna nie wiedziała o tym, że miałam z mężczyzną naprawdę dobry kontakt i często mu pomagałam w różnych sprawach. Patrzyła na mnie pytającym wzrokiem, kiedy brałam swoją torebkę z krzesła obok niej i powiedziałam, że muszę iść. Spojrzałam jeszcze na nią przepraszającym wzrokiem i podchodząc do mężczyzny, pociągnęłam go za sobą do wyjścia. Był akurat w trakcie obrażania motocyklisty, któremu mało brakowało do wpierdolenia mu. Wyszliśmy razem na zewnątrz. Luke zachwiał się delikatnie i stanął przede mną. Był delikatnie zdziwiony widząc mnie i wiem, że gdyby to był ktoś inny mógłby nie opanować zdenerwowania.

– Co tu robisz? - spytał niewyraźnie.

– Lepsze pytanie co ty tutaj robisz - powiedziałam z lekką złością.

– Chciałem coś zjeść - wzruszył ramionami.

– Przyjechałeś autem?! - krzyknęłam, gdy mój wzrok padł na to dobrze znane mi auto. - Jesteś kurwa pijany człowieku! Na dodatek nienormalny.

– A co miałem zrobić? Mieszkam daleko, a zgłodniałem - przetarł twarz lewą dłonią.

– Luke mogłeś zadzwonić, przyniosłabym tobie coś - pokręciłam przecząco głową i zaczęłam iść z nim w stronę pojazdu. - Daj kluczyki.

𝐀𝐧𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫 𝐋𝐨𝐯𝐞 ~ JJ Maybank Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz