pov:mata
- Jebać to gówno, kurwa - powiedziałem wkurwiony kiedy znowu nic nie przychodziło mi do tego pustego łba.
Musiałem się uspokoić, więc wyszedłem na balkon zapalić papierosa.
Stałem tak na tej pizgawicy i myślałem.
Myślałem o dziwo o moich uczuciach. Nieczęsto to robię, ale teraz jednak coś mnie podkusiło. Spojrzałem na tlącego się w mojej dłoni papierosa, który z każdą sekundą coraz bardziej się wypalał.
- Kurwa, nie może się zmarnować. - powiedziałem i szybko zaciągnąłem się petkiem. Odprężające...
Chwilę później ktoś zaczął drzeć mordę. Na początku miałem to w dupie, ale nagle się zorientowałem, że ten debil woła moje imię. Spojrzałem w dół.
Ja pierdole.
Zapomniałem totalnie, że żaba miał do mnie dziś wpaść. Kurwa jak mogłem zapomnieć?
Chwila,
ja cały czas o czymś zapominam.
Teraz odpowiedź na to pytanie jest oczywista.
- No kurwa raczysz się odezwać, czy będziesz tak stał do rana? - zapytał podirytowany Zawistowski, widać było, że już tchu mu zabrakło.
Zaśmiałem się.
- To po co się drzesz, skoro możesz kurwa jak człowiek wejść normalnie do środka. - powiedziałem w dalszym ciągu kisnąc z Matiego.
Czy to nie zabrzmiało dwuznacznie?
...wejść do środka...
Nie, chyba nie.
Dobra, jebać.
Jednak nie tylko ja miałem takie wrażenie, bo Mateusz się na chwilę zmieszał, ale się chyba otrząsnął i znowu się uśmiechnął.
Znowu jakby był na haju.
- To może w takim razie byś mi otworzył łaskawie? - zapytał znowu. Kurwa czy tylko ja tu się czuję jak w jakimś pieprzonym przedstawieniu o „Romeo i Julii"?
- Przecież podawałem ci ostatnio kod do klatki. - powiedziałem i od razu westchnąłem. Dosłownie ostatnio się mnie pytał o ten pieprzony kod. Prosty jest tylko sześć znaków...
- Przyznam to z niechęcią, ale mam tak samo słabą pamięć jak ty. - westchnął i położył ręce na biodrach pokazując swoją postawą to jak bardzo jest tym załamany.
- Ty chyba nie wiesz o czym mówisz. Nikt nie ma tak słabej pamięci jak ja, napewno przesadzasz. - odpowiedziałem i machnąłem lekceważąco ręką. Nikt mnie nie pobije w tej dziedzinie.
Chociaż, nie wiem czy jest się czym chwalić.
Nie ważne!
- Po prostu się rusz i mi otwórz. - dopowiedział podchodząc bliżej drzwi wejściowych.
Zgasiłem końcówkę papierosa w popielniczce i wszedłem z powrotem do salonu i przeszedłem do korytarza, bo KTOŚ się dobijał dzwonkiem.
Ja pierdole, przecież już mu mówiłem, że idę mu otworzyć.
Po chwili Zawistowski był już przed drzwiami. Otworzyłem mu, bo nie miałem innego wyboru przecież.
Ah, jak to męczeńsko zabrzmiało.
- Po chuj tak napierdalałeś tym dzwonkiem? - zapytałem wzburzony - Nie jestem głuchy. - dodałem już spokojniej.
- Musiałem cię jakoś pospieszyć, bo tak się z tym ślimaczyłeś, że szkoda słów. Pizga na dworze, a tu jest cieplej. - powiedział i potarł swoje ramiona, by pokazać mi to JAK bardzo jest mu zimno. Debil...
CZYTASZ
Miłość rośnie wokół nas || mata x żabson
Fanfictionprzepraszam bardzo za to co tu powstało ❗️występują wulgaryzmy (dużo ich tam)❗️