pov: żabson
- Czemu to gówno jest takie drogie? - zapytał zbulwesowany Michaś, przeglądając kolejne rodzaje misek w Ikei. - Jak rzygam na kacu to prędzej pobiegnę do kibla, niż podpierdolę kosztowną miskę z kuchni z jakiejś tam jebanej szafki, więc co za różnica. I to głębokie i to głębokie, nie będę płacić tyle za jakieś jebane miski.
- Dobrze, to będziesz rzygał do kibla, ale ja potrzebuję misek do kuchni, a nie do twoich wymiocin. - odpowiedziałem i wyrwałem z rąk Michała naczynię.
Robienie tych zakupów do naszego nowego mieszkania jest bardziej męczące, niż bym się tego spodziewał. Myślałem, że zakupy z kobietą są trudne. No cóż, wystarczy Michał.
- Odkąd wyremontowaliśmy to mieszkanie, chłopacy cały czas się domagają parapetówy. Musimy tylko zrobić te pierdolone zakupy, porozkładać te wszystkie rzeczy i już będziemy mogli się wprowadzić. - powiedział i wyszczerzył się do mnie. - Więc im szybciej to zrobimy, tym szybciej będziemy mieszkać razem. No chodź pospiesz się. - dokończył i złapał mnie za rękę i pociągnął mnie dalej, tak żeby być coraz bliżej wyjścia.
- Misiek, poczekaj. Wózek tam został. - wysapałem i zacząłem go ciągnąć w stronę, z której ruszyliśmy.
- To niech tam zostanie. Wtedy będzie jeszcze szybciej! - dopowiedział i z powrotem zaczął ciągnąć mnie w przeciwną stronę.
***
- No wiesz ty co. Nie kupiliśmy wszystkich rzeczy. - powiedziałem, wkładając naczynia do bagażnika.
- To pójdziesz kiedyś z Sarą i dokupicie wszystko. Ona na pewno ci pomoże. - odpowiedział przekonany swego Michał, również wkładając zakupy.
Spojrzałem na niego wymownym wzrokiem i pokręciłem ze zrezygnowaniem głową.
- Po prostu wsiadaj do auta i mnie nie denerwuj. - powiedziałem i machnąłem ręką w kierunku drzwi.
- Przepraszam. - odpowiedział szybko i ze skruchą Michaś, spuszczając głowę i wsiadając do samochodu.
Zaśmiałem się pod nosem i również wsiadłem do auta.
- To co jedziemy do nobocoto? - zapytał uśmiechając się do mnie ostrożnie, aby jeszcze bardziej mnie nie zdenerwować, chociaż już się nie gniewałem, ale on nie musiał jeszcze tego wiedzieć.
Śmieszne i urocze zarazem.
- Jasne, muszę ponarzekać Januszowi na twoje dzisiejsze zachowanie. - odpowiedziałem i wyjechałem z parkingu Ikei.
Po chwili położyłem rękę na jego udzie, ale ten nijak nie zareagował, tylko dalej wpatrywał się w ekran swojego telefonu.
Kurwa, już się przyzwyczaił skurczybyk.
Po jakiś 20 minutach byliśmy już w studiu. Weszliśmy od razu do pomieszczenia, gdzie zawsze przesiaduje Janusz, a pierwsze słowa jakie usłyszeliśmy to:
- I tak macie zamiar świętować waszą półrocznicę?!? - wykrzyknął z niedowierzaniem Janek. - Pojebało was?!
- Czekaj, co? - zapytałem zdezorientowany, trzymając cały czas Michała za rękę.
- Niech tylko się Wyguś o tym dowie! - znowu krzyknął i sięgnął po telefon.
- Półrocznica...co? - zapytał tym razem Matczak, zamyślając się przy tym.
Po chwili było już słychać rozwścieczony głos Wyguli:
- Co do kurwy? Że co oni wyprawiają? Każ im się z tamtąd wynosić, albo czekaj sam im powiem. Daj mi ich na głośnik.
- Nie wysilaj się Franek, już wszystko słyszeliśmy. - powiedziałem głośniej, żeby mnie usłyszał. - A czy ktoś mógłby mi wyjaśnić co „półrocznica" oznacza i dlaczego mamy wyjść? - dopytałem jeszcze bardziej zdezorientowany.
- Co tu jest do wyjaśniania? Oni są po prostu popierdoleni. - odpowiedział za nich Michał wyrzucając nasze ręce do góry.
Oh, co ja bym bez niego zrobił?
Jaki on spostrzegawczy.
Niech powie mi coś czego nie wiem...
Zamyślałbym się dłużej, ale z letargu wyciągnął mnie znowu rozdrażniony głos:
- My jesteśmy popierdoleni? To wy nie umiecie w związek! WASZ związek! - krzyknął Wyguś.
- Właśnie! Ale skoro jesteście tacy nie kumaci to wam wytłumaczę. - dopowiedział Walczuk, patrząc na nas karcąco. - Półrocznica to znaczy, że jesteście już pół roku w związku i musicie przecież świętować!
- wykrzyknął Janek, wyrzucając ręce do góry z oburzeniem.- Czyli mamy teraz wyjść, tak? - dopytał Michaś dla pewności. - I jechać, gdzieś na jedzenie.
- Dokładnie tak Michałku. Szybko się uczysz. - odpowiedział Janusz i normalnie byłem pewny, że za chwilę poklepie mojego chłopaka po głowie za posłuszność.
Bez słowa wyszliśmy już z nobocoto, bo tamci zaczęli nas przerażać i pokierowaliśmy się prosto do auta.
- Okej, to skoro mamy świętować naszą półrocznicę to mam pomysł. - powiedział w pewnym momencie Michał, kiedy staliśmy na czerwonym świetle. - Ty, ja , fifa i butleka czystej w naszym nowym mieszkaniu. - dokończył szczerząc się szeroko i przybliżając swoją twarz w moją stronę.
- Oh, jak ja cię kocham. - wykrzyknąłem i pocałowałem go w usta.
CZYTASZ
Miłość rośnie wokół nas || mata x żabson
Fanfictionprzepraszam bardzo za to co tu powstało ❗️występują wulgaryzmy (dużo ich tam)❗️