Rozdział 61

371 12 6
                                    

Anna rozmawiała jeszcze chwilę z dziewczynami, ale zespoły, w których one jeździły dostały wezwania. Blondynka została sama na bazie. Nie licząc Artura, który siedział na górze u siebie w gabinecie, a wychodził z niego tylko gdy miał wezwanie. Kobieta wstała od stołu i podeszła do blatu w celu zrobienia sobie herbaty. Po przygotowaniu gorącego napoju powróciła do wcześniej wykonywanych obowiązków. Nawet nie zauważyła kiedy to zespół Wiktora wrócił z wezwania. Brunet wszedł do pomieszczenia. Martyna i Piotrek poszli do bistro na obiad.

- Cześć Aniu

- Cześć. Ciężkie wezwanie?

- Mężczyzna zatrzymał nam się w karetce i przez 10 minut go reanimowaliśmy.

- Żyje?

- Tak, wzięli go odrazu na badania. Krwotok wewnętrzny, najprawdopodobniej śledziona pękła podczas wypadku.

- Mamy tutaj najlepszych lekarzy w tym pana doktora, więc wyjdzie z tego

- Aniu, jesteś może głodna? Zapraszam Cię na obiad do bistro. Dzisiaj podają podobno wyśmienite pierogi ze szpinakiem

- A chętnie. Zgłodniałyśmy już trochę

Powiedziała kobieta delikatnie masując okrągły brzuch. Wraz z mężem udali się na obiad. Podczas, gdy jedli posiłek do budynku wszedł Artur.

- Wiktor, Martyna, Piotrek wezwanie na skrzyżowanie przy banku. Wypadek 4 samochodów. Wysyłam tam wszystkie zespoły jest 14 rannych. Potrzebujemy lekarzy, więc też jadę

- Jasne już jedziemy

Wiktor wstał z krzesła i pocałował delikatnie blondynkę. Wtedy kobieta wpadła na pomysł, że ona też może pojechać. Nie będzie dźwigała a dodatkowa para rąk i dodatkowa karetka S się przyda.

- Artur czekaj ja pojadę

- Anka jesteś pewna, że możesz?

Anna spojrzała na Wiktora, który widocznie nie był zadowolony z pomysłu żony.

- Tak, dam radę z kim jadę?

- Renata i Adam

- Dobrze, już idę

Blondynka wstała z krzesła i wraz z Wiktorem udali się do karetek. Gdy kobieta wsiadła do pojazdu Renata na nią popatrzyła.

- Jedziesz z nami?

- Tak

- Jesteś pewna, że dasz radę? Wiktor nie jest zadowolony prawda?

- Nie spodobał mu się mój pomysł, ale jest to wypadek masowy, więc każdy lekarz się przyda. Nic mi się nie stanie.

Po dotarcia na miejsce zdarzenia, gdzie były już trzy zespoły. Anna wraz ze swoją załogą wyszła z karetki i pokierowali się do poszkodowanego oznaczonego na czerwono. Kobieta uklękła przy nim i pierwsze co to sprawdziła oddech, a następnie nakazała założenie kołnierza i sprawdzenie parametrów. Po wstępnej diagnozie Adam z Renatą przenieśli pacjenta do karetki i zespół ruszył w stronę szpitala. Podczas drogi Anna cały czas monitorowała parametry pacjenta, które były w normie. Poszkodowany przez cała drogę był stabilny, gdy dotarli na SOR przed wejście wyszedł ordynator Michał Sambor.

- Cześć Michał. mężczyzna około 50 lat, złamanie prawej kończyny dolnej i podejrzewam uraz kręgosłupa

- Anka ty jeździsz?

- Dzisiaj wyjątkowo tak, ale tylko jedno wezwanie

- Zabieramy pacjenta na prześwietlenie i podajemy przeciwbólowe. Anka uważaj na siebie. Wszyscy się o ciebie martwimy

- Jasne do zobaczenia Michał.

Anna wróciła na bazę i usiadła na kanapie. Mała była wyjątkowo ruchliwa, ale kobieta pomyślała, że to przez adrenalinę, którą dostarczyła sobie i córce. Czekała na Wiktora , aby z nim wrócić do domu. Długo nie musiała czekać, bo po około 20 minutach brunet był już przebrany ze stroju lekarza i mogli jechać z Anna do mieszkania. Po drodze wstąpili jeszcze na drobne zakupy spożywcze, ponieważ ich lodówka świeciła pustkami. Do domu weszli o godzinie 21. Blondynka zmęczona usiadła na kanapie, a Wiktor zaoferował przygotowanie kolacji. Mężczyzna przygotował do nich ulubioną sałatkę swojej żony. Siedzieli na kanapie jedząc kolację i rozmawiając. Po godzinie leżeli już w łóżku w pełni gotowi do spania. Ten dzień dostarczył im wiele wrażeń, co potęgowało zmęczenie, ale oni jeszcze nie wiedzieli jakie emocje będą im jeszcze dzisiaj towarzyszyć. Pierwsza usnęła Anna. Była ona wtulona w bruneta, on przez chwilę się jej przyglądał, ale również postanowił pójść spać.

W nocy kobietę obudziły silne skurcze. Była lekko zszokowana. Na początku myślała, że to jeszcze za wcześnie, ale skurcze były silne i regularne. Szturchnęła Wiktora w ramię z nadzieją, że go to obudzi.

- Wiktor śpisz?

- Aniu wszystko w porządku?

- Mam skurcze. Za niedługo na świat przyjdzie nasza córeczka

- Jesteś pewna?

- Tak, musimy jechać do szpitala. Skurcze są regularne

- Dobrze

------------------------------------------------------------

Hejka
Przepraszam, że urywam w takim momencie. Przepraszam też za wszelkie błędy. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Jutro postaram się wrzucić następny. Do następnego byee💜

Prawdziwa miłość czy przelotny romans?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz