Rozdział 43

281 14 0
                                    

Do oczu Wiktora napłynęły łzy. Nie wybaczyłby sobie tego, gdyby Anna lub dziecko nie przeżyło. Musiał walczyć o ich dwójke. Po wyciągnięciu kobiety z samochodu wykonał jeszcze raz badanie urazowe. Zlecił ponowne zmierzenie ciśnienia, saturacji, a sam osłuchał brzuch. Wszystko wydawało się normalnie. Ratownicy wstępnie opatrzyli ranę na łuku brwiowym. Po chwili, gdy Anna została przeniesiona na nosze zaczęła powoli odzyskiwać przytomność.

- Anka słyszysz mnie?

- Yhmm

Kobieta odpowiedziała niewyraźnie na pytanie męża. Po chwili, gdy odzyskała w pełni świadomość. Spojrzała na Wiktora, a ręce położyła na brzuchu.

- Co się stało? Co z dzieckiem?

- Spokojnie, wszystko w porządku miałaś wypadek. Jedziemy teraz do szpitala. Obiecuję, że wszystko będzie dobrze

- Wiktor, Martyna, Piotrek ratujcie dziecko. Kolejnej straty nie zniosę.

- Aniu obiecuję Ci, że nie stracisz tego dziecka. Przecież nie przepuszczę takiej okazji na bycie ciocią

Zaczęła Martyna chcąc trochę uspokoić Annę, gdy tylko jej się to udało weszli do karetki i z na sygnale pojechali w stronę szpitala. Podczas drogi Wiktor co jakiś czas sprawdzał wszystkie parametry. Wszystko było w normie i nie było narazie powodów do zmartwień. Po 10 minutach dojechali na SOR. Martyna z Piotrkiem wyjechali noszami z karetki, przed wejściem do szpitala czekał Sambor.

- Co mamy?

- Wypadek komunikacyjny, resztę masz w karcie

- O dzień dobry Aniu, już Cię przejmuję niczym się nie martw jesteś w dobrych rękach wszystko będzie tak jak ma być

- Yhym

Wymamrotała Anna. Odrazu została zawieziona na wszystkie potrzebne badania w tym konsultacje z ginekologiem, aby sprawdził czy z dzieckiem wszytko w porządku. Wiktor strasznie martwi się o żonę i dziecko. Wrócił na bazę, gdzie usiadł na kanapie. Po chwili zastanowienia szybkim krokiem udał się do gabinetu Artura w celu porozmawiania z nim na temat kontynuowania dyżuru przez bruneta. Gdy znalazł się na przeciwko drewnianych drzwi z wiszącą plakietką, złapał za klamkę i zapukał w nie energicznie. Usłyszał głos mężczyzny znajdującego się w pomieszczeniu, który przyzwalał na wejście do gabinetu.

- Cześć Artur. Mam ważną sprawę. Zwalniam się z dyżuru. Nie chcę go kończyć, mam do tego prawo

- Wiktor, ale sam się zgłosiłeś na dodatkowe godziny i teraz nagle schodzisz ze zmiany?

- Tak, schodzę. Moja żona właśnie trafiła do szpitala i muszę przy niej być, a właściwie to przy nich, bo Anka jest w ciąży. Masz odrazu odpowiedź dlaczego bierze tak często wolne.

- No dobra, dobra. Idź już i mi tutaj nie lamentuj. Uwierz mi, że u nas w szpitalu mają bardzo dobrą opiekę

- Wiem, wiem, ale muszę wspierać ją mentalnie

Po zakończeniu rozmowy brunet szybkim krokiem udał się do szatni, gdzie przebrał się w zwykłe ubrania i odrazu pobiegł do szpitala dowiedzieć się co z Anną i dzieckiem.

---------------------------------------------------------
Hejka
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Staram się urozmaicać akcję, żeby książka nie była monotonna i nudna. Mam nadzieję, że tak jest. Przepraszam za wszelkie błędy i widzimy się w next.

Prawdziwa miłość czy przelotny romans?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz