7

219 7 26
                                    

pov:mata

- Gdzie ty do kurwy jesteś? - zapytał głos, którego jeszcze nie rozpoznałem, bo dopiero co kurwa wstałem. Mój mózg nie przyswaja jeszcze takich rzeczy od razu po przebudzeniu.

- Co? - zapytałem głupio.

- Co co? Miałeś tu być już dwie godziny temu. - powiedział ten jebany głos nadal nie wiem kogo.

- Ale kto mówi? - zapytałem w końcu.

- Ja pierdole, nie osłabiaj mnie... - ten ktoś po drugiej stronie chyba się trochę załamał moim zachowaniem, no ale to kurwa nie moja wina, że mnie obudził - Walczuk. - powiedział już spokojniej.

- Aaaa, dobra. No sory stary, obudziłeś mnie, więc jeszcze nie zczaiłem kto mówi. - powiedziałem przecierając oczy jedną ręką.

- To ty jeszcze kurwa śpisz?! - krzyknął Janusz do słuchawki. Ja pierdole, za chwilę chyba ogłuchnę jak tak dalej pójdzie - Kończy mi się cierpliwość do ciebie, naprawdę. - westchnął poirytowany Janek.

- A która jest godzina tak w ogóle? - zapytałem - I jeszcze jaki jest dzień tygodnia i rok?

- Ehh, jest czwartek, godzina 12:54, rok 2022. Jeszcze miesiąc ci podać? - dopytał kpiąco.

- Jeśli możesz... - powiedziałem ciszej, żeby nie poddenerwować Walczuka jeszcze bardziej.

- Kwiecień - odpowiedział krótko.

- Okej, dziękuje za uzmysłowienie mi informacji na temat teraźniejszości. - powiedziałem wstając niechętnie z łóżka.

- To są kurwa podstawowe informacje! - powiedział trochę głośniej - Jeśli nie pojawisz się w nobocoto za pół godziny, to nie chcesz wiedzieć co ci zrobię. - dodał poważniej Janusz.

- Uuu, ale groźnie. - powiedziałem, zaglądając do lodówki, w której swoją drogą znowu nie ma nic, a przecież dwa tygodnie temu robiłem zakupy!

Chwila, to chyba trochę długo jednak.

Dobra, chuj w to.

Zrobię zakupy jutro.

Mhm, wmawiaj sobie.

Jebana podświadomość.

- Słuchasz mnie? - zapytał zbity z tropu Walczuk.

- Co? A tak, tak. - dopowiedziałem szybko. Bo się jeszcze znowu zdenerwuje...

- Do zobaczenia za pół godziny. - to było ostatnie co powiedział Janek i się rozłączył.

Ja pierdole.

Nie chcę mi się.

Poszedłem do kibla się odlać i wróciłem do sypialni, by się ubrać. Wziąłem pierwsze lepsze ubrania i bokserki i wróciłem do łazienki. Wziąłem nawet prysznic, nieczęsto to robie, więc jest się czym chwalić.

Ja pierdole...

Co jest ze mną nie tak?

Kiedy już ubrany wyszedłem z łazienki to od razu pokierowałem się do wyjścia. Założyłem buty na rzepy i wyszedłem z mieszkania.

Teraz trzeba tylko dotrzeć do nobocoto.

Poszedłem na przystanek autobusowy i przejrzałem rozkład. Mój autobus będzie za 7 minut. Nie jest źle.
Założyłem słuchawki, które o dziwno miałem w kieszeni dżinsów. Włączyłem sobie playlistę amfisbeny Igiego i Żabsona.

Lubię ją całkiem.

Wiem jak to absurdalnie i choro brzmi, ale pomaga mi się odprężyć i zrelaksować.

Czy to jest dziwne?

No kurwa napewno.

To w końcu rap.

Dobra, koniec tych ckliwości, muszę zapalić petka.

Po chwili wsiadłem już do busa i pojechałem do studia.

Wszedłem do nobocoto i pokierowałem się do pomieszczeni gdzie Walczuk siedzi 24/7, dosłownie. On nigdy z tamtąd nie wychodzi.

Kiedy otworzyłem drzwi to zobaczyłem, że w pokoju jest jeszcze Solar z Magdą Dubrawską, Jan-rapowanie, Szyman oraz Sebastian z Pauliną. Niezłe grono.

- Hej. - przywitałem się z każdym i usiadłem obok Solara na kanapie.

- Dłużej się nie dało? - zapytał zmęczony już Janusz. Jest dopiero po 13:00. Chłop musi kiedyś w końcu wrócić do domu.

- Dało, bo mnie obudziłeś. - powiedziałem zirytowany - A po co tak w ogóle miałem tu przyjść? - zapytałem, bo szczerze nie miałem pojęcia, chyba, że znowu o czymś zapomniałem...

- Boże, mieliśmy poprawić refren tej nutki co teraz będzie niedługo wypuszczana. - odpowiedział Walczuk.

- No dobra, to już wchodzić? - zapytałem Janka, wskazując na kabinę.

- Tak, już. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. - odpowiedział.

Wstałem leniwie z kanapy i już zmierzałem do tego by wejść do kabiny, ale przerwał mi głoś Magdy:

- Czy to nie jest przypadkiem bluza Zawistowskiego?

Spojrzałem na nią, nie wiedząc o co chodzi i spojrzałem na bluzę, którą miałem na sobie.

Kurwa mać.

No tak, bluza Matiego.

Rzesz kurwa akurat do nobocoto musiałem ją założyć.

Poleciał mentalny face palm.

Jak można być tak głupim?!

Dobra, chuj w to, coś się wyjaśni.

Kogo ja próbuję przekonać?

Kurwa...

- Nie. - odpowiedziałem szybko.

Ja pierdole, no debil!

- Serio? - zapytała zdziwiona - Ostatnio, kilka dni temu z nim rozmawiałam to miał taką samą bluzę i mówił, że potem idzie do ciebie. - powiedziała podejrzliwie. Kurwa, skubana szybko połączyła fakty.

Graj na czas kurwa!

- Yyy... - już chciałem coś powiedzieć, ale ktoś za mną mi przerwał.

- Ooo! Moja bluza. - no kurwa Zawistowski. Jebać cię.

Westchnąłem i się powoli odwróciłem w stronę Mateusza.

Ja pierdole, wyglądał cholernie dobrze.

Dlaczego ja przy nim wyglądam jak menel?

Nawet w jego bluzie wyglądam przy nim jak menel.

- Ciebie też miło widzieć Mati - powiedziałem, tym samym zbijając go z tropu.

- Co? - na początku nie zczaił, ale po chwili uśmiechnął się lekko - Dobrze cię widzieć. - powiedział i splótł ręce za plecami.

Chyba wszyscy w pomieszczeniu się na nas dziwnie patrzyli, ale wyjebane w nich.

- Ehm, Michał idziesz? - zapytał cicho Janusz.

- Tak, tak. - powiedziałem i oderwałem swój wzrok od Zawistowskiego. Podszedłem do kabiny i do niej wszedłem, od razu zakładając słuchawki.

Z tego co zdążyłem jeszcze zauważyć to reszta zaczęła ze sobą zawzięcie rozmawiać. Po chwili już byłem w pełni skupiony na muzyce w moich słuchawkach. No prawie w pełni, bo jakaś część mnie dalej myślała o Zawistowskim i o jego słodkim uśmiechu, który teraz już nie wygląda jakby był na haju.

Miłość rośnie wokół nas || mata x żabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz