15. Duchy przeszłości, to najgorsi wrogowie.

199 13 102
                                    


  Obudziłam się przez silny zapach lawendy, który uderzył we mnie, jak tsunami. Byłam wyczulona na nowe zapachy, ponieważ większość życia spędziłam w swoim domu, a mama prała wszystko, co tylko mogła w jej ulubionym proszku, o dziwnym, bliżej nieokreślonym zapachu.

  Jak na pokój siedmiolatki musiałam przyznać, że był całkiem wypasiony. Oprócz miliona zabawek, miała nawet swój własny laptop, czego w duchu jej zazdrościłam. Nie mogłam oczywiście pominąć wielkiego łóżka, które spokojnie mogłoby pomieścić z trzy osoby. Najbardziej dziwiło mnie, że przeważał tu kolor zielony. Zazwyczaj małe dziewczynki lubią wszystko, co różowe i słodkie.

  Przetarłam oczy i wygramoliłam się z puchowej kołdry, aby następnie stanąć na mięciutkim dywanie. Chwyciłam w ręce telefon i włączyłam internet, a powiadomienia zaczęły napływać jedno po drugim. Nawet Etan znów napisał mi „dzień dobry". Nie odpisałam mu na ostatnią wiadomość, sama nie wiem dlaczego. Chyba po prostu byłam w zbyt wielkim szoku. Przez pewien moment nie mogłam uwierzyć w to, że jest prawdziwa, ale po czterdziestym przeczytaniu jej w myślach, udało mi się w końcu opanować podekscytowanie. Niestety, szybko zasnęłam i nie odpisałam mu nic. Trochę się bałam, że przekreśliłam tym naszą relację, bo przecież mógł się obrazić. Na szczęście były to tylko czarne scenariusze.

  Zauważyłam również mnóstwo wiadomości od Mirandy. Zasypała mnie pytaniami o Sam'a, o którym zdążyłam jej co nieco wspomnieć. Zabawne, rozmawiałam z tym chłopakiem niecałą godzinę, a zdążył zadomowić się w mojej głowie. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale był całkiem śmiesznym kontrastem w porównaniu do Etan'a, który zamieszkał tu chyba na dobre.

  - Śpisz? - usłyszałam męski głos po drugiej stronie drzwi.

  - Nie. Możesz wchodzić. - odpowiedziałam, z powrotem siadając na łóżku.

  Do pokoju, który właśnie zajmowałam wszedł powoli mój brat Carson. Rzucił się na łóżko, wydając przy tym dziwny dźwięk.

  - Coś się stało? - kątem oka zauważyłam, że chłopak przymknął powieki.

  - Nie czuję się komfortowo w tym pokoju. Brak jakichkolwiek mebli i kurzu na nich doprowadza mnie do szału. Gapię się w sufit i zmuszony jestem myśleć o rzeczach, o których nie chcę nawet pamiętać. Zawsze tak mam w ciasnych pomieszczeniach. Chyba przeniosę się na kanapę.

  - Zawsze możesz spać ze mną. To łóżko i tak jest ogromne, spokojnie pomieści nas dwóch. - uśmiechnęłam się do niego, a on na moje słowa podskoczył i mocno mnie przytulił.

  - Dziękuje, zgredku. Chociaż ty dasz mi tą namiastkę domu. - wydukał, nie przestając mnie ściskać.

  - Przyznaj się, czekałeś tylko, kiedy ci to zaproponuję. Poza tym, aż tak tęsknisz za domem? Jesteśmy tu dopiero drugi dzień. - odparłam, bo faktycznie mnie to zastanawiało.

  - Nie, że tęsknie, ale za każdym razem, kiedy wyjeżdżam lubię mieć coś z domu przy sobie. - westchnął i znów opadł na łóżko.

  - Ty sobie żartujesz? Jest tu cała nasza rodzina, a tobie wciąż brakuje domu? - myślałam, że padnę. Pierwszy raz słyszałam z ust Carsona takie głupoty.

  - To nie to samo. Wiadomo, kocham wszystkich, ale to ty jesteś dla mnie takim ciepłem domowym. Nawet od rodziców nie czuję tego tak, jak od ciebie.

  Przyjemny dreszcz rozlał się po moim wnętrzu, kiedy dotarły do mnie te słowa. Nie sądziłam, że jestem tak bliska Carsonowi, chociaż zawsze powtarzałam wszystkim, że mam z nim najlepszy kontakt. Niemal od razu przylgnęłam do niego swoim ciałem, nie mając zamiaru go puszczać.

Maybe Next Time Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz