Rozdział 18

383 13 2
                                    

*Kilka dni później*

~ Wiktor~
Właśnie wracam z lotniska do mieszkania. Nie dzwoniłem jeszcze do Anny, bo chcę jej zrobić niespodziankę. W ten weekend zamierzam jej to wszystko wynagrodzić, więc zabieram ją nad jezioro. Odpoczniemy i nadrobimy czas spędzony osobno.

~Anna~
Za kilka dni wychodzę, odrazu pojadę do mieszkania Wiktora i wezmę z niego moje rzeczy. Muszę sobie to wszystko przemyśleć, więc wprowadze się tymczasowow do mojego starego mieszkania. Mimo, że minęło juz kilka dni ja nadal czuje pustkę i wieczorami często wylewam łzy. Kochałam to dziecko nad życie, a wszystko starciłam w jednym momencie. Nie wiem czy związek z Wiktorem ma nadal sens. Wiedział, że będę sie martwiła, wiedział, że jestem w ciąży mimo to i tak pojechał.

~Wiktor~
Gdy wszedłem do mieszkania zauważyłem, że nie ma Anny, a po drodze do domu sprawdzałem i ma dzisiaj wolne. Postanowiłem zadzwonić do Martyny, może ona coś wie. Kobieta odebrała po paru sygnałach.

- Cześć Martyna, wiesz może gdzie jest Anka?

- Dzień dobry doktorze, wiem gdzie jest, ale chyba nie chciałaby pana widzieć

- Dlaczego? Powiedz mi gdzie jest

- Dlaczego? Tego musi się pan sam dowiedzieć, a jest w szpitalu u nas w Leśnej Górze...

- Wzieła dyżur na SOR-ze?

- Nie wiem, musi pan sam się dowiedzieć... Do widzenia. Dobrze , że pan wrócił.

Brunetka rozłączyła się. Chwilę zastanawiały mnie jej słowa, ale postanowiłem dłużej nie czekać i poszedłem się przebrać, aby następnie wyruszyć do szpitala. Po 15 minutach przebrany i gotowy do wyjścia, wyszedłem z mieszkania. Po drodze wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet czerwonych róż dla blondynki. Wszedłem do szpitala i odrazu pokierowałem się do recepcji.

- Dzień dobry

- O dzień dobry doktorze, cieszę się, że pan do nas wrócił

- Też się cieszę, ale przyszedłem się zapytać czy doktor Reiter dzisiaj pracuje?

- To pan nic nie wie?

- A co miałbym wiedzieć?

- Pani doktor jest u nas od tygodnia, leży w sali 302, napewno panu powie co się stało

- Dobrze dziękuję, do widzienia

Odpowiedziałem i nie czekając na odpowiedź ruszyłem w stronę sali 302. Jak to Anna w szpitalu? Przez głowę przechodziły mi różne myśli. Gdy dotarłem pod drzwi sali, ujrzałem blondynkę leżącą na łóżku, czytała książe. Cicho otworzyłem drzwi i podszedłem do niej.

- Cześć kochanie

- Wiktor? Ty żyjesz? ~ widać było po niej, że jest zaskoczona.

- Tak żyje, powiesz mi dlaczego tutaj jesteś?

- Wiktor ja nie wiedziałam, że wróciłeś, ale zanim Ci powiem co się stało to mam dla ciebie jedną informacje. Po wyjściu stąd wyprowadzam się do mojego starego mieszkania. Muszę przemyśleć pare spraw i pomyśleć co dalej... Nie wiem jak zacząć, ale wiedz jedno uważam, że w pewnym stopniu jesteś temu winien... Poroniłam...

Patrzyłem na kobietę i niedowierzałem w to co mówi. Jak to poroniła?

- Kiedy? Znaczy kiedy to się stało?

- Kilka dni temu w nocy... Już wtedy leżałam w szpitalu, bo prawie poroniłam przez stres. Martwiłam się o ciebie, a to odbiło się na dziecku. Wtedy w nocy w wiadomościach powiedzieli, że nie zchodzisz tylko zostajesz z rannym kolegą. Załamałam się totalnie, poczułam silny ból, nic więcej nie pamiętam. Obudziłam się i wtedy lekarz powiedział mi o stracie...

- Nie wiem co powiedzieć...

- Może po prostu nic nie mów, daj mi pomyśleć i zostaw mnie narazie samą...

---------------------------------
Hejka
dzisiaj taki rozdział, mam nadzieję, że się podobał. Z całego serducha chcę wam podziękować za 100 ⭐ i 1000 wyświetleń ❤️. Przepraszam za wszelkie błędy.

Prawdziwa miłość czy przelotny romans?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz