Rozdział 48 - Saper

688 25 5
                                    

Kiedy szła zapłakana do Harry'ego, nie sądziła, że wszystko mu powie. Nie spodziewała się, że tak ogromny ciężar ciążył na jej barkach od dłuższego czasu. Nie sądziła, że odważy się otwarcie przyznać do tego wszystkiego, co zrobiła i co chciała zrobić. Nie pomyślałaby, że zdradzi mu tajemnice, które nawet nie były jej własnością. Wszystko poszło jednak inaczej, niż to zaplanowała.

Po tamtej nocy całkiem przestała być sobą. Draco wyszedł i od tamtej pory nie widziała go ani razu. Nie pojawiał się na zajęciach ani na posiłkach, a zamiast niego jego rzeczy odebrał Blaise. Codziennie oglądała zbolałą minę Ginny, która bez wątpliwości domyślała się, że między nimi doszło do nieporozumienia. Ale czy to można było w ogóle nazwać nieporozumieniem? Hermiona wyznała mu praktycznie miłość, a Ślizgon stwierdził, że ona byłaby jego błędem. Nieporozumienie? Nie. Odrzucenie? Jak najbardziej. 

Oczywiście fakt, że była pijana miał swój wpływ na jej zachowanie, jednak następnego ranka poczuła się znacznie gorzej. Po pierwsze żałowała swojej nadmiernej szczerości, a po drugie po prostu miała złamane serce. Mimo że była świadoma, że nie mogło im wyjść, jakaś spora część niej miała nadzieję, że tym razem się myli. Niestety.

Gdyby mogła wrócić do poprzedniego stanu rzeczy, zrobiłaby to bez namysłu. Teraz czuła się jeszcze gorzej niż sądziła, że jest to możliwe. Może dobrze, że nie musieli się widywać, tak chyba było lepiej dla nich obojga. W końcu on nie miał ochoty jej oglądać, a ona ponad wszystko wstydziłaby się spojrzeć mu w oczy.

Z całej jej depresji wynikła tylko jedna dobra rzecz. Faktycznie porozmawiała szczerze z Harrym i wszystko mu opowiedziała, a on nie był już zły ani rozczarowany jej zachowaniem. Zawsze jakoś potrafił ją zrozumieć, nawet teraz, kiedy miał na głowie swoje dużo poważniejsze problemy. Po ich spotkaniu nieco jej się poprawiło, choć wciąż miała obawy. Za dwa dni miało się odbyć ostatnie zadanie Turnieju Trójmagicznego, a ona i Malfoy byli mówiąc delikatnie w niezręcznych stosunkach.

Po co było jej to wszystko? Powinna była zająć się nauką, przyjaciółmi i obowiązkami prefekta zamiast tego. Tak bardzo chciała wymazać z pamięci to, co zaszło...


Usiadła na brzegu jeziora, w ulubionej lokalizacji Dracona. Wiedziała, że nie przyjdzie w miejsce, które sam jej pokazał, to stworzyłoby przecież ryzyko spotkania. Wyprostowała nogi, zatrzymując czubki butów tuż przed granicą wody. Tafla była spokojna, niczym niezmącona, gładka jak powierzchnia lustra. Słońce zachodziło na horyzoncie, rzucając pomarańczowo-czerwone światło na świat dookoła i ukazując go dużo piękniejszym niż był naprawdę. Masywny budynek zamku wyglądał imponująco na tle różnokolorowego nieba i nawet Zakazany Las nie wydawał się być tak straszny jak zwykle. Wiał lekki wiatr, ale mimo tego było wystarczająco ciepło, żeby siedziała w samej letniej sukience. W końcu lato zbliżało się wielkimi krokami.

Musiała przyznać, że Malfoy dobrze wybrał to miejsce. Tu był właśnie najpiękniejszy widok w całej okolicy i Hermiona ledwo powstrzymywała się przed westchnięciem zachwytu. Położyła się na plecach, opierając cały ciężar ciała na zielonej, soczystej, miękkiej trawie. Po niebie krążyły puszyste, białe obłoki przypominające kształtami przeróżne stworzenia. Hermiona wyobrażała sobie, jak chmury zmieniały się w żywe i ganiały po niebie.

W pewnym momencie coś z lewej strony zaszeleściło. Początkowo to zignorowała, jednak szelesty zamieniły się w mruknięcia. Niechętnie uniosła głowę, a jej oczom ukazał się lis- animag, którego opatrzyła.

- To ty- bardziej stwierdziła niż zapytała.

Drobne zwierzę niepewnie podeszło bliżej niej i potrąciło ją czubkiem mokrego nosa, a później wsunęło się pod rękę i ułożyło wygodnie obok niej. Hermiona uśmiechnęła się łagodnie i pogłaskała lisa po główce.

Tu i teraz ~ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz