Kwatera zakonu miłosierdzia

569 29 5
                                    

Minęło 10minut Syriusz przelewitował list od dyrektora i zatrzymał go na stoliku przed Harrym
-jesteś pewny, że chcesz to zrobić?-zapytał mężczyzna
-tak w końcu w razie czego jest obok mnie profesor Snape- powiedział Harry i uśmiechną  się do profesora
-Harry, skoro mamy już być po jednej stronie to jeżeli jesteśmy w swoim towarzystwie możesz nazywać mnie po imieniu ty też Draco, ale pamiętacie w miejscu publiczym jestem dla was profesorem- uśmiechną  się do chłopców i podeszedł do Harrego
-no dobrze Severusie możemy się teleportować- powiedział   uśmiechnięty Harry i wziął list do ręki, poczuł mocne szarpnięcie w okolicy pępka i zatrzymał się na czym twardym chwilę mu zajęło zanim odzyskał pełna równowagę, ale po chwili rozejrzał się do koła pomieszczenia, w którym się znajdował był w korytarzu na Grimuald Place 12 .

Z kuchni dało się słyszeć rozmowy innych ludzi pani Weasley, Moddyego, bliźniaków i innych Harry jeszcze chwilę stał na korytarzu czekając, aż wszyscy zaczną rozmawiać o Voldemorcie
-Dumbledorze wysłałeś tego świstoklika do Harrego?-z kuchni dało się usłyszeć głos taty Rona- Artura Weasleya
-tak wysłałem teraz pozostało tylko czekać na to, aż się zjawi-powiedział staruch i w ten moment Harremu wydawał się odpowiedni do wkroczenia w głąb domu.
-No dobrze to...-pan Weasley nie był w stanie dokończyć, ponieważ w tym momencie Harry wszedł do kuchni jak gdyby nigdy nic
-Witam- powiedział obojętnie siadając na pierwsze lepsze wolne miejsce, wszyscy patrzy na niego z zaskoczeniem w końcu ta ciszę przerwała Hermiona
-Harry?!-zapytała zdziwiona dziewczyna czego się dziwić nie widziała  swojego przyjaciela dosyć długo a jak go widzi go w innych włosach i z kolczykiem w uchu
-Nie Merlin miło mi- głos bruneta wręcz ociekał sarkazmem
-co ci się stało?!-zapytała Molly Weasley
-mi? Nic co miało by mi się stać przecież pisałeś do profesora Dumbledora, że wszystko u mnie w porządku- powiedzał chłopak niby niewiedziąc o co im chodzi

-Stary masz pofarbowane włosy i kolczyk w ucho w dodatku węża to nie jest normalne-rzekł Ron, który do tego czasu siedział cicho
-a czemu niby nie?-zapytał chłopak
- no bo to jest wąż jak ślizgoni-Ron już był nieco zdenerwowany, ale nie chciał tego okazywać
-jezu Ron czemu wszystko zwalasz na ślizgonów?-Harry wiedział, że jego przyjaciel nie popiera niczego co jest związane z domem węża to się stawało uciążliwe
-Harry co ci się stało sam dobrze wiesz, że Vol...Sam-Wiesz-Kto ma popleczników w slitherinie-rzekł Ron
-i co z tego niech mnie ktoś z tąd zabierze-powiedział Harry już totalnie załamany
-Niestety panie Potter nie ma kto pana zabrać z tąd-powiedział z kpina Snape a w środku umierał ze śmiechu
-Ale szkoda panie profesorze mogę pana prosić o rozmowę na boku najlepiej na korytarzu-Harry miał bardzo ciekawy plan tylko pytanie czy mi się uda
-Emm...no dobrze ale jeżeli coś kombinujesz Potter to wiedz, że nie ze mną takie numery
-tak tak a teraz za mną-gryfon poszedł z profesorem na korytarz i powiedział cicho
-deportujesz mnie zaraz do domu i potem wrócisz powiesz im, że sam się deportowałem dalej coś wymyślisz- dodał  cicho a profesor tylko pokiwał głową, że rozumie złapał chłopaka za ramię i deportował go do Czarnego Dworu.

Po chwili wrócił i udawał zaskoczonego  jak i lekko wstrząśniętego
-Severusie a gdzie chłopak?-zapytał Albus
- on-on się deportował sam nie wiem gdzie, ale się deportował-powiedział, brzmi tak wiarygodnie, że niemożliwe żeby ktoś się zorientował, że kłamie
-Ale jak on się deportował skoro tego nie umie?-zapytał zaskoczony Dyrektor
- Skoro się deportował  to raczej, że umie dyrektorze przecież to jasne!-krzyknął  dalej udający Severus jego wnętrze wręcz płakało ze śmiechu a nawet się dusiło to jest po prostu śmieszne jak taki stary mężczyzna, może uwierzyć w takie bujdy żałosne
-Severusie spokojnie może to kolejny wynalazek z sklepu Weasleyów-powiedział Albus z nadzieją patrząc na bliźniaków, którzy niestety pokiwali przecząco głowami a on tylko spuścił smutno oczy.

Dom Riddla

Teraz pisze z laptopa więc tekst może być tak trochę nie równo napisany, ale mam nadzieje, że nie będzie wam to przeszkadzać. 

Kiedy Sanpe pomógł Harremy się deportować do Czarnego Dworu, nie zwracając uwagi na pytania Toma, Syriusza i Draco zirytowany zachowaniem Rona chłopak od razu pobiegł do pokoju na górę, żeby wziąć swoje tabletki na uspokojenie i antydepresanty. Codzienne branie leków stało się uciążliwe, no ale musiał je brać, jeżeli nie chce dostać kolejnego ataku paniki Ron go tak zirytował, że po prostu czuł jak się w nim gotuje musiał, też uważać żaby jego magia przypadkowo niekontrolowanie  nie wybuchła bo nie było by za kolorowo. 

Ron nie umiał dopuścić do siebie myśli, że ślizgoni  też są spoko i nie są takimi ''szumowinami'' jak to wiele osób myśli, przecież Harry sam kiedyś tak myślał, ale teraz tego bardzo żałuje i rozumie ten błąd jaki zrobił nie podając na pierwszym roku ręki Malfoyowi ciekawe jak to by było dyby uścisną jego rękę może do teraz by się przyjaźnili? byli by najlepszymi przyjaciółmi? nikt tego nie wie. 

   Po chwili leżenia Harry usłyszał ciche pukanie do drzwi -proszę-mrukną pod nosem, osobą, która pukała okazał się być jego nowy przyjaciel Draco Malfoy, o którym przed chwilą myślał-wszystko dobrze? jesteś jakiś dziwny-zapytał chłopak 

 -tak wszystko jest dobrze tylko pokłóciłem się z Ronem-powiedział z lekkim smutkiem, ale i też z zdenerwowaniem 

-ojoj a o co-powiedział Draco przysuwając się do Harrego 

-On...on zaczął was wzywać w sensie was ślizgonów to jak wyglądam, że kolczyk w uchu w kształcie węża nie jest normalne i...-w tej chwili Harry pozwolił sobie na uronienie łzy, która spłyneła mu po policzku i spuścił głowę w dół parząc na butelkowozieloną pościel. nie lubił się kłócić ze swoimi przyjaciółmi dalej pamięta kółtnie z Ronem na czwartym roku z powodu jego imienia w czarze ognia 

-hejj gryfaku nie płacz nie przejmuj się tym debilem skoro nie rozumie, że chcesz wyglądać tak jak lubisz  to jest zwykłym kretynem i nie umie dopuścić do siebie tego, że ludzie też się zmieniają-przytulił swojego przyjaciela nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, że oboje poczuli coś czego jeszcze nigdy nie czuli dotyk  drugiego chłopaka był dla tego drugiego kojący. 

-Może i masz racje...-powiedział Harry odsuwając się od Dracona i patrząc w oczy chłopaka, jego oczy były tak piękne, że nie można ich do niczego porównać są takie...tajemnicze z  głębią, którą ciężko jest odczytać, ale teraz widać w nich było tylko współczucie i nic więcej.

Harry  nieświadomie zaczął się przybliżać do Dracona, a Draco do niego ich twarze były coraz bliżej siebie, czuli swoje oddechy na twarzach ta chwila była magiczna ich usta dzieliły zaledwie milimetry kiedy ktoś zapukał do drzwi, chłopcy momentalnie obudzili się z tego ''transu'' i odsuneli od siebie.

----------------------------------

1074 słowa pisałam końcówkę oglądając ''Więzień Azkabanu'' (powtórkę) w telewizji i coś mnie tchneło do napisania tego prawaie pocałunku hehe  

@NelkaZPolski_     sprawdzała i poprawiała i się fochneła na mnie że pocałunku nie było haha sory 


Wszystko jest złudne~Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz