25. MecenAs w rękawie.

122 9 106
                                    


Niepewnie weszłam do pomieszczenia, a wzrok dwóch mężczyzn od razu spoczął na mnie. Wymienili ze sobą spojrzenia, jakby moja obecność tutaj i tak była tylko formalnością.

- Panienka Safford, jak mniemam. Chcielibyśmy zadać ci kilka pytań. Porucznik Bryan Rimes, a to sierżant Rick Branigan.

- O co chodzi? - odchrząknęłam, próbując zachować spokój.

- Dostaliśmy zgłoszenie o możliwym popełnieniu przestępstwa. Musimy to zweryfikować. - jeden z mężczyzn wskazał mi gestem dłoni, abym usiadła przy stole.

- Z całym szacunkiem, ale chyba musiało się panom coś pomylić. - prychnęłam, a ci dwaj znów na siebie spojrzeli.

- W takim razie zadam ci jedno, kluczowe pytanie. Czy łączy cię jakikolwiek bliższy stosunek z niejakim panem Etanem Montgomerym?

Przez chwilę moje ciało zastygło w miejscu. Nie ruszałam żadną kończyną, nie mrugałam, a nawet zapomniałam oddychać. Musiałam jednak zachować zimną krew, aby głupie zarzuty Jerry'ego okazały się tylko stekiem bzdur. Liczyło się każde słowo, które wypowiem od tej chwili.

- Nie wydaje mi się, żeby był bliski. Raczej formalny. - odetchnęłam spokojnie.

- Czuję, że trochę tu sobie posiedzimy, Rick. - zaśmiał się mężczyzna z ciemnymi włosami i lekkim zarostem.

- Słuchaj, dziecino. Jeśli będziesz z nami współpracować, będziemy w stanie ci pomóc. Jeśli cię czymś szantażował albo zrobił ci krzywdę, po prostu powiedz. - odezwał się drugi, siadając na krześle.

- Etan to najwspanialszy człowiek na świecie. Nigdy by mnie nie skrzywdził. - wypaliłam bez zastanowienia. Momentalnie zacisnęłam pięści, mając ochotę uderzyć głową o kuchenny blat.

- Skoro kłamstwa mamy już za sobą, to teraz zacznijmy rozmawiać. Jak bliska była wasza relacja? Doszło między wami do zbliżenia? - porucznik podrapał się po brodzie, nie urywając ze mną kontaktu wzrokowego.

Jego spojrzenie było bardzo nieprzyjemne. Miał około pięćdziesiąt lat, ale wyglądem przypominał raczej rzeźnika, a nie policjanta. Ciemne, paraliżujące tęczówki przeszywały mnie na wylot, zapewne głodne mojej odpowiedzi. Wiedziałam, że obaj mężczyźni liczyli na grubą sprawę. Lawton nie jest zazwyczaj związane z przestępczością, dlatego mundurowi mają tu mało roboty. Przez moje dłuższe milczenie, drugi mężczyzna poruszył się niespokojnie i również na mnie spojrzał.

- Chcę tylko zaznaczyć, że składanie fałszywych zeznań, to przestępstwo, panno Safford. - stuknął palcami po drewnianej powierzchni.

Byłam przerażona. Szybko zeskanowałam przestrzeń wokół mnie. Niestety, nigdzie nie dostrzegłam mojej mamy, Austina, czy nawet taty. Byłam pewna, że jeszcze przed chwilą mi towarzyszyli. Zostałam sama.

- Okej, coś nas tam łączyło. Nikt z nas nie określi tego jako związek, więc to po prostu dziwnie bliska relacja. A co do współżycia, mam siedemnaście lat. Znam się nieco na prawie i wiem, że stosunek płciowy dozwolony jest w Oklahomie od szesnastego roku życia.

- W pewnym stopniu masz rację. Nie byłoby to przestępstwem, gdyby nie było w tym znęcania się, szantażów, molestowania seksualnego lub jak w twoim przypadku wszystkich tych rzeczy. Plus pan Montgomery jest twoim nauczycielem, co jeszcze bardziej go pogrąża.

- W naszej relacji nie było żadnej z tych okropnych rzeczy. Traktował mnie bardzo dobrze, nigdy nie zrobił mi krzywdy.

- Słuchaj, Olympia. Rozumiemy, że możesz być w szoku albo że się go boisz. To normalna reakcja. Jednak twoje kłamstwa na niewiele się tu zdadzą, ponieważ pan Montgomery do wszystkiego się przyznał. Zmusił cię do tych wszystkich rzeczy, więc poniesie za to konsekwencje.

Maybe Next Time Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz