Rozdział 25

343 9 2
                                    

* Kilka dni później*
~ Anna~
Przed wczoraj wróciliśmy do Warszawy. Nie miałam już powodów do zazdrości, bo wiecej nie widzieliśmy tej recepcjonistki. Wiktor dzisiaj idzie na dyżur, ja jeszcze zostaje w domu. Artur dał mi pare dni wolnego, ponieważ od powrotu nie najlepiej się czuje. Wstałam o 11, Wiktora już był w pracy, więc ja wróciłam do swojego mieszkania. Zrobiłam sobie kanapki i kawę, usiadłam na kanapie i jedząc posiłek oglądałam serial. Po zjedzeniu postanowiłam posprzątać mieszkanie i pójść na małe zakupy, żeby zrobić obiad. Gdy miałam wychodzić z domu ktoś zapukał do drzwi, podeszłam do nich i otworzyłam. Moim oczom ukazała się moja mama.Odsunełam się i otworzyłam szerzej drzwi, aby mogła wejść.

- Cześć Aniu, kochanie. Jak ja Cię dawno nie widziałam.

- Cześć , wejdź proszę

- Dlaczego do mnie nie dzwonisz?

- Przepraszam mamo,przecież dzwoniłam, a ostatnio nie miałam zbytnio czasu, dużo się u mnie działo.

- Tak no to usiądziemy i mi opowiesz.

Wahałam się czy opowiadać jej o ciąży, powinna wiedzieć , bo jest moją mamą. To jej zwierzałam się ze wszystkiego od najmłodszych lat, ona pierwsza wiedziała o mojej pierwszej miłości, pierwszej randce,ale z drugiej strony dawno się nie widziałyśmy i nie wiem czy to dobry pomysł, aby mówić jej o tym wszystkim.

- Tak usiądziemy i Ci wszystko opowiem. Kawy czy herbaty?

- Herbaty poproszę

Po chwili siedziałyśmy z kobietą w salonie na kanapie popijając gorący napój.

- To opowiadaj Aniu co tam u ciebie.

- Może zaczne od tego, że mam narzeczonego. Wiktora, poznałaś go już kiedyś. Narazie mieszkamy osobno, ale pewnie za niedługo się do niego przeprowadze.

- Tak Wiktor, dobry z niego facet, pasujecie do siebie. No i w końcu Ci się oświadczył.

- Tak dobry, dobry nawet bardzo dobry, kocham go i to jest najważniejsze, jest to inne uczucie niż do Stanisława.

- Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi.

- Jestem bardzo szczęśliwa. Przepraszam mamo, ale muszę iść do marketu, bo za godzine Wiktor kończy dyżur i przyjedzie na obiad, a ja nic nie mam.

- To pójdę z tobą.

- Jasne, a na ile zamierzasz zostać?

- Tak długo ile będę mogła

- Jasne potem przygotuje Ci pokój gościnny. Po drodze ze sklepu wstąpimy do apteki bo jakaś choroba mnie bierze.

Po pewnym czasie wracałyśmy już z zakupów. Otworzyłam drzwi id mieszkania, Wiktor był już w środku.

- Cześć Wiktor

- Cześć Aniu

Po zdjęciu butów podeszłam do mężczyzny i przywitałam się z nim krótkim pocałunkiem.

- Moja mama przyjechała i zostanie tutaj trochę, mam nadzieję, że nie będzie Ci to przeszkadzało.

- Aniu to twoja mama i twoje mieszkanie, oczywiście, że nie będzie mi przeszkadzało.

Resztę dnia spędziliśmy miło na rozmowach. Mama wypytywała Wiktora o wszystko. Nie powiedzieliśmy jej o dziecku. Jeszcze przyjdzie na to czas.

---------------------------------
Witam
powracam do systematycznego pisania, bo bardzo to zaniedbałam. Mam nadzieję, że rozdział się podobał, a w komentarzach możecie pisać. Jakie dalsze losy czekają tą parę, może coś tam mnie zaciekawi, że będzie moją inspiracją przy tworzeniu następnych rozdziałów.

Przepraszam za wszelkie błędy.

Prawdziwa miłość czy przelotny romans?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz