Szła żwawo pustym korytarzem. Mijała ciemne ściany, z których odpadały fragmenty farby, schody dłużyły jej się niemiłosiernie, ale chciała po prostu jak najszybciej uciec do dormitorium, schować się i nie wychodzić przynajmniej do końca dnia. W jej głowie uczucia mieszały się ze sobą- strach i złość, rozczarowanie i obrzydzenie, wręcz wstręt. Jak mogła być tak głupia? Malfoy od dawna jej sugerował, że z Mattem coś było nie tak. Dlaczego ten jeden raz mu nie uwierzyła? Dosłownie wszystko przemawiało za tym, że mówił prawdę, ale ona była zbyt zaślepiona, żeby cokolwiek zauważyć. Dopiero teraz wszystko układało się w całość. Unikanie rozmów o Voldemorcie, jego strój w trakcie drugiego zadania, to, że zawsze nosił ubrania z długim rękawem i nawet przy niej ich nie zdejmował. Musiała zobaczyć to na własne oczy, żeby uwierzyć, że to prawda. I w tym wszystkim Malfoy, który od tak dawna ją ostrzegał, a ona w całej swojej głupocie mu nie wierzyła. Pozwolił jej wejść we własne myśli, pokazał jej tamto wspomnienie i wszystko po to, żeby w końcu dowiedziała się prawdy. Była przekonana, że to, co zrobił, było potwornie nielojalne i gdyby ktokolwiek się dowiedział, chłopak mógłby mieć naprawdę spore problemy. Nie mogła jednak tego tak zostawić. Za żadne skarby nie potrafiłaby dalej udawać, że wszystko w porządku.
Nagle czyjaś dłoń pociągnęła ją mocno w bok i Hermiona wylądowała opierając się o czyjś tors.
- Cześć, skarbie- mruknął Matt.
Dziewczyna na dźwięk jego głosu odskoczyła na pół metra.
- Nie zbliżaj się do mnie- powiedziała.
Ciemnowłosy zmarszczył brwi. Trzeba było przyznać, że swoją urodą dorównywał, a chyba nawet przerastał Malfoy'a. Tak jak teraz, kiedy z niezrozumieniem się jej przypatrywał. Włosy opadały mu niedbale na czoło, a atletyczna sylwetka rysowała się delikatnie pod koszulką- oczywiście z długim rękawem. Wyglądał prawie niewinnie. Jego urok zdecydowanie działał na jego korzyść i świetnie pomagał mydlić jej oczy. Oczywiście, mogła się spodziewać, że jeśli zainteresował się nią ktoś TAKI, coś musiało być nie tak. W swojej naiwności pomyślała jednak, że może choć ten jeden raz los się do niej uśmiechnął.
Spojrzał na nią z żalem i zrobił krok w jej stronę. Cofnęła się.
- Co się stało, Hermiono?- spytał cicho.
- Jak śmiesz- warknęła- jak śmiesz dalej udawać i robić ze mnie idiotkę?
Chłopak przekrzywił głowę i zacisnął szczękę.
- Wiem, kim jesteś, Matthew Todorovie- powiedziała pewnie.- I nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
Jego twarz poblakła, ale w jego zielonych oczach zauważyła zrozumienie.
- Jak się dowiedziałaś?
- To nieistotne!- krzyknęła.- Liczy się fakt, że już wiem o twoich wszystkich kłamstwach! Nigdy nie patrzyłeś na mnie na serio, to wszystko było jednym wielkim kłamstwem. Mogłam się tego spodziewać...
- Hermiono- złapał ją za nadgarstek- to nie tak. To znaczy tak, z początku chodziło o coś innego. Ale naprawdę się w tobie zakochałem.
- Jesteś żałosny- wyrwała rękę.- Więcej mnie nie oszukasz. Już nie. A wiesz co jest najbardziej absurdalne w tym wszystkim? Że to ty miałeś być osobą, która ochroniłaby mnie przed złem świata, a to Malfoy cały czas próbował uratować mnie przed tobą. Od samego początku miał rację, a ja jak głupia dałam się zwieść opowieści o psie! Nie waż się więcej do mnie zbliżać.
Matt roześmiał się w głos, przez co Hermionę przeszły ciarki.
- A więc to o niego chodzi, tak?
CZYTASZ
Tu i teraz ~ Dramione
FanfictionTurniej Trójmagiczny to nie lada wyzwanie w pojedynkę. Ale staje się jeszcze gorszy, jeśli dwójka największych wrogów musi współpracować, żeby wygrać. Ona- miła, mądra, inteligentna, nieczystej krwi czarownica. On- zimny, arogancki, nieczuły Śmierci...