Przezwisko Banacha

616 13 1
                                    

*tydzień później*

Wiktor wyszedł już ze szpitala i dzisiaj zaczyna swój pierwszy dyżur po przerwie, Anna w tym czasie dowiedziała się, że Wiktor również jest lekarzem, dostała pracę w stacji ratownictwa medycznego w Leśnej Górze, tam gdzie pracuje brunet i dzisiaj ma swój pierwszy dyżur w nowej pracy.

~Wiktor~
Wstałem dzisiaj o 5:30, ponieważ idę na dyżur na 8. Po wstaniu poszedłem do łazienki gdzie wziąłem prysznic i ogarnąłem się, następnie w kuchni zrobiłem sobie  śniadanie i kawe po czym zjadłem posiłek i wypiłem kawę. Wtedy zegarek wskazywał już godzinę 7 czyli czas na wyjście z domu. Po 30 minutach wszedłem do stacji. Na wejściu odrazu zostałem "zaatakowany" przez Artura (szefa stacji), poprosił mnie abym dzisiaj ocenił pracę nowej lekarki. Zgodziłem się bo nie miałem innego wyjścia. Po krótkiej rozmowie poszedłem przebrać się do szatni.

~Anna~
Dzisiaj zaczynam swoją nową pracę, jestem podekscytowana a zarazem lekko zestresowana, boję się, że sobie nie poradzę. Wstałam, dzisiaj stosunkowo szybko, ubrałam się, zjadłam śniadanie i w pośpiechu wyszłam do pracy. Na bazie byłam 20 minut przed rozpoczęciem dyżuru. Na samym początku weszłam do pomieszczenia gdzie siedzieli wszyscy lekarze i ratownicy w oczekiwaniu na zgłoszenia. W pomieszczeniu była jedna ratowniczka, 3 ratowników i lekarz. Gdy go zobaczyłam zamurowało mnie, nie mogłam uwierzyć, że to ten sam mężczyzna , który był moim pacjentem w szpitalu. Po bardzo krótkiej chwili odezwałam się.

-Dzień dobry, nazywam się Anna Reiter i od dzisiaj będę z wami pracowała ~ uśmiechnełam się delikatnie. Pierwsza odezwała się średniego wzrostu, brunetka.

-Dzień dobry , miło mi Panią poznać. Ja jestem Martyna, to Piotrek , Adam, Aro i doktor Banach. ~ odpowiedziała ciepłym głosem z uśmiechem na twarzy.

-My z Panią doktor się już znamy ~ wtrącił pewnie Wiktor.
Swoją drogą jeżdżę dzisiaj z panią z polecenia doktora Góry, więc proszę się jeszcze przed rozpoczęciem dyżuru zgłosić do niego.~ Powiedział oschle, nie tak samo jak wtedy w szpitalu.

-Naturalnie, właśnie miałam do niego iść, następnie się przebrać, to do zobaczenia~ uśmiechnełam się delikatnie i wyszłam z pomieszczenia, podeszłam do drzwi gabinetu, deliaktnie zapukałam.

-Proszę ~ usłyszałam męski głos zza drzwi, otworzyłam je i weszłam do środka.

-Dzień dobry nazywam się Anna Reiter od dzisiaj miałam zacząć tutaj prace jako lekarz w karetce.~ zaczełam z uśmiechem.

-Tak, tak jasne pamiętam. Dzisiaj jeździ Pani z doktorem Banachem, przed dyżurem proszę zapoznać się z personelem, jeszcze jedno Pani szafka ma numer 3 jest w niej już strój ratowniczy.~ mówił Artur.

-Już zapoznałam się z personelem, tak samo jak z doktorem Banachem. W takim razie ja będę szła się już przebrać.~ powiedzialam nadal się uśmiechając.

-Dobrze pod koniec dyżuru Wiktor czyli doktor Banach wystawi pani ocenę i oceni czy może Pani pracować w karetce czy musi jeszcze podszkolić się na SOR-ze.~ mówił szatyn, patrząc na mnie.

~Wiktor~
Gdy zobaczyłem Anne i dowiedziałem się, że to ona jest tą nową lekarką ucieszyłem się bo będę miał okazje bliżej ją poznać. Sam nie wiem dlaczego byłem dla niej taki oschły i niemiły, może to wina tego, że straciłem żonę, którą bardzo kochałem od tamtej pory nie zabardzo potrafię okazywać uczucia w szczególności kobietą. Dyżur mijał nam szybko, mieliśmy tylko pare łagodnych wezwań, właśnie dostaliśmy ostatnie na dzisiaj  wezwanie było ono do starszej kobiety z podejrzeniem udaru i nadciśnieniem. Anna była w karetce jako pierwsza, chwilę za nią Martyna i Aro, ja przyszedłem na samym końcu, usiadłem z tyłu. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Starsza kobieta nie chciala otworzyć nam drzwi, podejmowaliśmy wiele prób, gdy mieliśmy zadzwonić na policję i spróbować otworzyć drzwi siłą podeszła do nas sąsiadka kobiety i powiedziała, że to ona nas wezwała bo nie wie co się dzieje ze straszą Panią. Kobieta znajdująca się w domu podeszła do drzwi, zaczeliśmy rozmawiać po pewnym czasie okazało się, że jest to moja była nauczycielka polskiego.

-Z tej strony Wiktor Banach mówili na mnie "Ciuchcia", pamięta mnie Pani? ~ Zapytałem niepewnie słysząc za plecami cichy chichot Martyny i Anny. Kobieta nic nie odpowiedziała tylko otworzyła drzwi i przepuściłem Annę.

~30 minut później~

Właśnie wsiadamy z pacjentką do karetki, gdy już miałem zamykać drzwi starsza Pani odezwała się.

-Wiktorku a powiedz mi co słychać u Eli?

-Nie żyje ~ odpowiedziałem szybko, Reiter stojąca obok popatrzyła się na mnie ze współczuciem w oczach.

~Anna~
Nie wiedziałam, że żona Wiktora nie żyje, wiedziałam tylko, że ma córkę. Po chwili byliśmy już w drodze do szpitala w Leśnej Górze było to nasze ostatnie wezwanie na dziś po którym miałam zostać oceniona przez doktora Banacha.
Mineło 30 minut my przekazaliśmy pacjentkę ordynatorowi SOR-u, wchodząc z niego zauważyłam Wiktora siedzącego na ławce, postanowiłam podejść.

-Dzień dobry, jak się dzisiaj spisałam? ~ Zapytalam z zaciekawieniem. On spojrzał na mnie i odpowiedział.

-Jak na pierwszy raz było okej, ale popełniła Pani kilka błędów więc dam pani taką mocną 4 i proszę brać również dyżury na SOR-ze gdzie uzupełni Pani swoją wiedzę.~ Mówił brunet zapisując coś w swoim notesie.

-Dziękuję, do widzenia.~ uśmiechnełam się i odeszłam w stronę bazy aby przebrać się, a następnie wrócić do domu.

--------------------------------

Siema
Nowy rozdział, mam nadzieję, że się wam spodoba i teraz takie info, zmieniła mi się koncepcja na to opowiadanie i będzie ono opierało się na serialu ale w 90% będą to sceny wymyślone przezemnie.

Miłej Soboty😘

Prawdziwa miłość czy przelotny romans?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz