– Czyli czujesz się źle?
– Czuję się fatalnie. Mam dosyć szkoły, mam dosyć bycia uważaną za kogoś złego, mam dosyć tych głupich spotkań z panem i mam dosyć JJ'a Maybank'a - wyrzuciłam z siebie chyba o jedną rzecz za dużo.
– Rozwiń swoją wypowiedź Cynthio - Dominic patrzył na mnie swoim typowym, obojętnym wzrokiem. Nienawidziłam tego w psychologach, ich spojrzenia. Jestem pewna, że gdyby ich wzrok wyrażał chociaż trochę jakichkolwiek emocji, mieli by większą ilość otwartych przed nimi osób. Mężczyzna nie był pierwszym specjalistą, do którego zapisał mnie ojciec, ale był tak samo poważny i beznamiętny jak reszta.
– Męczy mnie przychodzenie tutaj. Jest to już chyba trzecie spotkanie, a nic mi nie pomaga.
– Mówiłaś, że nie potrzebujesz pomocy - spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. - Bierzesz leki?
– Nie - wyznałam szczerze. - Nie chcę być otumiona - jak to dziwnie brzmi z moich ust. Cynthia Johnson sprzed dwóch tygodni, powiedziała by co innego. - Wzięłam jedną tabletkę i źle się czułam. Mogę już iść?
– Siedzisz tu dopiero 10 minut. Opowiedz mi lepiej, kim jest JJ Maybank?
•••
Wbiegłam szybko do szkoły, mijając pijącego kawę dyrektora, do którego posłałam przepraszające spojrzenie. To już drugi raz jak się spóźniłam, ale to naprawdę nie była moja wina, że tata zapisał mnie do psychologa akurat na sobotnie poranki. Nie mogę mu powiedzieć o karze, bo wiem jak bardzo źle zareaguje, a ja nie chcę stracić jeszcze życia. Szybkim krokiem wchodziłam po schodach, kierując się do sali informatycznej, która na moje nieszczęście była na samej górze, tego przeklętego budynku. Zdyszana weszłam do pomieszczenia, opierając dłonie na kolanach, starałam się unormować oddech. Uniosłam wzrok na stojącego przede mną, wkurwionego blondyna.
– Znowu się spóźniłaś - powiedział niezbyt przyjaznym tonem, na co przewróciłam oczami i wzięłam się za mycie okien.
– Musiałam coś załatwić na mieście jeszcze - mój głos był łagodny, starałam się przynajmniej aby taki był. Domincowi powiedziałam, że mam dość tego, że każdy uważa mnie za sukę, co bardzo chcę zmienić. Małymi kroczkami. - Starałam się być na czas.
– Spóźniłaś się prawie 40 minut, niezłe starania - zakpił sobie ze mnie.
Cindy spokojnie, opanuj się.
– Maybank przestań sobie ze mnie kpić, staram się być miła, a ty to utrudnisz - powiedziałam zrezygnowana. - Podałbyś mi tą miskę? Proszę.
Wydusiłam z trudem ostatnie słowo, a ten znowu się zaśmiał. Zaczynam mieć już tego dość. Wzięłam głęboki wdech i sama sobie wstałam po to, o co go poprosiłam. Złapaliśmy miskę w tym samym momencie.
– Puść, już sobie wezmę - powiedziałam już trochę bardziej poddenerwowana.
– Potrzebuję jej, muszę umyć stoły.
– Masz od tego płyny - pociągnęłam miskę w swoją stronę. - A ja potrzebuję wody, bo od tych płynów będą smugi.
– O jejku, wiesz jak się myje okna, żeby smug nie było? - zrobił specjalnie minę pełną podziwu. - Jednak coś potrafisz.
– Wiesz ty co? - zapytałam i puściłam miskę, akurat jak ją mocno do siebie ciągnął, w rezultacie czego, cała woda wylała się na niego. - Skoro tak bardzo chcesz, to masz. Pójdę sobie po nową.
Powiedziałam i rzuciłam materiałową szmatkę do mycia na ziemię. Chwyciłam inną, dużo mniejszą miskę, która była rozmiarów takiej standardowej do zupy. Wychodząc z sali usłyszałam ciche suka, ale nie zwróciłam na to większej uwagi.
CZYTASZ
𝐀𝐧𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫 𝐋𝐨𝐯𝐞 ~ JJ Maybank
FanfictionByliśmy tylko zniszczonymi dzieciakami po przejściach, które znalazły w swoich ramionach ukojenie na cały ból, który wyrządził nam świat. ⓘ Opowieść jest wymyślona przeze mnie, wszelkie podobieństwa są przypadkowe. Postacie wykreowane przeze mnie t...