Rozdział 11

437 12 2
                                    

~Anna~
Mineła chwila, uspokoiłam się i odsunełam się od Wiktora.

- Nie mówmy narazie nikomu ~ powiedziałam ocierając oczy w tym samym czasie patrząc do lusterka wiszącego na ścianie.

- Jeśli tak chcesz to tak będzię ~ uśmiechnął się.

- Powiem tylko Martynie bo to moja przyjaciółka i zresztą razem dzisiaj jeździmy. Wydaje mi się, że powinna wiedzieć.

- Jasne uważaj na siebie, muszę już iść bo słyszę, że Piotrek odbiera zgłoszenie. Do potem ~ pocałował mnie delikatnie w usta.

Poprawiłam włosy i wyszłam z pomieszczenia. Usiadłam na kanapie obok Martyny. Adam był w bistro

- Co wy tam tak długo robiliście? Wiktor się tobą nie nacieszył ostatnio? ~ zadawała pytania uśmiechając się przy tym delikatnie.

- Jesteś moją przyjaciółką, więc dowiesz się jak zawsze o wszystkim pierwsza. Nie, nie robiliśmy tego o czym myślisz. ~ spojrzałam na nią, z kieszeni wyciągnełam test i podałam jej.
Tylko narazie nikomu ani słowa.

- Anka, żartujesz? ~ spojrzała na mnie.

- Martyna nie żartuje, jeszcze sama nie wiem muszę umówić się do ginekologa, żeby potwierdził ciąże.

- No to się Banach postarał, gratuluje kochana. Nie cieszysz się?

- Cieszę się, ale boję się, że sobie nie poradzimy. Nie mieszkamy razem, o ślubie narazie nawet nie wspominaliśmy. Martynka przecież my się poznaliśmy 5 miesięcy temu

- Dacie radę, zamieszkacie razem, weźmiecie ślub i będziecie szczęśliwi

- Może masz rację ~ popatrzyłam na brunetke.

Reszta dyżuru mineła spokojnie, mieliśmy pare wezwań. Po pracy czekałam na Wiktora przed bazą. Gdy wyszedł, podeszlam do niego i pocałowałam na powitanie.

- Cześć, pomyślałam, że może chciałbyś dzisiaj nocować u mnie?

- Jasne czemu nie, to pojedziemy do mnie wezme jakieś rzeczy i zabieram Cię na obiad do restauracji bo taką okazje trzeba uczcić, a maluch nie może być głodny.

- Wiktor boję się... boję się, że to będzie ciąża zagrożona i znowu poronie co wtedy? Boję się, że mnie zostawisz bo nie dam Ci dziecka.

- Ty chyba sobie żartujesz? Miałbym Cię zostawić. Kocham Cię za charakter i za to, że jesteś sobą, a nie za wygląd i za ty czy dasz mi dzieci czy nie. Mam Zosię znaczy mamy Zosię. Ona traktuje Cię jak przyjaciółkę, może nawet i mamę. Nie martw się naprawdę...

---------------------------------
Siemano
trzeci taki krótki, ale mam nadzieję, że mimo to wam się podoba.

Dadzą radę? Anna poroni czy urodzi zdrowe dziecko? Chłopczyk czy dziewczynka?

Prawdziwa miłość czy przelotny romans?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz