16

163 10 12
                                    

pov: żabson

- Czemu to gówno jest takie drogie? - zapytał zbulwesowany Michaś, przeglądając kolejne rodzaje misek w Ikei. - Jak rzygam na kacu to prędzej pobiegnę do kibla, niż podpierdolę kosztowną miskę z kuchni z jakiejś tam jebanej szafki, więc co za różnica. I to głębokie i to głębokie, nie będę płacić tyle za jakieś jebane miski.

- Dobrze, to będziesz rzygał do kibla, ale ja potrzebuję misek do kuchni, a nie do twoich wymiocin. - odpowiedziałem i wyrwałem z rąk Michała naczynię.

Robienie tych zakupów do naszego nowego mieszkania jest bardziej męczące, niż bym się tego spodziewał. Myślałem, że zakupy z kobietą są trudne. No cóż, wystarczy Michał.

- Odkąd wyremontowaliśmy to mieszkanie, chłopacy cały czas się domagają parapetówy. Musimy tylko zrobić te pierdolone zakupy, porozkładać te wszystkie rzeczy i już będziemy mogli się wprowadzić. - powiedział i wyszczerzył się do mnie. - Więc im szybciej to zrobimy, tym szybciej będziemy mieszkać razem. No chodź pospiesz się. - dokończył i złapał mnie za rękę i pociągnął mnie dalej, tak żeby być coraz bliżej wyjścia.

- Misiek, poczekaj. Wózek tam został. - wysapałem i zacząłem go ciągnąć w stronę, z której ruszyliśmy.

- To niech tam zostanie. Wtedy będzie jeszcze szybciej! - dopowiedział i z powrotem zaczął ciągnąć mnie w przeciwną stronę.

***

- No wiesz ty co. Nie kupiliśmy wszystkich rzeczy. - powiedziałem, wkładając naczynia do bagażnika.

- To pójdziesz kiedyś z Sarą i dokupicie wszystko. Ona na pewno ci pomoże. - odpowiedział przekonany swego Michał, również wkładając zakupy.

Spojrzałem na niego wymownym wzrokiem i pokręciłem ze zrezygnowaniem głową.

- Po prostu wsiadaj do auta i mnie nie denerwuj. - powiedziałem i machnąłem ręką w kierunku drzwi.

- Przepraszam. - odpowiedział szybko i ze skruchą Michaś, spuszczając głowę i wsiadając do samochodu.

Zaśmiałem się pod nosem i również wsiadłem do auta.

- To co jedziemy do nobocoto? - zapytał uśmiechając się do mnie ostrożnie, aby jeszcze bardziej mnie nie zdenerwować, chociaż już się nie gniewałem, ale on nie musiał jeszcze tego wiedzieć. 

Śmieszne i urocze zarazem.

- Jasne, muszę ponarzekać Januszowi na twoje dzisiejsze zachowanie. - odpowiedziałem i wyjechałem z parkingu Ikei.

Po chwili położyłem rękę na jego udzie, ale ten nijak nie zareagował, tylko dalej wpatrywał się w ekran swojego telefonu.

Kurwa, już się przyzwyczaił skurczybyk.

Po jakiś 20 minutach byliśmy już w studiu. Weszliśmy od razu do pomieszczenia, gdzie zawsze przesiaduje Janusz, a pierwsze słowa jakie usłyszeliśmy to:

- I tak macie zamiar świętować waszą półrocznicę?!? - wykrzyknął z niedowierzaniem Janek. - Pojebało was?!

- Czekaj, co? - zapytałem zdezorientowany, trzymając cały czas Michała za rękę.

- Niech tylko się Wyguś o tym dowie! - znowu krzyknął i sięgnął po telefon.

- Półrocznica...co? - zapytał tym razem Matczak, zamyślając się przy tym.

Po chwili było już słychać rozwścieczony głos Wyguli:

- Co do kurwy? Że co oni wyprawiają? Każ im się z tamtąd wynosić, albo czekaj sam im powiem. Daj mi ich na głośnik.

- Nie wysilaj się Franek, już wszystko słyszeliśmy. - powiedziałem głośniej, żeby mnie usłyszał. - A czy ktoś mógłby mi wyjaśnić co „półrocznica" oznacza i dlaczego mamy wyjść? - dopytałem jeszcze bardziej zdezorientowany.

- Co tu jest do wyjaśniania? Oni są po prostu popierdoleni. - odpowiedział za nich Michał wyrzucając nasze ręce do góry.

Oh, co ja bym bez niego zrobił?

Jaki on spostrzegawczy.

Niech powie mi coś czego nie wiem...

Zamyślałbym się dłużej, ale z letargu wyciągnął mnie znowu rozdrażniony głos:

- My jesteśmy popierdoleni? To wy nie umiecie w związek! WASZ związek! - krzyknął Wyguś.

- Właśnie! Ale skoro jesteście tacy nie kumaci to wam wytłumaczę. - dopowiedział Walczuk, patrząc na nas karcąco. - Półrocznica to znaczy, że jesteście już pół roku w związku i musicie przecież świętować!
- wykrzyknął Janek, wyrzucając ręce do góry z oburzeniem.

- Czyli mamy teraz wyjść, tak? - dopytał Michaś dla pewności. - I jechać, gdzieś na jedzenie.

- Dokładnie tak Michałku. Szybko się uczysz. - odpowiedział Janusz i normalnie byłem pewny, że za chwilę poklepie mojego chłopaka po głowie za posłuszność.

Bez słowa wyszliśmy już z nobocoto, bo tamci zaczęli nas przerażać i pokierowaliśmy się prosto do auta.

- Okej, to skoro mamy świętować naszą półrocznicę to mam pomysł. - powiedział w pewnym momencie Michał, kiedy staliśmy na czerwonym świetle. - Ty, ja , fifa i butleka czystej w naszym nowym mieszkaniu. - dokończył szczerząc się szeroko i przybliżając swoją twarz w moją stronę.

- Oh, jak ja cię kocham. - wykrzyknąłem i pocałowałem go w usta.

Miłość rośnie wokół nas || mata x żabsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz