13. Rok starszy, a wciąż dziecinny.

180 14 69
                                    


Austin's POV

Obudził mnie głośny hałas zza drzwi mojego pokoju. Niedziela była u nas tak zwaną rosyjską ruletką. Albo od rana było spokojnie i cicho, albo już przed ósmą ktoś postanowił cię wkurwić. Dziś akurat padło na to drugie. Ledwo otworzyłem oczy, a już usłyszałem ciche pukanie do drzwi.

- Śpisz, tatusiu? - zapytał Dallas, czając się przy wejściu.

- Już nie. Co tam, mały? - zapytałem, przecierając twarz dłonią.

- Mogę położyć się z tobą? - mimo, że ten poranek nie należał do najlepszych, głos mojego syna zawsze poprawiał mi humor.

Nigdy nie pomyślałbym, że mogę tak kogoś pokochać. Początkowo bałem się rodzicielstwa, z resztą nie ma w tym nic dziwnego. W końcu miałem tylko dziewiętnaście lat. Jednak, gdy zobaczyłem go po raz pierwszy na rękach Maggie, poczułem się najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. I tak zostało do dzisiaj.

- Pewnie. Wskakuj tu. - odkryłem kawałek kołdry, żeby dzieciak mógł do mnie dołączyć.

Dallas po skończeniu pięciu lat poprosił o własny pokój. Rozśmieszyło to chyba całą moją rodzinę, ale zgodziłem się. Razem z tatą przerobiliśmy składzik, na mały pokój dla chłopca. Nie miałem zbytniego pola manewru, ale liczyłem, że w niedalekiej przyszłości Carson albo Olympia w końcu się stąd wyprowadzą.

- Jesteś wyspany? - zapytał, wtulając się w mój bok.

- Niestety nie, chłopie. A ty? - odgarnąłem mu włosy z czoła, zauważając, że zamknął powieki. - Chyba musisz iść do fryzjera, bo babcia zarzuci mi, że o ciebie nie dbam.

- Nie chcę do fryzjera. - wybełkotał i przytulił się mocniej.

- Chcesz chodzić z taką szopą? Dziewczynom się to nie podoba. - odparłem, również przymykając oczy.

- A ty podobasz się dziewczynom? - poczułem, jak nieco zadziera głowę do góry.

Wbrew pozorom nie. Zazwyczaj widziały we mnie tylko ładną buźkę i wyrzeźbione ciało. Nie interesował ich mój charakter, a kiedy już chciałem się przed jakąś otworzyć, stwierdzały, że jestem okropnym człowiekiem i urywały ze mną kontakt. Ja sam byłem bardzo nieufny. Miałem tylko garść zaufanych przyjaciół i nie miałem w swoim życiu miejsca na próżne kobiety. Poza tym odrzucał mnie fakt, że każda za mną latała i robiła wszystko, żebym tylko zwrócił na nią uwagę.

Wolałem zdobywać, a nie być zdobywany.

- Można powiedzieć, że się podobam. - te słowa brzmiały dziwnie w moich ustach, dlatego aż sam się roześmiałem.

- Czyli nie idę do fryzjera. - odpowiedział mi z pewnością w głosie, nawiazując do mojej fryzury.

- Jeszcze będziemy o tym rozmawiać, cwaniaku. - przytuliłem go mocniej.

Mimo, że Dallas chciał własny pokój, często przychodził do mnie w nocy lub rano, aby zwyczajnie się przytulić, a czasem nawet zasnąć. Tak jak teraz.

Nie wiem ile tak spaliśmy, ale w końcu obudziła nas mama, wołając naszą dwójkę na śniadanie.

Każdy rodzic zawsze ma swojego ulubieńca wśród dzieci. Niby wciskali te kity, że każdego kochają tak samo, ale to gówno prawda. Moi też mieli swoich. Dla taty oczkiem w głowie była Denver, do czasu, aż nie urodziła się nasza kruszynka, Olympia. Pewnie dlatego, że ta starsza miała jednak więcej cech mamy. Jeśli chodziło o mamę, odpowiedź była banalnie prosta, bo byłem to ja.

Co prawda rodzice nie mieli zbyt wielu powodów do bycia ze mnie dumnym i przez to też nie dogadywałem się z tatą, ale mama wciąż nie zmieniała swojego zdania. Ubóstwiała mnie.

Maybe Next Time Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz